Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irlandia: Wybory prezydenckie - w sondażach wygrywa kandydat niezależny

0
Podziel się:

Zdaniem obserwatorów czwartkowe wybory na ceremonialny urząd
prezydenta Republiki Irlandii stały się pojedynkiem kandydatów politycznego establishmentu i
niezależnych, zbijających kapitał na społecznym rozczarowaniu systemem politycznym.

Zdaniem obserwatorów czwartkowe wybory na ceremonialny urząd prezydenta Republiki Irlandii stały się pojedynkiem kandydatów politycznego establishmentu i niezależnych, zbijających kapitał na społecznym rozczarowaniu systemem politycznym.

Do wyborów stanęło siedmioro kandydatów - czworo niezależnych, dwóch reprezentujących partie rządzącej koalicji Fine Gael i Partię Pracy oraz jeden wysunięty przez opozycyjną Sinn Fein.

Wtorkowy sondaż dziennika "Irish Times" wskazuje na zwycięstwo niezależnego, choć kojarzonego z Fianna Fail (partią odsuniętą od władzy w ub.r. - PAP) kandydata Seana Gallaghera mającego 40 proc. poparcia wobec 25 proc. dawanych jego najbliższemu konkurentowi Michaelowi Higginsowi z Partii Pracy.

Na trzecim miejscu z 15 proc. poparcia usytuował się północnoirlandzki polityk Martin McGuinness z Sinn Fein, w przeszłości uchodzący za mózg grupy terrorystycznej IRA, ale obecnie kojarzony z procesem pokojowym w Irlandii Płn. Na czas kampanii wyborczej McGuinness zawiesił sprawowanie funkcji zastępcy pierwszego ministra autonomicznego rządu prowincji.

Dalsze miejsca zajmują David Norris (niezależny), któremu sondaż daje 8 proc. oraz Gay Mitchell z centroprawicowej Fine Gael (6 proc.). Dwie kandydatki niezależne Mary Davis i Dana Rosemary Scallon (zwyciężczyni konkursu Eurowizji z 1970 r.) mają po 3 proc. poparcia.

"Nastawienie wyborców trafnie charakteryzuje słowo +antipolitics+, co wyraża się w generalnej antypatii do partii politycznych i polityków powiązanych z biznesem (zwłaszcza firmami deweloperskimi i bankami - PAP), bezradnych wobec skali gospodarczego kryzysu oraz w rozczarowaniu do politycznego systemu" - powiedział PAP szef działu zagranicznego w "The Irish Times" Paddy Smyth.

"Nastawienie to tłumaczy wysokie notowania Gallaghera, formalnie nieutożsamianego z żadną partią polityczną, uwypuklającego to, że nie jest elementem politycznego systemu" - dodaje.

Niewykluczone, że przewaga Gallaghera może się zmniejszyć w związku z ujawnieniem, że w 2008 r. zabiegał o dotację dla partii Fianna Fail u biznesmana z wyrokiem za przemyt. Kandydat był zaskoczony tymi rewelacjami, a jego tłumaczenia nie wszystkich przekonały, tym bardziej, że zmienił je w krótkim czasie.

Gallagherowi wytknięto też brak przejrzystości w jego transakcjach biznesowych: błąd w rachunkowości na sporą sumę i płatność jednej z jego firm dla niego samego. Z powodu jego powiązań z Fianna Fail (był członkiem władz tej partii) niektórzy kwestionują jego niezależność.

Tłem wyborów jest wciąż dotkliwy gospodarczy kryzys w Irlandii. Obecna koalicja kontynuuje program fiskalnej konsolidacji zapoczątkowany przez poprzedni rząd i nadzorowany przez Komisję Europejską, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Pod koniec kadencji poprzedniego rządu Irlandia uzyskała wsparcie na sumę 85 mld euro. Koszt ratowania sektora bankowego pogrążonego przez krach na rynku nieruchomości wyczerpał rezerwy finansowe kraju.

Ceny nieruchomości są o 43 proc. niższe w porównaniu ze szczytowym punktem sprzed krachu w 2007 r. Stopa bezrobocia wynosi 14 proc. W 36 proc. gospodarstw domowych jedynymi żywicielkami rodziny są pracujące kobiety. Co czwarte gospodarstwo domowe ma domownika, który stracił pracę. Drugie tyle pracuje w zmniejszonym wymiarze godzin.

"Obie partie koalicyjne realizujące trudny program oszczędnościowy są stosunkowo popularne, a Fianna Fail po dotkliwej wyborczej klęsce nie zdołała się politycznie odbić. Mimo to kojarzony z nią Gallagher w kampanii wyborczej radził sobie nadspodziewanie dobrze" - zauważa Smyth.

Wyprowadza stąd wniosek, że ewentualna wygrana Gallaghera może być początkiem wychodzenia Fianna Fail z politycznego dołka, a jeśli tak się stanie, to będzie to oznaczać, że wyborcy "upomnieli rząd".

Równocześnie z wyborami prezydenta, irlandzcy wyborcy głosują w referendum. Pytania dotyczą uprawnień obu izb parlamentu i prezydenta (tzw. Oireachtas) do wszczynania dochodzeń w sprawach uznanych za ważne z punktu widzenia interesu publicznego oraz ich prerogatyw w kwestii wynagradzania sędziów (w tym obniżenia ich uposażeń, czego zabrania konstytucja).

Ustępująca prezydent Mary McAleese jest katoliczką z Belfastu, z Irlandii Północnej. Ma wykształcenie prawnicze. Na urząd została wybrana jako kandydatka niezależna (przedtem była związana z Fianna Fail) w 1997 r. Sprawowała go przez dwie siedmioletnie kadencje. Jest drugą kobietą na tym urzędzie (po Mary Robinson) i ósmym prezydentem w historii kraju.

Prezydent Irlandii nie ma realnej władzy, reprezentuje kraj za granicą i ma niewielkie uprawnienia konstytucyjne. Może skierować ustawę uchwaloną przez parlament do sądu najwyższego, by zbadał, czy jest zgodna z konstytucją. Ma prawo łaski i mianuje sędziów. (PAP)

asw/ and/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)