Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Haarec": obchody w Gdańsku to nie miejsce na rozmowy o historii

0
Podziel się:

Publiczne uroczystości, takie jak niedawne obchody w Gdańsku
upamiętniające 70. rocznicę ataku hitlerowskich Niemiec na Polskę, nie są najlepszym sposobem na
rozmowy o historii - napisał w poniedziałek na łamach izraelskiego dziennika "Haarec" profesor
Szlomo Awineri z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie.

Publiczne uroczystości, takie jak niedawne obchody w Gdańsku upamiętniające 70. rocznicę ataku hitlerowskich Niemiec na Polskę, nie są najlepszym sposobem na rozmowy o historii - napisał w poniedziałek na łamach izraelskiego dziennika "Haarec" profesor Szlomo Awineri z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie.

Zastrzegł jednak, że "można nauczyć się czegoś na temat współczesnej kultury politycznej i współczesnej debaty dyplomatycznej z tego, co zostało powiedziane, ale i tego, co nie zostało powiedziane w Gdańsku".

Autor uważa, że "przemówienie premiera Rosji Władimira Putina, wygłoszone 1 września w Gdańsku, pomimo swego stosunkowo umiarkowanego tonu, świadczy, że Rosja wciąż jest uwięziona w swej imperialistycznej polityce siły i niezdolna do tego, by poradzić sobie z potrzebą przyznania się do żenujących błędów i decyzji".

Za "najzwyczajniej nieprawdziwe" uznał Awineri uwagi Putina oraz twierdzenia zawarte w różnych artykułach w rosyjskiej prasie, jakoby "Polska była gotowa kolaborować z nazistowskimi Niemcami przeciwko Związkowi Radzieckiemu".

Autor artykułu zauważa, że "pakt Ribbentrop-Mołotow nie powstał w próżni". Jak przypomina, "gdy Wielka Brytania i Francja ogłosiły, że pomogą Polsce w razie ataku Niemiec, w lecie 1939 roku do Moskwy udała się brytyjsko-francuska delegacja wojskowa na wysokim szczeblu, żeby zbadać możliwość sojuszu z ZSRR w celu powstrzymania Niemiec w przypadku ataku na Polskę". Rokowania te odbywały się od 11 do 21 sierpnia.

Profesor Awineri zastanawia się, "dlaczego rokowania te nie powiodły się: czy to Stalin, czy Zachód nie potraktowali rozmów poważnie".

"Nie ma sporu co do tego (...) - kontynuuje Awineri - że Sowieci chcieli wiedzieć, czy w przypadku ataku Niemców, Polska pozwoliłaby Armii Czerwonej wejść na swoje terytorium w celu powstrzymania armii niemieckiej".

Polska - jak przypomina autor - zwlekała z odpowiedzią, ale 21 sierpnia ówczesny minister spraw zagranicznych Józef Beck ostatecznie udzielił odmownej odpowiedzi. "Na drugi dzień minister spraw zagranicznych Niemiec Joachim von Ribbentrop przybył do Moskwy" - zauważa Awineri.

W jego opinii, warto byłoby zastanowić się, czy gdyby Warszawa zgodziła się wówczas wpuścić oddziały sowieckie na swoje terytorium, rozwój wydarzeń nie byłby inny i nie dałoby się w konsekwencji uniknąć takiego przebiegu drugiej wojny światowej, jaki nastąpił. (PAP)

cyk/ kar/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)