Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Francja: Były prezydent walczy z wiatrakami

0
Podziel się:

Były prezydent Francji Valery Giscard d'Estaing, który swego czasu
walczył o elektrownie jądrowe, obecnie prowadzi zażartą walkę z ekspansją turbin wiatrowych.
Zmagania te mogą jednak przynieść lepsze rezultaty niż obsesja Don Kichota - pisze agencja Reutera,
publikując w środę wywiad z francuskim politykiem.

Były prezydent Francji Valery Giscard d'Estaing, który swego czasu walczył o elektrownie jądrowe, obecnie prowadzi zażartą walkę z ekspansją turbin wiatrowych. Zmagania te mogą jednak przynieść lepsze rezultaty niż obsesja Don Kichota - pisze agencja Reutera, publikując w środę wywiad z francuskim politykiem.

83-letni Giscard d'Estaing uważa, że turbiny wiatrowe szpecą pejzaż, a przyczyniają się do tego wątpliwe zasady podatkowe i finansowe. "Francuski pejzaż należy do najpiękniejszych na świecie, ale łatwo go zeszpecić" - powiedział, dodając, że usiłował chronić go w czasach swojej prezydentury (1974-81).

"Wtedy ekolodzy też domagali się tego, lecz zdążyli całkowicie zmienić stanowisko" - zauważył, odnosząc się do poparcia, jakiego zieloni udzielają rozwojowi elektrowni wiatrowych.

We Francji nie rozwijały się one na taką skalę, jak w Hiszpanii czy Niemczech, ponieważ 80 procent francuskich potrzeb zaspokaja energia z elektrowni jądrowych.

Francja chce do 2020 roku uzyskać 20 tys. megawatów mocy wiatrowych elektrowni lądowych, tak jak w Niemczech. Obecnie moc turbin wiatrowych to zaledwie około 4 tys. megawatów.

Giscard d'Estaing mówił też o "oburzającym braku przejrzystości" dotyczącym finansowych i podatkowych korzyści dla deweloperów, porównując je z ryzykownymi kredytami hipotecznymi (subprime), które legły u podstaw globalnego kryzysu finansowego.

"Kiedy w USA wynaleziono subprime, wyjaśniano, że pomoże to biednym, choć w rzeczywistości był to plan banków nastawiony na zbijanie korzyści" - zaznaczył były prezydent.

Francja subsydiuje elektrownie wiatrowe na drodze limitów czystej energii kupowanych przez państwowy koncern energetyczny EDF. Producenci elektryczności wiatrowej sprzedają ją po 80 euro za megawatogodzinę (MWh) - około dwukrotnie drożej, niż kosztuje energia z elektrowni jądrowej.

Jednak ze względu na rosnącą opozycję polityczną, brak poparcia ze strony władz i zmiany w przepisach, może się jej nie udać osiągnięcie docelowej wielkości produkcji energii wiatrowej, ustalonej przez Komisję Europejską - wyjaśnia Reutera.

Zapytany, w jaki sposób Francja osiągnie do 2020 roku docelowe 23 procent udziału energii ze źródeł odnawialnych, Giscard odparł, ze to Unia Europejska "ustaliła zły cel". Jak wyjaśnił, Unii nie udało się uzgodnić docelowej wielkości tzw. czystej energii obejmującej energię z elektrowni jądrowych, głównie pod naciskiem Niemiec, które odwróciły się od energii atomowej 10 lat temu.

Błędem w walce z globalnym ociepleniem jest według niego nieuwzględnienie w ramach zmniejszania emisji CO2 do atmosfery energii z elektrowni jądrowych.

Giscard opowiada się też za energią słoneczną, której wykorzystanie jego zdaniem jest jeszcze w powijakach. Ale, jak dodał, "za 30-40 lat dokonamy odkryć". W 1978 roku francuski polityk utworzył komisję ds. energii słonecznej. Chciał, by energia solarna miała poważny udział w zaspokojeniu francuskich potrzeb energetycznych. Obecnie z tego źródła pochodzi we Francji 190 tys. MWh rocznie - dość na potrzeby 85-tysięcznego miasta.(PAP)

klm/ kar/

5153233

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)