*Tureckie wojsko ostrzelało w niedzielę terytorium irackiego Kurdystanu, gdzie chronią się walczący w Turcji bojownicy kurdyjscy. Stało się to w dzień po tym, jak premier Iraku Nuri al-Maliki wezwał Ankarę do zmniejszenia napięcia w regionie środkami dyplomatycznymi. *
Celem ostrzału była górzysta okolica o nazwie Hadżi Umran. Bojownicy Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) podejmują stamtąd zbrojne wypady do Turcji.
Jak poinformowali Reutera tamtejsi mieszkańcy, atak trwał około pół godziny i nie spowodował ofiar w ludziach.
Turcy ostrzeliwują irackie pogranicze niemal codziennie, ale w ostatnim czasie pod granicę podprowadzono czołgi, co wzmogło spekulacje na temat możliwości akcji militarnej na pełną skalę.
"Siły tureckie dokonały kilku uderzeń na rejony tuż przy tureckiej granicy, ale do tej pory nie doszło do tureckiej inwazji wojskowej na kurdyjskie obszary Iraku" - powiedział na konferencji prasowej prezydent irackiego Kurdystanu Masud Barzani.
Tureckie władze wojskowe odmówiły komentarza na temat informacji o atakach.
Towarzyszący Barzaniemu prezydent Iraku Dżalal Talabani, również Kurd, oświadczył: "Nie akceptujemy wtrącania się w sprawy innych i nie akceptujemy wtrącania się w nasze sprawy".
Premier Maliki powiedział w sobotę, iż Turcja nie powinna sięgać po "groźby i broń", gdyż pogorszy to tylko sytuację. Nie odniósł się przy tym do stawianych przez Ankarę żądań, by wojska irackie i amerykańskie uczestniczyły w ściganiu rebeliantów kurdyjskich. (PAP)
dmi/ ap/
3239
