Ministerstwo obrony Francji odrzuciło we wtorek oskarżenia, iż lotniskowiec Charles de Gaulle odmówił pod koniec marca uratowania imigrantów z Afryki Płn. na wodach między Trypolisem a włoską wyspą Lampedusa, jak twierdzi brytyjska gazeta "The Guardian".
"Charles de Gaulle nigdy nie był w odległości mniejszej niż 200 km od Trypolisu. Nie mógł być w strefie, gdzie znajdowała się ta łódź" z północnoafrykańskimi imigrantami - powiedział agencji AFP rzecznik sztabu generalnego francuskich sił zbrojnych Thierry Burkhard. Francuskie lotniskowce "nigdy nie były zaangażowane w tę sprawę" - podkreślił.
"Charles de Gaulle, jak wszystkie okręty rozmieszczone u wybrzeży Libii, nigdy nie kontaktował się z będącą w niebezpieczeństwie łodzią z imigrantami" - zaznaczył rzecznik.
Jak dodał, "w 2010 roku jednostki marynarki wojennej udzieliły na wszystkich morzach świata pomocy 800 imigrantom płynącym na statkach mających trudności".
Według "Guardiana", łódź z 72 imigrantami, w tym kobietami i dziećmi, opuściła Trypolis 25 marca, kierując się na Lampedusę. Łódź zboczyła jednak z trasy, po dwóch dniach zaczęło jej brakować paliwa i zaczęła dryfować. 10 kwietnia morze wyrzuciło ją niedaleko libijskiej Misraty.
"29 lub 30 marca łódź zbliżyła się do lotniskowca NATO na tyle blisko, że nie ma możliwości, aby ten jej nie zauważył" - napisał "Guardian", powołując się na zeznania ocalałych. Według gazety, 61 imigrantów zmarło "z głodu i pragnienia". Dziennik twierdzi, że sprawdził informacje i "najprawdopodobniej chodzi" o Charlesa de Gaulle'a.
W poniedziałek NATO zdementowało informację, jakoby odmówiło pomocy dryfującej łodzi z imigrantami. Według rzeczniczki Sojuszu, "jedynym lotniskowcem pływającym pod dowództwem NATO tego dnia (29-30 marca) był włoski okręt Garibaldi, który znajdował się ponad 100 mil morskich (185 km) od brzegu". (PAP)
cyk/ ro/
8953365
