Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Izrael: Rodzina, która kocha jerozolimski bazar

0
Podziel się:

Eli Mizrahi zmienił bazar w Jerozolimie z brudnego, zaniedbanego miejsca,
z którego uciekali kupcy i klienci, w tętniące energią centrum miasta. Również dzięki niemu suk
Mahane Jehuda żyje za dnia i nocą. Mizrahi w pracę na suku włączył prawie całą rodzinę.

Eli Mizrahi zmienił bazar w Jerozolimie z brudnego, zaniedbanego miejsca, z którego uciekali kupcy i klienci, w tętniące energią centrum miasta. Również dzięki niemu suk Mahane Jehuda żyje za dnia i nocą. Mizrahi w pracę na suku włączył prawie całą rodzinę.

Moran, córka Eliego, prowadzi na suku kawiarnię Cafe Mizrahi wciśniętą między rzeźnika, ciucholand vintage - ze stylowymi ubraniami sprzed lat i piekarnię.

"Kiedy otwieraliśmy 10 lat temu, byliśmy tu jedyni. Ludzie zatrzymywali się, przecierali oczy i patrzyli ze zdumieniem, bo nie mogli uwierzyć, że ktoś na suku sprzedaje kawę" - opowiada w rozmowie z PAP.

Gdy Eli otwierał kawiarnię, trwała intifada, suk był wyludniony, ludzie unikali centrum Jerozolimy w obawie przed zamachami terrorystycznymi. Poza tym władze miasta liczyły, że bazar popadnie w kompletną ruinę i któregoś dnia uda się przejąć cenną działkę ziemi w środku miasta. Zakupy robiły tam głównie starsze osoby, których nie przyciągały centra handlowe na przedmieściach.

"Ludzie nie zdawali sobie sprawy, że ten bazar to prawdziwa perełka. Gdy mój ojciec został przewodniczącym rady kupców, włożył dużo energii w powstrzymanie miasta przed zlikwidowaniem suku, w podniesienie jego standardu, remonty, ściągnięcie nowych, ciekawych kupców" - opowiada Moran.

Dziś na bazar Mahane Jehudy przychodzą wszyscy - młodzi i starsi, religijni i świeccy. W ciągu ostatnich kilku lat suk stał się też obowiązkowym przystankiem dla odwiedzających Jerozolimę turystów. Jego malowniczość, radosna atmosfera, nawoływania sprzedawców, różnorodność produktów, nowe restauracje i stare stragany nadają wyjątkowy charakter temu miejscu.

W ciągu dnia można tu kupić świeże owoce i warzywa, orzechy, przyprawy, ryby przywożone rano z Morza Śródziemnego, chałwę, suszone owoce, mięso, różnego rodzaju przetwory, chleby, ciastka, słodycze. "Na bazarze można znaleźć absolutnie wszystko - wiele produktów, których nie ma w supermarketach" - mówi Moran.

Warto odwiedzić też stragan Uzi-eliego, Żyda z Jemenu, który poza sokami z egzotycznych owoców o leczniczych właściwościach oferuje również krople - na bolące gardło, na problemy ze skórą, zatoki, ale też na niepokój duszy. Uzi-eli znany jest przede wszystkim z soku z etrogu - owocu cytrusowego smakiem i zapachem przypominającego cytrynę i pigwę.

Według starych legend to etrog, a nie jabłko, był biblijnym owocem zakazanym. Owocu, nazywanego też cytronem, żydzi używają podczas święta Sukkot (Święta Namiotów) do obrzędu potrząsania - symbolizuje on ludzkie serce i najlepszego Żyda, którego winna charakteryzować dobra znajomością Tory i wysoki poziom moralny. Etrog do celów obrzędowych przechowywany jest w specjalnych puszkach, często srebrnych.

Wieczorem, gdy kupcy zaczynają składać swoje stragany, na suk schodzą się głównie młodzi ludzie. Otwartych jest kilka barów, a w poniedziałek są koncerty zespołów rockowych. Wąska alejka wypełnia się Izraelczykami i turystami.

Jednym z miejsc, które warto odwiedzić na suku wieczorem, jest Casino de Paris prowadzone przez rodzinę Mizrahi. W Casino pracuje brat Moran, a prowadzi je Eli.

Budynek, w którym się mieści bar, służył kiedyś za dom publiczny, hotel, szkołę religijną i sklep z tanimi chińskimi produktami. W czasach mandatu brytyjskiego przychodzili tu brytyjscy oficerowie, by spotkać się ze swoimi żydowskimi dziewczynami. Agencja Żydowska zachęcała młode kobiety, by uwodziły Brytyjczyków i przekonywały ich do poparcia starań o utworzenie Izraela.

Związek rodziny Mizrahi z bazarem zaczął się w latach 50., gdy dziadek Moran otworzył tam stragan z orzechami. W biznes wciągnął się Eli - ojciec Moran. Choć dziś nie jest już przewodniczącym rady kupców, sprzedawcy i tak przychodzą do niego ze swoimi problemami.

"On naprawdę kocha ten bazar. I zaraził tą miłością praktycznie całą rodzinę. Moja sześcioletnia córka też tu przychodzi. Właśnie uczy się pisać, czasem sama zbiera zamówienia od klientów. Zna wszystkich dookoła - opowiada Moran. - Zabrałam ją tutaj tydzień po jej urodzinach. Jest już czwartym pokoleniem rodziny Mizrahi związanym z sukiem".

Z Jerozolimy Ala Qandil (PAP)

aqa/ klm/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)