Dziennikarz Witold Gadowski powiedział w środę przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków, że nie ma wiedzy, aby służby specjalne się nim interesowały. Mówił też, że dotarły do niego informacje o potencjalnym zagrożeniu życia Zbigniewa Ziobry, gdy ten pełnił funkcję ministra sprawiedliwości.
Komisja bada sprawę kontroli operacyjnej dziennikarzy, którą służby miały prowadzić w latach 2005-2007.
Gadowski był dziennikarzem m.in. TVP i TVN. We wtorek przyznał, że złożył wizytę ministrowi Ziobrze, gdy był współpracownikiem "Superwizjera" (TVN) i powiedział mu od zdobytej przez siebie wiedzy. "To były informacje, które budziły w nas niepokój, że może być zagrożenie życia (Ziobry - PAP)" - zeznał.
"Pozyskaliśmy informację, że może być poszukiwany wykonawca takiej akcji. Nie dowiedzieliśmy się więcej nic. (...) Powzięliśmy taką informację z dwóch niezależnych źródeł. Informacja była bardzo podobna. Za obywatelski obowiązek uznaliśmy poinformowanie o tym (Ziobry)" - dodał.
Gadowski powiedział posłom, że jego informatorami byli: "człowiek wywodzący się ze świata przestępczego" i osoba "kiedyś zbliżona do służb specjalnych".
Jak podkreślił, nie wie jakie czynności śledcze w tej sprawie zostały rozpoczęte. Zaznaczył, że odbył tylko nieoficjalne spotkanie z oficerem CBŚ. "Nie mam potwierdzonych informacji, żeby służby interesowały się moją osobą" - mówił dziennikarz.
Sprawa zagrożenia wobec ministra Ziobry była wyjaśniano w trakcie operacji o kryptonimie "Cele". W jej trakcie badano również, czy mogło dojść do próby skompromitowania zarówno Ziobry, jak i b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.(PAP)
tgo/ par/ jbr/