Wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska oddała się do dyspozycji premiera po tym, jak Rzecznik Interesu Publicznego tego dnia rano złożył wniosek o jej lustrację.
Na konferencji prasowej Gilowska zarzuciła Rzecznikowi Interesu Publicznego informowanie "osób trzecich" o jej sprawie. Podkreśliła, że napisała do premiera pismo, w którym skarży się, że stała się przedmiotem "szantażu lustracyjnego". Według niej, do dziś Rzecznik nie okazał jej dowodów, na jakich opiera swe oskarżenia. "Mam mniej praw niż pedofil i morderca" - dodała.
Ujawniła, że sprawa dotyczy lat 1987-89. Dodała, że miała wtedy w swym otoczeniu pracownika aparatu bezpieczeństwa, czego nie była świadoma i to on "pisał papiery". Powtórzyła, że jej oświadczenie lustracyjne o braku związków ze służbami PRL jest prawdziwe.(PAP)
sta/ pz/