Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Indie: Handel przyprawami przeniósł się w świat wirtualny

0
Podziel się:

Umiera najstarsza na świecie, międzynarodowa giełda pieprzu w indyjskim
Koczinie. Kupcy wolą handlować na wirtualnych rynkach, które mimo że są wygodniejsze, nie
gwarantują bezpieczeństwa transakcji. Kartele pośredników manipulują cenami i jakością przypraw.

Umiera najstarsza na świecie, międzynarodowa giełda pieprzu w indyjskim Koczinie. Kupcy wolą handlować na wirtualnych rynkach, które mimo że są wygodniejsze, nie gwarantują bezpieczeństwa transakcji. Kartele pośredników manipulują cenami i jakością przypraw.

Giełda pieprzu w południowoindyjskim Koczinie, w stanie Kerala, skąd dwa i pół tysiąca lat temu zaczęły wypływać pierwsze statki z przyprawami na Bliski Wschód i do Europy, świeci pustkami. Na pierwszym piętrze giełdy położonej w sercu dzielnicy żydowskiej, gdzie jeszcze kilka lat temu brokerzy głośno licytowali ceny zakupu i sprzedaży, pracuje zaledwie kilka osób. Ciszę parkietu przerywa sekretarz giełdy M.A. Thomas. "Zabiła nas konkurencja wielkich giełd z Bombaju, które handlują wieloma towarami. Metalami, energią, zbożem, płodami rolnymi i różnymi przyprawami. My handlujemy tu wyłącznie pieprzem" - tłumaczy PAP.

Międzynarodowa Giełda Pieprzu w Koczinie powstała w 1997 roku, ale już pod koniec lat. 50 producenci i hurtownicy handlowali pieprzem za pośrednictwem Indyjskiego Stowarzyszenia Handlu Pieprzem i Przyprawami (IPSTA), które jest założycielem giełdy. "Dzięki nam producenci pieprzu mogli uzyskać uczciwą cenę, a hurtownicy dobrej jakości towar. Tutaj produkuje się aż 90 proc. indyjskiego pieprzu, więc handel i giełda były czymś oczywistym" - opowiada sekretarz.

Czarny pieprz pochodzi właśnie z Kerali. Może być uprawiany tylko w tropikalnym i wilgotnym klimacie, obfitym w monsunowe deszcze. "Pieprz uprawia się bliżej wybrzeża, w niżej położonej części dystryktu Idukki, gdzie jest cieplej. Wyżej uprawiamy kardamon i herbatę" - tłumaczy PAP Aju Abraham Mathew, który prowadzi plantację przypraw i hotel Tall Trees w Munarze, w regionie Idukki. "Jeśli nie udadzą się zbiory w Idukki, to brakuje pieprzu i innych przypraw w całym kraju" - podkreśla.

Kiedy pojawiła się konkurencja giełd towarowych z Bombaju, władze koczińskiej giełdy zareagowały wprowadzeniem do obrotu gumy, która również jest uprawiana w Kerali. "Guma jednak nie chwyciła i w 2006 roku. postanowiliśmy wprowadzić handel online" - mówi M.A. Thomas. Zmiana została jednak wprowadzona za późno. Konkurencyjne, wielkie giełdy spoza Kerali, takie jak bombajska Wielotowarowa Giełda Indii (MCX) i Krajowa Giełda Towarów i Instrumentów Pochodnych (NCDEX) oraz Krajowa Wielotowarowa Giełda z Ahmedabadu (NMCE) powstały niemal w tym samym czasie, w 2002 i 2003 roku. Prawie od razu zaczęły też handlować kontraktami terminowymi za pomocą wirtualnych platform online.

Tymczasem na dużych giełdach dzieją się dziwne rzeczy. Mimo dobrych zbiorów w Kerali średnia cena pieprzu przekroczyła już 400 rupii (ok. 23 zł) za kilogram. Co więcej zdaniem G.K. Naira, ekonomicznego korespondenta tygodnika "The Hindu" w Koczinie, cena za najlepszy gatunek pieprzu tzw. Malabar Grade-1, może kosztować nawet sto rupii więcej. "Dzięki nieszczelnemu systemowi dostaw, skupując przez giełdę NCDEX, wielkie kartele zgromadziły duże ilości pieprzu, zagarnęły i zmonopolizowały prawie 8 tysięcy ton towaru, oczekując, że cena przekroczy poziom 500 rupii za kilogram" - napisał w felietonie.

Cena w detalu dawno już przekroczyła ten próg. "Ale to tylko dlatego, że tutaj, w Koczinie, mamy najlepszy pieprz na świecie" - zapewnia PAP Anwar Koya, hurtownik i właściciel sklepu New Organic Spice Market w dzielnicy żydowskiej, który znajduje się tuż obok giełdy. "Handlujemy pieprzem od dziesiątek, setek lat. Mamy każdy rodzaj, w każdym opakowaniu. Ile potrzeba? Kilogram, dziesięć, sto kilo?" - zachęca do zakupu.

W styczniu br. władze nadzorujące giełdy towarowe zakwestionowały jakość pieprzu w magazynach bombajskiej giełdy NCDEX. Minister K.V. Thomas, który zajmuje się prawami konsumentów i dystrybucją towarów, zapowiedział, że powoła dwa komitety do zbadania zarzutów manipulacji na rynku kontraktów terminowych pieprzu i kardamonu. G.K. Nair uważa jednak, że wniosek o zbadanie jakości pieprzu wyszedł od samych karteli, które próbują zatrzymać towar w magazynach i podbić cenę sprzedaży. Wcześniej podobne zdarzenia miały miejsce przy obrocie chili, kminku i kurkumy.

"Mając te fakty na uwadze, pojawiają się spóźnione głosy, żeby przywrócić regionalne giełdy, gdzie handluje się jednym, określonym towarem. Ich cena na ogólnokrajowych giełdach jest wypaczana każdego dnia" - podsumowuje Nair.

Zmowy dostawców pieprzu nie są niczym nowym. W VI wieku p.n.e. arabscy kupcy zmonopolizowali handel przyprawami. Prawie 500 lat później ich prymat złamał pewien grecki żeglarz, który odkrył nową drogę morską przez Morze Arabskie. Grek płynął razem z wiatrami monsunowymi, które wiały z zachodu na wschód w lipcu i w przeciwną stronę w listopadzie. W ten sposób egipskie statki unikały podróży wzdłuż wybrzeży kontrolowanych przez Arabów. Około 40 roku n. e. kupcy rzymscy przejęli handel od Egipcjan.

Po nich znów wrócili Arabowie i Etiopczycy, którzy dla zmylenia konkurencji rozsiewali w Europie opowieści, jakoby pieprz rósł w siedliskach jadowitych węży, na zboczach Kaukazu, a nie w Kerali. Wkrótce ceny przyprawy poszybowały w górę i żołd w europejskich armiach bywał wypłacany w workach pieprzu. W 1498 roku Portugalczyk Vasco da Gama odkrył drogę wokół Afryki i zakończył monopol kupców arabskich.

Obecnie Indie nie są już największym producentem pieprzu. W 2013 roku wytworzą około 55 tysięcy ton przyprawy, czyli o 12 tysięcy ton więcej niż w ubiegłym roku. Największym producentem jest Wietnam, którego uprawy w 2013 roku szacuje się na 124 tysięcy ton.

Z Koczinu Paweł Skawiński (PAP)

pas/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)