Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irlandia: Kampania na "tak" zbyt słaba i zorganizowana zbyt późno

0
Podziel się:

W Dublinie aż roi się od kolorowych plakatów,
agitujących do głosowania na "tak" i "nie" w czwartkowym
referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego.

W Dublinie aż roi się od kolorowych plakatów, agitujących do głosowania na "tak" i "nie" w czwartkowym referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego.

Niektórzy analitycy twierdzą jednak, że kampania zwolenników zaczęła się zbyt późno, była zbyt słaba, co wykorzystali antagoniści traktatu, pozyskując część niezdecydowanych wyborców.

"Jeszcze przed dwoma tygodniami nic się tutaj nie działo. Sporadycznie zaczepiał ktoś na ulicy i wręczał ulotkę" - mówi przypadkowo spotkany Peter.

Teraz plakaty rozwieszone są praktycznie na każdym słupie czy ulicznej latarni w centrum miasta. Agitatorzy jednak ograniczają się do działania na kilku ulicach w ścisłym centrum Dublina.

"Good for Ireland, good for Europe - vote Yes" - (Traktat) Dobry dla Irlandii, dobry dla Europy - głosuj na Tak - widnieje napis na plakacie rządzącej Partii Republikańskiej (Fianna Fail).

Zaraz pod nim afisz wyborczy największego ugrupowania opozycyjnego, Partii Jedności Irlandzkiej (Fine Gael), z tekstem "Europe, let's be at the heart of it" - Europa, bądźmy w jej sercu.

Trzecia siła w parlamencie, Partia Pracy, apeluje lakonicznie: "Zagłosuj na Tak!". Partia Postępowych Demokratów (PD) nawołuje do poparcia traktatu, gdyż "To leży w naszym interesie".

Polityczne Skrzydło Irlandzkiej Armii Republikańskiej - partia Sinn Fein (My Sami) wzywa zaś do głosowania "na Nie - dla lepszego układu w Europie".

"Głosuj na Nie w sprawie Lizbony - za demokratyczną, socjalną i zdemilitaryzowaną Europą" - czytamy na pierwszej stronie ulotki Kampanii Przeciwko Konstytucji UE.

"Traktat Lizboński jest przepisaną Konstytucją UE, która została odrzucona w referendach we Francji i Hiszpanii. Traktat z Lizbony zawiera zmiany, które mogą oddziaływać na nasze życie w najbliższych latach. Dowiedz się, zanim zagłosujesz" - zachęcają przeciwnicy traktatu.

Lider kampanii na "nie", zręczna grupa nacisku Libertas, liczy na zdobycie poparcia wahającego się elektoratu. Ostrzega, że po ratyfikowaniu traktatu skończą się dobre czasy dla Irlandii - na skutek zmniejszenia wpływu na decyzje podejmowane w Brukseli, ujednolicenia z unijnymi niskich w Irlandii (12,5 proc.) stawek podatkowych od przedsiębiorstw i odebrania jej stałego komisarza w Komisji Europejskiej.

"Duża część oporu społeczeństwa wobec traktatu opiera się na nieznajomości przepisów w nim zawartych. Większość ludzi nie rozumie, że harmonizacja podatków nie może zostać przyjęta bez pozwolenia Irlandii. (...) Małe kraje mają świadomość swoich ograniczonych wpływów w Unii, więc utrata komisarza może z łatwością być przedstawiana jako większa strata niż faktycznie jest" - komentuje dla PAP politolog prof. Daniel C. Thomas, dyrektor Dublińskiego Instytutu Europejskiego w Szkole Polityki i Stosunków Międzynarodowych na University College w Dublinie.

Peadar O Broin, analityk z Instytutu Spraw Europejskich i Międzynarodowych (IIEA) w Dublinie, twierdzi w rozmowie z PAP, że "ludzi bardziej przekonują argumenty przeciwników traktatu w obliczu braku ufności w polityczną legitymację UE".

"Interesujące jest to, że prawie wszyscy, którzy znajdują się w obozie +tak+, to członkowie partii politycznych i politycznego establishmentu, podczas gdy przeciwnicy to przedstawiciele różnych grup interesów" - zwraca uwagę ekspert.

Traktat Lizboński jest z natury złożonym dokumentem, napisanym skomplikowanym językiem prawniczym. O Broin zauważa, że "prowadzący kampanię wzywającą do jego przyjęcia głowili się nad sposobem pozytywnego przekazu - jak tu +sprzedać+ traktat wyborcom".

"Hasło w stylu +Uczynimy, że Europa będzie lepiej działała+ niekoniecznie trafia do elektoratu, gdyż reforma instytucjonalna UE z pewnością nie jest priorytetem dla większości wyborców" - podkreśla O Broin.

W opinii prof. Thomasa kampania na "tak" została zorganizowana zbyt późno. "Przez kilka tygodni pozwoliło to kampanii na +nie+ zdominować przestrzeń publiczną bez żadnej wyraźniejszej reakcji ze strony oponentów. Kiedy zaczęła się kampania rządu, wzywano do poparcia traktatu bez podania dobrych argumentów, dlaczego głosować +za+. Mając świadomość ogólnego niezrozumienia spraw europejskich, przeciwnicy traktatu mogli rozpropagowywać fałszywe obawy" - tłumaczy.

"Tylko nieliczni mają w Irlandii bardzo jasno sprecyzowane poglądy na temat traktatu. Frekwencja wyborcza będzie więc uzależniona od tego, która strona jest w stanie przyciągnąć na głosowanie więcej swych mniej przekonanych wyborców" -konkluduje prof. Thomas.

Karolina Cygonek (PAP)

cyk/ mc/ mhr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)