Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irak: Sistani: broń tylko w rękach sił rządowych

0
Podziel się:

Desygnowany na premiera Iraku Nuri
al-Maliki odwiedził w czwartek w Nadżafie duchowego przywódcę
irackich szyitów i usłyszał od niego to, co sam powiedział kilka
dni wcześniej: że broń powinna znaleźć się wyłącznie w rękach sił
rządowych.

Desygnowany na premiera Iraku Nuri al-Maliki odwiedził w czwartek w Nadżafie duchowego przywódcę irackich szyitów i usłyszał od niego to, co sam powiedział kilka dni wcześniej: że broń powinna znaleźć się wyłącznie w rękach sił rządowych.

Na razie - poza armią, policją i rebeliantami - rozporządzają nią także milicje partyjne, religijne i regionalne. Działalność niektórych z nich, według Amerykanów i znacznej części polityków irackich, rozkręca spiralę przemocy i może pogrążyć kraj w wojnie domowej.

Maliki, jeden z przywódców szyickiej partii Dawa (Zew Islamu), oświadczył w minioną sobotę, że wszystkie milicje powinno się wcielić do sił zbrojnych. "Broń musi znaleźć się w rękach rządu" - powiedział wtedy.

W czwartek poparł go najwyższy autorytet duchowy irackich szyitów, Ali Sistani. W komunikacie wydanym po rozmowie z Malikim 75-letni wielki ajatollah oznajmił, że "broń powinna być w rękach sił rządowych, zbudowanych na zdrowych zasadach i wiernych narodowi, a nie partiom politycznym".

Ze swej strony Maliki powiedział reporterom po wyjściu z rezydencji Sistaniego, że "włączenie milicji do sił bezpieczeństwa nie umniejsza ich roli, lecz jest hołdem złożonym ich walce z dyktaturą" Saddama Husajna.

Po upadku Saddama wiosną 2003 roku nie rozbroili się partyzanci kurdyjscy, peszmergowie ("gotowi umrzeć"). Oddziały peszmergów liczą obecnie około 100 tysięcy ludzi.

Najsilniejsza milicja szyicka, Brygada Badr, zbrojne ramię szyickiej partii Najwyższa Rada Rewolucji Islamskiej w Iraku (SCIRI) oficjalnie złożyła broń, ale według wielu doniesień jest znów aktywna.

Uzbrojeni są też członkowie Armii Mahdiego, milicji radykalnego duchownego szyickiego Muktady as-Sadra, oskarżanej o to, że po zniszczeniu przez ekstremistów 22 lutego szyickiego Złotego Meczetu w Samarze napadała na meczety sunnickie i zabijała sunnitów.

Dotychczasowe próby rozwiązania organizacji paramilitarnych nie dały wyniku. Ich dowódcy argumentują, że wobec braku bezpieczeństwa każda społeczność musi mieć prawo do samoobrony.

Amerykanie widzą w milicjach, jak powiedział ambasador USA w Bagdadzie Zalmay Khalilzad, "infrastrukturę dla wojny domowej". Khalilzad podkreśla, że bojówkarze zabijają teraz więcej Irakijczyków niż rebelianci.

Ajatollah Sistani nie ingeruje bezpośrednio w sprawy polityczne kraju, ale od początku obecnych przeobrażeń wzywał Irakijczyków, by powstrzymywali się od użycia siły i zamiast tego brali udział w wyborach. Szyici, dyskryminowani za Saddama, stanowią 60 procent ludności Iraku i obecnie są główną siłą w parlamencie. Sistani popiera koncepcję rządu jedności, złożonego z przedstawicieli wszystkich grup etnicznych i wyznaniowych kraju.

Również w komunikacie czwartkowym ajatollah opowiedział się za utworzeniem "rządu złożonego z osób kompetentnych i uczciwych", które troszczyłyby się "o dobro ogółu, nie zaś o interes partyjny lub własny".

"Nowy rząd powinien działać w celu odzyskania suwerenności na płaszczyźnie politycznej, gospodarczej i bezpieczeństwa oraz zadbać o usunięcie śladów okupacji" - zalecił także ajatollah, który dotychczas nie spotkał się ani razu z amerykańskimi dyplomatami ani wojskowymi. (PAP)

xp/ ap/

2175 3450 37603 arch.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)