Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Jak kryzys syryjski wpłynie na stosunki USA i całego Zachodu z Iranem

0
Podziel się:

Zwolennicy ataku na Syrię podkreślają, że jest on konieczny dla
potwierdzenia wiarygodności prezydenta USA, który sugerował, że ukarze reżim syryjski za użycie
gazów bojowych. Jeżeli Obama nie dotrzyma słowa, ośmieli Iran do prowadzenia bardziej awanturniczej
polityki.

Zwolennicy ataku na Syrię podkreślają, że jest on konieczny dla potwierdzenia wiarygodności prezydenta USA, który sugerował, że ukarze reżim syryjski za użycie gazów bojowych. Jeżeli Obama nie dotrzyma słowa, ośmieli Iran do prowadzenia bardziej awanturniczej polityki.

Społeczność międzynarodowa podejrzewa, że Iran zmierza do produkcji broni atomowej. Jest także głównym sojusznikiem reżimu w Syrii, poprzez którą wspiera szyickich ekstremistów skupionych w Hezbollahu, zagrażających od północy Izraelowi.

Obserwatorzy kryzysu w Syrii nie są jednak zgodni co do tego, jaki wpływ będzie miała spodziewana zbrojna interwencja zbrojna przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada na konflikt USA z Iranem, związany z jego programem nuklearnym i poparciem dla terrorystów na Bliskim Wschodzie. Niektórzy mają nawet nadzieję, że użycie broni chemicznej przez el-Asada osłabi poparcie Iranu dla syryjskiego dyktatora, gdyż liczą na umocnienie się w tym kraju sił umiarkowanych, skupionych wokół nowego prezydenta Hasana Rowhaniego.

Zdaniem konserwatywnych ekspertów amerykańskich, Obama powinien bez wahania zaatakować Syrię i to nie tylko w celu odstraszenia jej reżimu od użycia broni chemicznej, lecz także po to, by przeważyć szalę konfliktu na korzyść powstańców i potwierdzić mocarstwową wiarygodność USA w oczach Iranu. Uważają oni, że chociaż w antyreżimowej opozycji rosną wpływy al-Kaidy, można ją skutecznie izolować.

"Jeżeli prezydent Obama nie zdecyduje się na wystarczająco potężne uderzenie, nie tylko zawiedzie opozycję syryjską, ale jeszcze bardziej ośmieli Iran do czynnego wspierania reżimu el-Asada" - powiedział PAP ekspert Atlantic Council, były wysoki urzędnik Pentagonu za rządów prezydenta George'a W.Busha, Ian Brzezinski.

Jednak inni eksperci i komentatorzy są zdania, że ewentualny atak na Syrię nie zrobi wrażenia w Teheranie i może nawet utrudnić dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu z tą islamską republiką.

"Z wyborem prezydenta Rowhaniego wiązano nadzieję, że wraz z nowym ministrem spraw zagranicznych Mohammadem Dżawadem Zarifem będzie w stanie poprawić stosunki z USA, doprowadzając do negocjacji na temat spornych problemów. Atak na Syrię nie będzie tu pomocny, gdyż umocni twardogłowych w Iranie. Powiedzą oni: jak możemy negocjować z krajem, który atakuje naszego sojusznika?" - powiedział PAP Rahul Nafisi, specjalista ds. Bliskiego Wschodu z Uniwersytetu Strayer.

Od objęcia urzędu w czerwcu prezydent Rowhani chce doprowadzić do rozmów z USA i innymi mocarstwami Zachodu, aby wynegocjować złagodzenie sankcji nałożonych na Iran, które dotkliwie godzą w jego gospodarkę. W parlamencie irańskim i w Korpusie Strażników Rewolucji Islamskiej dominują jednak siły przeciwne rozmowom z Zachodem.

Atak na Syrię, nakierowany na ośrodki władzy w tym kraju i zmierzający do przechylenia szali na korzyść powstańców, zniweczy - zdaniem znawców Iranu - plany Rowhaniego, ponieważ umocni twardogłowych i ich determinację, aby nadal wspierać reżim el-Asada.

"Jeżeli ataki będą silniejsze i będą zmierzać do zmiany równowagi sił na froncie, Iran będzie jeszcze bardziej popierać rząd syryjski. Dla Irańczyków Syria jest absolutnie krytycznym elementem osi oporu i nie chcą oni utracić swoich wpływów w tym kraju" - powiedział w wywiadzie dla radia NPR autor poświęconej Iranowi książki "Let the Swords Enircle Me", Scott Petterson.

Iran zaopatruje w broń reżim syryjski, a irańscy strażnicy rewolucji islamskiej szkolą i doradzają jego armii oraz dostarczają jej informacji wywiadowczych. Szyicki Iran popiera reżim el-Asada w Syrii, gdyż oparty on jest na mniejszościowej sekcie alawitów, którzy trzymają w szachu sunnitów, dominujących liczebnie na Bliskim Wschodzie. Iran uważa się także za rzecznika wszystkich muzułmanów - sponsoruje np. sunnicki Hamas, ugrupowanie fundamentalistów islamskich w palestyńskiej Strefie Gazy.

Zdaniem ekspertów, ograniczona akcja zbrojna przeciw Syrii, zapowiadana przez prezydenta Obamę, nie wywoła odwetu ze strony Iranu, ale może do niego dojść w razie eskalacji takiej interwencji.

"Pomimo gromkich oświadczeń przywódców irańskich, jest bardzo mało prawdopodobne, by Iran poszedł na otwartą wojnę z USA albo Izraelem w wypadku amerykańskiego uderzenia na Syrię. Rząd irański zdaje sobie sprawę z ograniczeń swego potencjału militarnego. Iran może jednak zdecydować się na odwet 'asymetryczny', tzn. ataki terrorystyczne na cele USA i ich sojuszników w regionie, prowadzone przez jego 'pełnomocników', takich jak Hezbollah" - powiedział PAP Ahmed Majidyar z waszyngtońskiego American Enterprise Institute.

Według niektórych specjalistów, Iran jest niejako "zmęczony" sponsorowaniem Syrii i pomocą jej reżimowi w tłumieniu powstania, co łączy się ze znacznymi kosztami dla irańskiej gospodarki. Zwracają oni uwagę, że użycie broni chemicznej przez reżim el-Asada było szokiem dla Irańczyków, którzy pamiętają jak Irak użył jej w wojnie z Iranem (1980-1988). Potępił to były prezydent Iranu, Ali Akbar Haszemi Rafsandżani, a Rowhani wydał oświadczenie także odczytywane jako krytyczne, choć nie wyraził opinii, kto użył trujących gazów.

Zdaniem publicysty "Time'a", Karla Vicka, "bolesne doświadczenie Iranu z bronią chemiczną stwarza okazję do dyplomatycznego rozwiązania konfrontacji (w Syrii)". Podobną sugestię wyraża w "New York Timesie" Robert F.Worth, który przypomina o niedawnym spotkaniu amerykańskiego dyplomaty Jeffrey'a Feltmana z irańskim ministrem spraw zagranicznych Dżawadem Zarifem w Teheranie.

Wśród ekspertów przeważa jednak opinia, że nie można liczyć na dyplomatyczny przełom w najbliższym czasie, ponieważ to nie Rowhani i jego ludzie podejmują kluczowe decyzje o polityce zagranicznej Iranu.

"Decyzje o sprawach nuklearnych albo relacjach z USA podejmuje przywódca duchowo-polityczny Ali Chamenei i potężni paramilitarni strażnicy rewolucji. A w ich stanowisku nie widzimy, jak dotychczas, żadnych zmian" - powiedział Ahmad Majidyar.

Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ ala/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)