W trakcie wtorkowych rozmów w Jerozolimie i Ramallah minister spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwelle zaapelował do przywódców izraelskich i palestyńskich o większą gotowość do kompromisu w rokowaniach na temat rozwiązania konfliktu bliskowschodniego.
Od obu stron zażądał, by powstrzymały się od jednostronnych kroków, co dotyczy zarówno rozbudowy żydowskich osiedli na terytoriach okupowanych, jak i zamiaru Palestyńczyków, by na wrześniowej sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ ubiegać się o oficjalne uznanie ich państwa.
Podczas spotkania z Westerwellem minister spraw zagranicznych Izraela Awigdor Lieberman zadeklarował gotowość do wznowienia negocjacji z Palestyńczykami, ale bez czynienia wcześniej ustępstw na ich rzecz. Jak oświadczył, nie sądzi, by rozbudowa osiedli "była przeszkodą dla pokoju".
Szczegóły półtoragodzinnej - a więc dłuższej niż planowano - rozmowy Westerwellego z izraelskim premierem Benjaminem Netanjahu nie zostały ujawnione. Podano tylko, że "przebiegły w bardzo konstruktywnej, ale też poważnej atmosferze".
Po spotkaniu z Westerwellem palestyński premier Salam Fajad po raz kolejny zadeklarował, że Palestyńczycy nie zrezygnują ze swego celu, jakim jest ich suwerenne i niepodległe państwo.
"Musimy teraz uważać, byśmy tutaj na Bliskim Wschodzie nie wpadli w bardzo niebezpieczny ślepy zaułek. Jest całkiem jasne, że czas pracuje przeciw wszystkim" - podkreślił szef niemieckiej dyplomacji.
Opowiedział się również za rychłym spotkaniem kwartetu bliskowschodniego, jaki tworzą USA, Rosja, Unia Europejska i ONZ. Sceptycznie potraktował natomiast francuską propozycję zorganizowania jeszcze przed końcem lipca wielkiej bliskowschodniej konferencji pokojowej w Paryżu. Impreza taka mogłaby się odbyć tylko wtedy, "gdyby istniała realna szansa na postępy" - zaznaczył Westerwelle. (PAP)
dmi/ mc/
9200682