Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Gdańsk: Zybertowicz ma przeprosić Suboticia

0
Podziel się:

Gdański Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok sądu w
Toruniu, który nakazał b. doradcy premiera Jarosława Kaczyńskiego
Andrzejowi Zybertowiczowi przeprosiny b. sekretarza programowego
TVN Milana Suboticia oraz wpłatę 10 tys. zł na cel społeczny.

Gdański Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok sądu w Toruniu, który nakazał b. doradcy premiera Jarosława Kaczyńskiego Andrzejowi Zybertowiczowi przeprosiny b. sekretarza programowego TVN Milana Suboticia oraz wpłatę 10 tys. zł na cel społeczny.

Subotić poczuł się urażony stwierdzeniami Zybertowicza z wywiadu z 2006 r. dla "Polityki". Ówczesny doradca premiera przedstawił w nim hipotezę tzw. układu, który m.in. miał pozwalać służbom specjalnym wpływać na media. W swe wywody wplótł nazwisko Suboticia z epitetem "wirtualny" i jego ówczesną funkcją w TVN, przedstawiając "wirtualnego Suboticia" jako możliwe ogniwo "układu". Sugerował też, że inspirowany przez Wojskowe Służby Informacyjne Subotić mógł wpłynąć na przygotowanie programu "Teraz my" z 2006 r., w którym ujawniono nagrania rozmów Renaty Beger z politykami PiS.

W styczniu tego roku toruński sąd nakazał Zybertowiczowi zamieścić w "Polityce" przeprosiny Suboticia oraz wpłacić 10 tys. zł na zakład dla niewidomych dzieci. Zybertowicz odwołał się od wyroku powołując się m.in. na fakt, że nazwisko Subioticia zostało użyte w ramach hipotetycznych rozważań, na co miało wskazywać m.in. określenie "wirtualny".

W piątek gdański Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok I instancji. Uzasadniając decyzję sędzia Ewelina Jokiel stwierdziła, że sądu nie przekonuje argument o "hipotetyczności rozważań", w kontekście których padło nazwisko Suboticia.

"Mimo że miał to być tylko model wirtualny, modelowa sytuacja, zakładana tylko hipotetycznie, w trybie przypuszczającym, ale wskazanie realnie istniejącej osoby z imienia i nazwiska, w kontekście takich sugestii, bez wątpienia prowadziło do naruszenia dóbr osobistych" - stwierdziła sędzia Jokiel.

Sąd zwrócił też uwagę, że inne "osoby spisku", o którym mówi się w wywiadzie, nie są wymienione z imienia i nazwiska. Sędzia Jokiel przypomniała także, że sam pozwany przyznał, że gdyby udzielał tego wywiadu dzisiaj, użyłby określenia "przysłowiowy Kowalski".

Na ogłoszeniu decyzji nie pojawił się ani Zybertowicz, ani reprezentujący go prawnik. Mecenas Maciej Żbikowski, występujący w imieniu Suboticia, był zadowolony z decyzji sądu. "Mam nadzieję, że, zgodnie z wyrokiem, w najbliższym numerze "Polityki", na 12 stronie, ukażą się przeprosiny" - powiedział.

W Warszawie trwa inny cywilny proces, jaki Subotić wytoczył "Gazecie Polskiej". Żąda przeprosin za podanie, jakoby był agentem WSI, a jako sekretarz programowy TVN miał wpływ na program "Teraz My" z taśmami Beger.

W artykule pt. "WSI na wizji" "GP" napisała w październiku 2006 r., że Subotić doradzał przy akceptacji programów publicystycznych stacji, m.in. programu "Teraz My", gdzie ujawniono "taśmy Beger" oraz że od 1984 r. współpracował z wojskowymi służbami PRL, a od około 1993 r. - z WSI. Subotić przyznaje się do kontaktów z wywiadem wojskowym PRL, zaprzecza zaś, by był agentem WSI oraz by manipulował programem. "GP" wnosi o oddalenie pozwu, argumentując, że napisała prawdę.

Subotić zeznawał wcześniej, że nie zajmował się programem "Teraz My" i nie podejmował żadnych decyzji programowych w TVN. Dodał, że z WSI jedyny kontakt miał w 1992 r., gdy ten bezskutecznie próbowano go zwerbować (pracował wtedy w TVP), powołując się na jego związki z wywiadem wojskowym PRL. Dodał, że ujawniony w lutym 2007 r. raport z weryfikacji WSI bezpodstawnie wymienia go jako agenta WSI, ale nie powtarza zarzutów "GP". Poinformował, że pozwał MON za ten raport.(PAP)

aks/ sta/ malk/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)