Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irak: Saddamowski sędzia broni wyroku śmierci na 148 szyitów

0
Podziel się:

(zeznania byłego wiceprezydenta Ramadana, proces odroczony do środy)

(zeznania byłego wiceprezydenta Ramadana, proces odroczony do środy)

13.3.Bagdad (PAP/Reuters,AP) - Awad Hamid al-Bandar, były sędzia, który nadzorował proces 148 szyitów oskarżonych o spisek na życie Saddama Husajna w roku 1982, powiedział w poniedziałek, że skazał ich na śmierć, ale po "zgodnym z prawem" procesie.

Z kolei były wiceprezydent Iraku Taha Jasin Ramadan oświadczył, że nie miał nic wspólnego z masakrą szyitów. Oskarżył też Amerykanów, że go torturowali. Proces odroczono do środy.

"Zaatakowali prezydenta republiki i przyznali się do winy" - oświadczył Bandar, były przewodniczący Sądu Rewolucyjnego, odpowiadając na pytania trybunału, który sądzi jego oraz Saddama Husajna i sześć innych osób za masakrę szyitów z miejscowości Dudżail, dokonaną po zamachu na dyktatora przed 24 laty.

Sam były prezydent przyznał na rozprawie 1 marca, że oddał 148 szyitów pod Sąd Rewolucyjny, który następnie skazał ich na śmierć. Były dyktator tłumaczył jednak, że miał prawo tak postąpić, bo ludzie ci byli oskarżeni o próbę zamachu na jego życie. "Gdzie tu przestępstwo?" - zapytał.

W poniedziałek podobnie argumentował Bandar. Oświadczył, że straceni szyici byli częścią spisku zorganizowanego podczas wojny iracko-irańskiej przez korzystającą z pomocy Iranu partię Dawa (Zew Islamu).

"Wywołał to Iran. To byli członkowie Dawy. Przywódcy Dawy przebywali w Iranie" - dodał.

Wojna iracko-irańska trwała od 1980 do 1988 roku i pochłonęła życie około miliona ludzi.

Przywódcą partii Dawa jest obecnie tymczasowy premier Iraku Ibrahim Dżafari. Jego rząd nalega na szybkie przeprowadzenie procesu Saddama i pomocników, toczącego się z przerwami od 19 października.

Proces wszedł w nową fazę w niedzielę, gdy główny sędzia prowadzący sprawę Rauf Rahman zaczął kolejno przesłuchiwać oskarżonych.

Podczas dotychczasowych rozpraw Saddam i inni podsądni często zabierali głos, kwestionując zeznania świadków oskarżenia lub spierając się z sędzią. Obecnie jednak sędzia i oskarżyciel mogą po raz pierwszy pytać ich bezpośrednio o to, jaką rolę odegrał każdy z nich w masakrze szyitów z Dudżailu.

Oskarżeni odpowiadają nie tylko za śmierć 148 mężczyzn i nastolatków z tej miejscowości, ale także za sprzeczne z prawem torturowanie i uwięzienie jej mieszkańców, a ponadto za zniszczenie ich domostw i upraw rolnych oraz internowanie dzieci i kobiet. Grozi im kara śmierci.

Bandar tłumaczył w poniedziałek, że jego Sąd Rewolucyjny "nie miał wyboru, jak tylko zastosować się do przepisów prawa".

"Celem zamachu była głowa państwa, a byliśmy w stanie wojny z Iranem. [Saddam] dowodził naszymi siłami zbrojnymi (...). Proces trwał dwa tygodnie. Stu czterdziestu ośmiu mężczyzn przyznało się do winy. To wszystko jest w dokumentach" - mówił.

Oskarżyciele argumentują, że proces przed Sądem Rewolucyjnym był fikcją, a oskarżeni nawet nie stawali przed sędziami. Według prokuratora, reżim saddamowski zastosował zasadę odpowiedzialności zbiorowej, aresztując całe rodziny i torturując mężczyzn i kobiet.

W poniedziałek sędzia Rahman pytał, jak sąd saddamowski mógł w ciągu dwóch tygodni wysłuchać 148 oskarżonych, i kwestionował twierdzenie Bandara, że wszyscy skazani na śmierć mieli ukończone 18 lat.

Prokurator Dżafar Musawi przedstawił dokumenty, z których wynika, że 46 oskarżonych nie przeżyło przesłuchań i zapytał Bandara, czy rzeczywiście przed sądem stanęli wszyscy skazani. Bandar upierał się, że tak, ale w końcu wykrzyknął: "Czy to takie dziwne i zaskakujące, że ktoś mógł umrzeć w trakcie przesłuchania?!".

Były wiceprezydent Iraku Taha Jasin Ramadan, który zeznawał po Bandarze, zaprzeczył, aby przebywał w Dudżailu po próbie zamachu na Saddama. Sądzący go trybunał nazwał narzędziem amerykańskiej okupacji i oskarżył żołnierzy USA, że w sierpniu 2003 roku, gdy został schwytany, torturowali go, chcąc się dowiedzieć, gdzie ukrywa się Saddam.

Sędzia Rahman powiedział, że sąd rozważy propozycję prokuratora Musawiego, by zbadać skargę Ramadana.

W niedzielę na pytania sędziego odpowiadała trójka mniej ważnych oskarżonych, aktywistów partii Baas w Dudżailu. Oskarżyciel zarzucił im, że denuncjowali mieszkańców miejscowości przed agentami służby bezpieczeństwa, Muchabaratu.

Wszyscy trzej byli aktywiści twierdzili, że są niewinni. Abdullah Kazim Ruaid oświadczył, że "nigdy nikogo nie aresztował" i "nie potrafi skrzywdzić nawet owada". Żalił się też, że w partii Baas "prawie każdego miesiąca otrzymywał kary lub ostrzeżenia". (PAP)

xp/ ap/

1415 1435 4271 2443 2604 3942 arch.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)