W kilkunastu departamentach południa Francji trwa stan pogotowia w związku z powodziami i nawałnicami, jakie dotykają tę część kraju. W departamencie Gard krótkotrwałe minitornado powaliło wiele drzew i pozrywało dachy domów.
Już od środy przez południe i południowy-wschód Francji przechodziły gwałtowne opady deszczu połączone z wichurami i burzami. Wywołały one lokalne podtopienia i duże straty materialne. Według radia France Info, w departamencie Herault zaginął w piątek człowiek mieszkający w przyczepie, która prawdopodobnie została zalana przez wezbrane wody. Służby ratunkowe poszukują zaginionego.
Największe straty spowodował żywioł w departamencie Gard w okolicach Nimes, gdzie ubiegłej nocy przeszło minitornado o promieniu 2 km. Choć, według radia Europe 1, trąba powietrzna trwała tylko kilka minut, powaliła z korzeniami wiele drzew, zniszczyła całkowicie dachy i linie wysokiego napięcia w całej okolicy oraz zablokowała drogi.
Tysiące gospodarstw straciło tymczasowo dostęp do prądu. W piątek odwołano zajęcia w wielu szkołach regionu z powodu problemu z dowiezieniem do nich dzieci.
W innych gminach na południu wezbrane wody rzeczne zalały samochody, domy i sklepy.
Gwałtowne opady i burze były zapowiadane na piątek lub sobotę także na Korsyce.
Zagrożenie powodziami w tej części kraju zmalało, ale - jak twierdzą meteorolodzy - sytuacja pozostanie niepokojąca aż do niedzieli. (PAP)
szl/ ksaj/
