W ostatnim dniu kampanii przed czwartkowym referendum w sprawie Traktatu z Lizbony irlandzkie władze apelują do Irlandczyków o głosowanie na "tak".
Ostatnie sondaże wskazują, że obóz przeciwników traktatu jest coraz silniejszy. Jedno z zeszłotygodniowych badań sugerowało nawet - po raz pierwszy - ich przewagę (35 proc. przeciwników wobec 30 proc. zwolenników).
Premier Brian Cowen ostatni raz zaapelował we wtorek o poparcie traktatu.
"Przyszłe pokolenia nie podziękują nam, jeśli to my zatrzymamy Unię Europejską, która dysponowała największą w naszej historii i historii Europy siłą pokoju i dobrobytu" - oświadczył Cowen. Irlandia jest jedynym z krajów "27", który przeprowadzi referendum w sprawie przyjęcia nowego traktatu.
Jak dodał Cowen, nie można "robić wrażenia, że odwracamy się plecami do Europy". Szef irlandzkiego rządu przypomniał, że wzrost gospodarczy, jaki w ostatnim dziesięcioleciu stał się udziałem Irlandii, jest w dużej mierze zasługą europejskiej pomocy.
Z kolei minister finansów Brian Lenihan argumentował, że Irlandia musi okazać swoje oddanie Europie, by chronić eksport, będący siłą napędową wzrostu gospodarczego.
"Tylko będąc w centrum Unii Europejskiej możemy zapewnić, że budowany przez eksport rozwój jest realną propozycją" - napisał dla "Irish Independent".
Dziewięciu z 10 ekonomistów z Dublina, ankietowanych w zeszłym tygodniu przez agencję Reutera, uważa, że "tak" w referendum byłoby najlepsze dla przyszłej prosperity.
Także irlandzkie organizacje biznesowe w przeważającej większości popierają traktat.
Obawy przeciwników dotyczą m.in. ujednolicenia stawki podatkowej dla przedsiębiorstw, która w Irlandii jest jedną z najniższych w UE (12,5 proc.), co jest jedną z przyczyn irlandzkiego sukcesu gospodarczego.
Premier Cowen zapewnił jednak we wtorek, że Irlandia utrzyma prawo weta wobec europejskich decyzji w sprawach podatkowych.(PAP)
ksaj/ ro/ mhr/
2133 2958 arch.