*Francuskie Ministerstwo Spraw ZagranicznychSpraw Zagranicznych jako "nie do przyjęcia" określiło we wtorek kolejny napad w Moskwie na mieszkającą tam francuską socjolog i działaczkę społeczną Carine Clement. *
MSZ domaga się, by "odpowiedzialni za napaść zostali szybko rozpoznani i ukarani".
Według francuskich mediów 38-letnia Clement, mieszkająca w Rosji od kilkunastu lat i zaangażowana we wspieranie rosyjskich organizacji niezależnych, została w ubiegły czwartek zaatakowana przez dwóch mężczyzn, którzy wbili jej w nogę strzykawkę z nieznanym płynem. Francuzka, która natychmiast po napadzie poddała się leczeniu prewencyjnemu przeciw HIV, powiedziała francuskim mediom, że pierwsze wyniki świadczą o tym, że strzykawka nie zawierała toksycznych substancji.
"Będziemy się przyglądać ze szczególną uwagą przebiegowi tej sprawy i stanowi zdrowia pani Clement. Pragniemy, by śledztwo w tej sprawie pozwoliło zidentyfikować i ukarać odpowiedzialnych za ten napad" - oświadczył na wtorkowej konferencji prasowej rzecznik francuskiego MSZ Frederic Desagneaux.
Jak dodał, ambasada francuska w Moskwie jest "w stałym kontakcie z panią Clement i administracją rosyjską, zajmującą się tą sprawą".
Carine Clement powiedziała francuskiej prasie, że w ciągu ostatnich trzech tygodni trzy razy została zaatakowana przez nieznanych sprawców na ulicach Moskwy. Przypuszcza ona, że wszystkie te napaści są powiązane i mają na celu jej "zastraszenie", by zaprzestała działalności społecznej w Rosji.
Jak podejrzewa Francuzka, swoimi poglądami antynacjonalistycznymi naraziła się merowi Moskwy Jurijowi Łużkowowi oraz faszyzującym ruchom rosyjskiej prawicy.
Szymon Łucyk (PAP)
szl/ ksaj/ mc/