W ciągu ostatnich trzech dni pożary w Grecji spowodowały śmierć co najmniej 60 ludzi.
Z nastaniem świtu w poniedziałek akcję wznowiły samoloty gaśnicze, podejmując walkę z ogniem. Dzięki takiej powietrznej akcji udało się w niedzielę ograniczyć zasięg pożaru w zachodniej części Peloponezu w rejonie zabytkowych obiektów kolebki igrzysk olimpijskim - Olimpii. Spłonął tu jednak zarówno teren Międzynarodowej Akademii Olimpijskiej jak i gaj, w którym pochowano serce Pierre'a de Coubertina - twórcy nowożytnych igrzysk olimpijskich. Ogień, sięgający momentami wysokości 100 metrów, został powstrzymany w odległości zaledwie kilku metrów od murów muzeum w Olimpii. "Bitwa o starożytną Olimpię została wygrana" - powiedział w niedzielę wieczorem rzecznik greckiej straży pożarnej Nikos Diamandis.
Według oceny rzecznika, pożary w niedzielę obejmowały ponad połowę terytorium kraju. "To bezprecedensowa tragedia" - powiedział Diamandis.
Greckie Ministerstwo Porządku Publicznego ogłosiło w niedzielę, że wypłaci od 100 tys. do 1 mln euro nagrody każdemu, kto dostarczy informacji, które przyczynią się do ujęcia podpalaczy lasów. Według nieoficjalnych informacji zatrzymano już kilku podejrzanych. Od soboty w całym kraju obowiązuje stan wyjątkowy.
W szalejących od piątku pożarach, powstałych według władz głównie wskutek podpaleń, spłonęło ponad 500 domów, magazynów i budynków przedsiębiorstw oraz dziesiątki tysięcy hektarów lasów.