Aleksander Hall, specjalizujący się w tematyce francuskiej, uważa że wyniki wyborów prezydenckich we Francji pokazują, że, jest ona podzielona. W jego ocenie, Nicolas Sarkozy, wyraźny zwycięzca francuskich wyborów prezydenckich, jasno postawił na wartości narodowe francuskiego patriotyzmu.
Według wstępnych obliczeń francuskiego MSW Sarkozy zdobył 53,69 proc. głosów, a jego konkurentka, kandydatka lewicy Segolene Royal uzyskała poparcie 46,31 proc. głosujących. Wyniki opublikowano po obliczeniu 55,5 proc. oddanych głosów.
"Jeśli te wyniki się utrzymają to jest wyraźne zwycięstwo, ale oczywiście trzeba pamiętać o tych 47 proc., które głosował na kandydatkę lewicy. Francja jest podzielona" - powiedział PAP Hall odnosząc się do wstępnych wyników wyborów.
Jego zdaniem, nigdy dotąd nie było tak jasnego prawicowego przesłania kandydata prawicy, który zwyciężył.
"Nigdy tak jasno kandydat prawicy nie przeciwstawił innego projektu ideowego, moralnego jak to zrobił Sarkozy w tym roku i wygrał. Wygrał zdecydowanie, ale Francja jest podzielona i to jest oczywiste. Lewica zachowała wielki potencjał i bardzo wiele zależy od tego, czy Sarkozy będzie konsekwentny i będzie realizował to, co zapowiedział" - stwierdził Hall.
W jego opinii, jeśli chodzi o sprawy europejskie wygrana Sarkozy'ego oznacza definitywny koniec rozważań o powrocie do Traktatu Europejskiego. Zdaniem Halla, zwycięstwo Sarkozy'ego jest lepsze dla Polski, bowiem "ujmuje on Europę w kategoriach cywilizacyjnych".
"Sarkozy wyraźnie mówił o uregulowaniem spraw najważniejszych w +małym traktacie europejskim+, który nie byłby ratyfikowany przez naród w referendum, ale przez parlament. To chyba jest zgodne z oczekiwaniami Polski, choć na pewno nie będzie łatwo uzgodnić, jakie sprawy będą uregulowane w tym traktacie" - powiedział.
Według Halla, obecnie stosunki polsko-francuskie nie są dobre i także wiele zależy od naszych polityków.
"Sarkozy kilkakrotnie wracał do koncepcji takiej wzmocnionej współpracy dużych państw europejskich i zawsze wymieniał w tym gronie Polskę. No, ale tu musi być jakaś zasadnicza zbieżność poglądów między kierownictwami politycznymi państw. Nie wiem, czy obecnie polska polityka zagraniczna jest w stanie podjąć taki dialog" - stwierdził.(PAP)
pek/
