Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Janicka nie chciała odpowiadać na większość pytań komisji śledczej

0
Podziel się:

W środę sejmowa komisja śledcza ds. nacisków usiłowała przesłuchać b.
szefową Prokuratury Okręgowej w Warszawie Elżbietę Janicką, która - zasłaniając się tajemnicą
służbową - uchyliła się od odpowiedzi na większość pytań. Zanim jednak doszło do zadawania pytań,
wiceprzewodniczący komisji Mieczysław Łuczak(PSL)
zrezygnował z dalszych prac w komisji.

W środę sejmowa komisja śledcza ds. nacisków usiłowała przesłuchać b. szefową Prokuratury Okręgowej w Warszawie Elżbietę Janicką, która - zasłaniając się tajemnicą służbową - uchyliła się od odpowiedzi na większość pytań. Zanim jednak doszło do zadawania pytań, wiceprzewodniczący komisji Mieczysław Łuczak(PSL) zrezygnował z dalszych prac w komisji.

Łuczak powiedział, że zastanawiał się nad celowością zasiadania w komisji i doszedł do wniosku, "że kłótnie o sprawy nieistotne w pracy komisji powodują, że nikłe są nadzieje na wyjaśnienie spraw, do których została ona powołana".

W opinii Łuczaka, nie ma możliwości, aby powstał wspólny raport komisji, bo - jak tłumaczył - posłowie PiS "mają inny cel niż obiektywne dojście do prawdy".

"Mam nadzieję, że moja rezygnacja z dalszej pracy w komisji ds. nacisków będzie odebrana przez władze Sejmu i osoby odpowiedzialne za ten stan spraw jako wezwanie do podjęcia odpowiednich kroków w celu ich uregulowania" - podkreślił. Nie sprecyzował jednak, jakich konkretnych działań oczekuje.

Po dyskusji z udziałem ekspertów posłowie odrzucili wniosek Janickiej o przerwanie jawnego posiedzenia i kontynuację w trybie niejawnym.

Odmawiając odpowiedzi, Janicka powołała się m.in. na pismo Ministerstwa Sprawiedliwości z tego roku, w którym, według niej, jest "jasno wskazane, że na posiedzeniu jawnym komisji prokurator nie może składać żadnych zeznań na podstawie wiedzy, którą uzyskał, będąc prokuratorem".

"Wszystko, co wiem, (w omawianej sprawie) dowiedziałam się jako prokurator" - dodała.

"Nikogo nie naciskałam. Nikt nie wywierał na mnie nielegalnych nacisków w związku z prowadzonymi śledztwami" - oświadczyła jednak.

Janicka nie chciała szczegółowo mówić m.in. na temat multimedialnej konferencji z sierpnia 2007 roku oraz o działalności zespołu prokuratorskiego badającego sprawę przecieku z akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa, którego prace nadzorowała.

"Prowadząc postępowanie, mówiliśmy (prokuratorzy badający sprawę przecieku - PAP), że wszystko ma być dopięte na ostatni guzik, bo będzie komisja, która nas będzie rozjeżdżać" - powiedziała.

Janicka była pytana też m.in. przez Roberta Węgrzyna (PO), dlaczego konferencji nie prowadził ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Odpowiedziała, że Ziobro nie mógł tego zrobić, bo miał w sprawie "przeciekowej" status świadka. Ostatecznie konferencję prowadzili ówczesny prokurator krajowy Dariusz Barski i ówczesny zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking.

Karpiniuk po kilku odmowach poinformował, że bezzasadne odmawianie odpowiedzi na pytania może skończyć się wnioskiem komisji do Sądu Okręgowego w Warszawie o ukaranie Janickiej. Później, w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że taki wniosek w jego opinii nie jest konieczny.

Jawne unikanie odpowiedzi zarzucił Janickiej poseł Lewicy Krzysztof Matyjaszczyk. "To ja decyduję, co jest tajemnicą służbową, a nie komisja" - odpowiadała Janicka.

Podczas wymiany zdań między Janicką i Karpiniukiem nie obyło się też bez prywatnych uwag. "Pani jest fascynującą, dynamiczną kobietą" - mówił Karpiniuk. "Pan próbuje nawiązać ze mną nić sympatii" - zrewanżowała się szefowi komisji Janicka. "Czy pani może zaprzyjaźnić się także z posłem Matyjaszczykiem?" - pytał później Karpiniuk. "Nie. Mam zawsze jednego faworyta" - odparła Janicka.

Na razie nie wiadomo, kto zastąpi Łuczaka w komisji - zdecyduje o tym klub PSL. Jak mówił Łuczak, będzie to prawdopodobnie po wakacjach.

Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział PAP, że ludowcy nie mają jeszcze kandydata na miejsce Łuczaka w komisji. Podkreślił, że taki kandydat musiałby poświęcić całe wakacje na merytoryczne przygotowanie się do pracy w komisji.

Jak mówił, posłowie PiS robią wszystko, by komisja niczego nie wyjaśniła. "Pokrzykiwania, hałasy prowadzą donikąd i ośmieszają całą ideę komisji śledczych" - zaznaczył.

Pytany, kto ponosi za to największą odpowiedzialność, odparł, że wina leży po środku. "Pan przewodniczący (komisji) sobie z tym nie bardzo radzi, a posłowie PiS robią wszystko, by spełnić zlecenie, które dostali" - mówił.

W środę szef komisji Sebastian Karpiniuk (PO), aby usprawnić jej prace posługiwał się nowym systemem udzielania głosu; za pomocą komputera decydował, komu włączyć mikrofon. Dotychczas posłowie mogli włączyć mikrofon, kiedy chcieli.

Posłowie PiS Arkadiusz Mularczyk i Marzena Wróbel zarzucili przewodniczącemu cenzurowanie przedstawicieli opozycji. Mularczyk zapowiedział w rozmowie z dziennikarzami, że na następne posiedzenie komisji przyjdą z własnymi mikrofonami. "Gdy się nam odbiera głos, gdy przerywa samodzielnie będziemy udzielać sobie głos" - zaznaczył.

Komisja zbierze się po raz kolejny pod koniec sierpnia, po wakacjach parlamentarnych.(PAP)

tgo/ la/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)