Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irak: Po incydencie w Hadisie uwaga skupiła się na przeciążonej piechocie morskiej

0
Podziel się:

Amerykańska piechota morska, działająca
w jednym z najniebezpieczniejszych miejsc Iraku, często równie
ciężko jak z wrogiem zmaga się z własnymi frustracjami, mając do
czynienia z rebeliantami, którzy łatwo stapiają się z miejscową
ludnością.

Amerykańska piechota morska, działająca w jednym z najniebezpieczniejszych miejsc Iraku, często równie ciężko jak z wrogiem zmaga się z własnymi frustracjami, mając do czynienia z rebeliantami, którzy łatwo stapiają się z miejscową ludnością.

Marines są podejrzani o zabicie w listopadzie zeszłego roku w mieście Hadisa 24 bezbronnych cywilów, w tym kobiet i dzieci. Organizacje praw człowieka oświadczyły, że może się to kwalifikować jako zbrodnia wojenna.

"Ci chłopcy są w ogromnym stresie, większym niż potrafię sobie wyobrazić. I ten stres sprawił, że pewnego dnia puściły im nerwy" - powiedział amerykański kongresman John Murtha, weteran wojny wietnamskiej i pułkownik piechoty morskiej w stanie spoczynku.

Marines walczą z rebeliantami sunnickimi i fanatykami z Al-Kaidy w rozległej pustynnej prowincji Anbar w zachodnim Iraku. Wielu jest tam już po raz trzeci od wiosny 2003 roku. Niemal codziennie mają do czynienia z przeciwnikiem.

Korespondenci agencji Reutera, którzy towarzyszyli wojskom amerykańskim nad granicą syryjską i w dolinie Eufratu od Hadisy po Faludżę, mówią, że agresywne i złączone więzami żołnierskiej przyjaźni pododdziały marines ponoszą w tej wojnie największe straty i borykają się z własnymi frustracjami.

Irytuje ich to, że wróg, którego tropią, szybko i łatwo rozpływa się jak w powietrzu pośród miejscowej ludności. Innym powodem frustracji jest szybkość, z jaką partyzanci przegrupowują się, gdy tylko pododdziały marines, rozproszone na rozległym terytorium prowincji Anbar, przenoszą się w nowe miejsce, by tam tropić przeciwnika.

W zeszłym roku niektórzy porównywali te walki do dziecięcej gry "Uderz kreta" (Whack-a-Mole), w której trzeba szybko trafiać młotkiem w główki kretów wychylające się z to z tej, to z innej norki. Rzeczywiście, Amerykanie kilkakrotnie szturmowali takie miasta jak Kaim czy Hadisa, ale rebelianci, niby krety, znów błyskawicznie się pojawiali.

Wojska amerykańskie w Anbarze rozporządzają najnowocześniejszym uzbrojeniem, ale mają przeciwko sobie najagresywniejszego i najbardziej wytrwałego przeciwnika w całym Iraku.

Daniel Goure, analityk wojskowy z ośrodka badawczego Lexington Institute w stanie Wirginia, zwraca uwagę, że na marines czyhają ciągłe zagrożenia w postaci przydrożnych bomb i innych pułapek, wrogiej ludności i nękającego bazy ostrzału moździerzowego.

"Dla wojsk amerykańskich nie ma straszliwszego miejsca na ziemi niż prowincja Anbar. Pod względem stresu - choć nie rozmiarów strat - dorównuje bitwom o Manilę, Iwo-jimę, Okinawę czy Guadalcanal" - powiedział Goure.

"Po prostu nigdy [tam] nie wiadomo, komu można zaufać. Może ten dzieciak na ulicy jest obserwatorem grupy detonującej przydrożne bomby pułapki? Ma się uczucie, że nigdzie nie jest bezpiecznie" - dodał ekspert.

Piechota morska, szkolona w zdobywaniu pozycji przeciwnika i utrzymywaniu ich do nadejścia ciężkich brygad wojsk lądowych, szkoli wojska irackie w nadziei, że z czasem będą mogły przejąć kontrolę nad Anbarem. Jednak na razie walki toczą się nawet w Ramadi, 300-tysięcznej stolicy prowincji.

Poza tym wojsko specjalizujące się w zakładaniu przyczółków na plażach niekoniecznie potrafi zdobywać serca i umysły miejscowej ludności. Niedawne wysłanie do Ramadi 1500 żołnierzy amerykańskich z bazy w Kuwejcie zapewne ucieszyło marines, którzy w zeszłym roku skarżyli się po cichu, że jest ich po prostu za mało.

Od początku interwencji USA w Iraku w marcu 2003 roku zginęło przeszło 700 marines, co stanowi prawie 30 procent łącznych strat amerykańskich. Obecnie wśród 132 tysięcy żołnierzy USA w Iraku jest około 21 tysięcy marines. Ich okres służby na froncie irackim wynosi zwykle siedem miesięcy. (PAP)

xp/ mc/ 3279

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)