Około 3 tys. osób protestowało w niedzielę na Półwyspie Chalcydyckim na północy Grecji przeciwko planom zbudowania tam kopalni złota przez kanadyjską firmę Eldorado Gold.
"Złote obietnice, czarna przyszłość", "W demokracji decydują społeczności lokalne, nie koncerny" - głosiły transparenty przyniesione przez manifestantów, którzy zebrali się w miejscowości Megali Panagia oddalonej o kilka kilometrów od budowanej kopalni Skuries.
W tłumie obecni byli parlamentarzyści skrajnej lewicy i komunistów oraz greki eurodeputowany z partii Zielonych. Na jednym z transparentów po angielsku napisano "Ratujmy ojczyznę Arystotelesa" - starożytny filozof pochodził z tego właśnie regionu, w którym od stuleci wydobywa się złoto.
Manifestacja ta była jedną z większych, jakie przeciwko kopalni od lat prowadzą mieszkańcy, ekolodzy i lewica. Ich zdaniem inwestycja naznaczona jest korupcją i prowadzona bez konsultacji ze społecznością lokalną, mimo ryzyka, jakie niesie dla środowiska oraz działalności rolniczej i turystycznej.
Projekt wspierany jest natomiast przez grecki rząd, według którego ma on wspomóc gospodarkę i zwiększyć zatrudnienie w pogrążonym w kryzysie kraju.
Na miejsce protestu skierowano setki policjantów.
W nocy z soboty na niedzielę około 40 zamaskowanych osób podpaliło sprzęt firmy Hellenic Gold należącej do Eldorado Gold. Zniszczono kontenery i ciężarówki. Poparzonych zostało kilku strażników.
Zaangażowana w Grecji w trzy inne projekty firma Eldorado Gold zagroziła wycofaniem się z kraju, jeśli władzom nie uda się zapanować nad sytuacją. (PAP)
keb/ mc/
13275475