Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Farmus chce uchylenia podatku za nieujawnione dochody

0
Podziel się:

Zbigniew Farmus, b. asystent b. wiceministra
obrony Romualda Szeremietiewa, chce uchylenia nałożonego nań
podatku za nieujawniony dochód z 1998 r. Sprawę bada Wojewódzki
Sąd Administracyjny w Warszawie.

Zbigniew Farmus, b. asystent b. wiceministra obrony Romualda Szeremietiewa, chce uchylenia nałożonego nań podatku za nieujawniony dochód z 1998 r. Sprawę bada Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.

W grudniu 2006 r. Sąd Rejonowy w Warszawie uznał, że Farmus jest winny ujawniania kontrahentom resortu tajnych informacji z przetargów. Za to sąd skazał go na 2,5 roku więzienia, co w praktyce było zaliczeniem jego pobytu w areszcie, do którego trafił w lipcu 2001 r. po spektakularnej akcji Urzędu Ochrony Państwa na promie płynącym do Szwecji. Podejrzanego śmigłowcem przewieziono do Polski. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko niemu latem 2002 r.

Sąd uniewinnił wtedy Farmusa od wszystkich zarzutów mówiących o żądaniu i przyjmowaniu od kontrahentów łapówek, w sumie 170 tys. dolarów. Zapadły prawie rok temu po tajnym procesie wyrok jest nieprawomocny, wciąż nie ma do niego uzasadnienia.

Niezależnie od tego w sprawie finansów Farmusa toczyło się postępowanie podatkowe. Urząd i Izba Skarbowa w Warszawie uznały, że w 1998 r. Farmus nie wykazał legalności pochodzenia części swych pieniędzy - ponad 126 tys. zł. Za legalne uznano 66 tys. zł dochodu netto oraz 45 tys. zł oszczędności z wcześniejszych lat (Farmus przebywał wtedy w Kanadzie). Za nieudokumentowane 126 tys. zł urząd naliczył Farmusowi 75-procentowy podatek w wysokości prawie 95 tys. zł.

Sprawa ma szersze znaczenie o tyle, że Farmus twierdził, iż w czerwcu 1998 r. pożyczył Szeremietiewowi 210 tys. zł, co miało tłumaczyć, skąd ówczesny wiceminister obrony miał pieniądze na dom i samochód.

Sprawa już raz trafiła przed Sąd Administracyjny i w 2004 r. zakończyła się wyrokiem nakazującym Farmusowi zapłacić 95 tys. zł podatku. Wpłata nie została dokonana.

Sprawa stanęła w środę przed WSA, bo pełnomocnik Farmusa złożył jednak wniosek o wznowienie postępowania, wobec ujawnienia nowych dokumentów - deklaracji Farmusa z listopada 1998 r. o wwozie do Polski prawie 40 tys. dolarów kanadyjskich i ponad 30 tys. marek niemieckich. "Tych dokumentów nie mogłem wcześniej odnaleźć i przedłożyć, bo byłem aresztowany" - tłumaczył w sądzie Farmus.

Organy skarbowe uznały, że nowe dokumenty nie mają znaczenia dla sprawy, bo według nich Farmus wwiózł dewizy do Polski w listopadzie 1998 r., zaś pożyczka dla Szeremietiewa miała nastąpić kilka miesięcy wcześniej. Proces nie został w środę zakończony, bo Farmus nie dysponował oryginałem deklaracji wwozu pieniędzy (w aktach jest jedynie kopia), ani odpisem wyroku I instancji. Został zobowiązany do ich dostarczenia. Wtedy WSA rozpatrzy sprawę merytorycznie.

Sam Farmus jak zwykle nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Po wyjściu z sali rozpraw wszelkie pytania zbywał milczeniem. (PAP)

wkt/ bno/ jra/

podatki
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)