Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Europosłowie: prowizorium budżetowe nie jest dobre, ale nie ma tragedii

0
Podziel się:

Porażka w negocjacjach ws. budżetu UE na przyszły rok, a tym samym
przejście na system miesięcznych prowizoriów budżetowych, nie jest dobrym rozwiązaniem dla funduszy
unijnych - uważają europosłowie: Danuta Huebner (PO/EPL) Konrad Szymański (PiS/EKR) i Marek Siwiec
(SLD/S&D).

*Porażka w negocjacjach ws. budżetu UE na przyszły rok, a tym samym przejście na system miesięcznych prowizoriów budżetowych, nie jest dobrym rozwiązaniem dla funduszy unijnych - uważają europosłowie: Danuta Huebner (PO/EPL) Konrad Szymański (PiS/EKR) i Marek Siwiec (SLD/S&D). *

Siwiec zapewnia jednak, że "tragedii nie ma".

Negocjacje między Parlamentem Europejskim i rządami UE ws. budżetu na 2011 r., zakończyły się w poniedziałek wieczorem porażką, co oznacza, że wydatki UE będą opierać się na prowizorium, niekorzystnym dla odbiorców funduszy. Co najmniej przez kilka pierwszych miesięcy, budżet będzie się bowiem składać z tzw. prowizorycznych dwunastek, czyli maksymalnie jednej dwunastej budżetu na rok 2010 na każdy miesiąc.

Huebner, która przewodniczy komisji ds. rozwoju regionalnego, oceniła w rozmowie z portalem europarlament.pap.pl, że przejście na system prowizorium budżetowego będzie "nieszczęściem, niedobrym rozwiązaniem szczególnie dla takich polityk, jak polityka spójności".

Była polska komisarz ds. polityki regionalnej zwróciła uwagę, że budżet na 2011 rok, jest pierwszym budżetem negocjowanym i przyjmowanym w ramach nowego Traktatu Lizbońskiego.

"Parlament Europejski - którego rola polityczna, legislacyjna i budżetowa wzrosła - chciał mieć taki budżet, który naszym zdaniem odpowiada potrzebom chwili, potrzebom czasu" - powiedziała. Jako nowe wyzwania dla budżetu na przyszły rok wymieniła wydatki związane ze służbą zagraniczną UE oraz polityką energetyczną.

Według europosłanki, budżet na 2011 rok powinien być tak skonstruowany, by służyć Unii pomocą w wychodzeniu z kryzysu. "Środki na realizację inwestycji europejskich, które dają wzrost, dają nowe miejsca pracy, odpowiadają na problemy, które kryzys stworzył - te polityki powinny mieć szansę na realizację, bo chcemy wyjść z kryzysu, i chcemy mieć wreszcie wzrost" - wyjaśniła.

Według Huebner, PE pokazał gotowość do zaakceptowania poziomu wydatków w takim wymiarze, w jakim zgłosiła Rada, czyli bardzo znacząco ograniczonym w stosunku do tego, co proponowała Komisja Europejska. "Jednocześnie postawił swoje warunki, które są oczywiście czysto polityczne" - przyznała.

Chodziło o to - tłumaczyła europosłanka - żeby Rada UE zgodziła się na przeprowadzenie debaty dotyczącej zmiany strony dochodowej w przyszłym wieloletnim budżecie, a także żeby "zrozumiała, że PE chce odgrywać silniejszą, bardziej znaczącą rolę w negocjacjach wieloletniego budżetu".

"To są takie warunki polityczne, które - myślę - odpowiadają tej silniejszej, większej, bardziej znaczącej roli parlamentu, która wynika z nowego traktatu i na ten temat nie ma zgody. To znaczy Rada chce kompromisu, który jest przyjęciem jej pozycji, Parlament chce kompromisu, który jest wyjściem na przeciw po obydwu stronach" - dodała Huebner.

Podobnego zdania jest Konrad Szymański, który przewiduje, że miesięczne prowizoria budżetowe grożą Polsce stratami. Europoseł zwrócił uwagę, że wprawdzie nasz kraj będzie miał dostęp do takich samych środków, ale wydatkowanie ich będzie dużo trudniejsze.

"Można przewidzieć, że znaczna część pieniędzy będzie spychana na termin późniejszy, jeśli chodzi o ich wydawanie. Będzie trudniej je wydać. Nasza absorbcja będzie przebiegała w skrajnie niekorzystnych warunkach i to jest główny problem dla Polski" - ocenił Szymański w rozmowie z europarlament.pap.pl.

Natomiast Marek Siwiec nazwał przejście na system miesięcznych prowizoriów budżetowych rozwiązaniem marnym, ale nie tragicznym.

"Jest kompromis - jest budżet, nie ma kompromisu - nie ma budżetu. To jest procedura. Jesteśmy na nią przygotowani. Rozwiązanie tymczasowe jest marne, ale nie sparaliżuje ono Unii Europejskiej" - powiedział Siwiec portalowi europarlament.pap.pl.

Według niego, korzystanie przez miesiąc lub dwa z prowizoriów nie spowoduje jakiegoś spustoszenia. Zastrzegł jednak, że stosowanie takiego rozwiązania przez dłuższy czas uniemożliwiłoby realizację nowych tematów.

Europoseł SLD przypomniał, że debata nad budżetem na 2011 rok jest przykładem funkcjonowania Unii na nowych zasadach, zgodnych z Traktatem Lizbońskim. Dlatego - jego zdaniem - po raz pierwszy tak bardzo uwidoczniło się "rozpychanie się unijnych instytucji, w tym PE".

"Myśmy zwykle mieli mniej do powiedzenia, teraz mamy trochę więcej. Parlament nie chce się zgodzić na ograniczenie funduszy europejskich, a to jest przeciwne temu, czego chcą niektóre kraje UE. Będziemy dalej rozmawiać" - zapowiedział. Zdaniem Siwca, "to jest kawałek demokracji".

Europoseł zapewnił przy tym, że cały czas jest szansa na porozumienie i pracują już nad tym negocjatorzy. Tymczasem - jak powiedział - "na tym etapie wszyscy pokazują zęby". Dodał, że nie pamięta budżetu, który zostałby przyjęty szybko i bez żadnego problemu. (PAP)

wal/ bba/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)