Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Jerzy Miller w Senacie: przyczyn wypadku jest wiele

0
Podziel się:

Szef MSWiA Jerzy Miller powiedział we wtorek w Senacie, iż przyczyn wypadku
prezydenckiego samolotu jest wiele. "Te przyczyny prawdopodobnie są rozłożone tak, że część można
przypisać stronie polskiej, a część rosyjskiej" - dodał.

Szef MSWiA Jerzy Miller powiedział we wtorek w Senacie, iż przyczyn wypadku prezydenckiego samolotu jest wiele. "Te przyczyny prawdopodobnie są rozłożone tak, że część można przypisać stronie polskiej, a część rosyjskiej" - dodał.

Minister i Naczelny Prokurator Wojskowy płk Krzysztof Parulski przez 6 godzin odpowiadali we wtorek na pytania senatorów.

O informację MSWiA i prokuratury wystąpił klub PiS już podczas poprzedniego posiedzenia Senatu, pod koniec maja. Wówczas senatorowie PiS chcieli zdjęcia z porządku obrad punktu dotyczącego sprawozdania z działalności KRRiT w 2009 r. i wprowadzenia informacji rządu na temat katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Wnioski zostały odrzucone głosami senatorów PO, co doprowadziło do sporu, uniemożliwiającego prowadzenie dalszych obrad. Ostatecznie decyzją marszałka Bogdana Borusewicza Senat wysłuchał informacji rządu we wtorek.

"Nie ma jednej przyczyny wypadku, jesteśmy przekonani, że przyczyn wypadku jest wiele" - mówił minister. Podkreślił, że komisja, którą kieruje, przywiązuje wielką wagę, aby wszystkie okoliczności były zbadane. Pytany przez senatorów o współpracę ze stroną rosyjską Miller powiedział, że osobiście jest wdzięczny, iż "ta współpraca jest na tyle dobra, że jest skuteczna". "Czy jest optymalna, może jeszcze więcej oczekiwałbym od strony rosyjskiej, ale również strona rosyjska nieraz oczekuje od nas więcej i nie zawsze szybko dostaje odpowiedzi na zadane pytania" - mówił Miller.

Minister dodał, że komisja polska pracuje na kopii zapisu rejestratorów przekazanych przez Rosjan. "Potrafimy sprawdzić, czy kopia jest kopią wierną w stosunku do oryginału" - zaznaczył.

"Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK), tak jak my, pracuje na kopii czarnych skrzynek" - dodał płk Parulski. Zapewnił przy tym, że z punktu widzenia prokuratury "nie ma żadnego zagrożenia mogącego wskazywać, że w te zapisy ingerowano". Jak podkreślił, czarne skrzynki rozbitego samolotu odnaleziono w Smoleńsku 10 kwietnia w jego obecności. W obecności polskiego prokuratora zostały zamknięte w opieczętowanym sejfie i także w obecności strony polskiej wykonywano z nich kopie - m.in. dla MAK i dla strony polskiej. Kopie analizuje teraz Instytut Ekspertyz Sądowych z Krakowa.

"Dbaliśmy o to, żeby interes polski był w pełni zabezpieczony i sytuacja była w pełni transparentna" - oświadczył Parulski.

Wcześniej poinformował on, że w polskim śledztwie ws. katastrofy przesłuchano już sto osób, a planowane jest przesłuchanie kolejnych kilkudziesięciu. Podał, że przygotowany jest piąty już wniosek o pomoc prawną, w którym polska prokuratura prosi o "czasowe wydanie czarnych skrzynek jako niezbędnych dowodów w postępowaniu karnym".

"Naturalnie prowadzenie tego śledztwa, w tych niezmiernie skomplikowanych warunkach wymaga cierpliwości i mamy świadomość, że to jest długi marsz i że taka strategia i taktyka, którą przyjęliśmy, zaowocuje dojściem do prawdy" - mówił prok. Parulski.

Jednocześnie naczelny prokurator wojskowy zaznaczył, że analiza fonoskopijna przekazanych kopii czarnych skrzynek będzie potraktowana przez biegłych jako "opinia wstępna". "Szanujący się biegły pełną opinię będzie mógł przedstawić w momencie, kiedy zbada również to, co jest zapisane na taśmach w czarnych skrzynkach" - mówił.

Dodał jednak, że "to może potrwać". "Może być taka sytuacja, że przez pewien okres będziemy musieli się posługiwać owymi opiniami wstępnymi, oczywiście uwzględniając, że prace naszych fonoskopów będą musiały potrwać" - powiedział.

Miller przyznał, że prezydencki samolot, odbywający międzypaństwowy lot, ma formalnie status eksterytorialnego, ale nie da się w tym kontekście zabraniać przedstawicielom obcego państwa uczestniczenia w akcji ratowniczo-gaśniczej. "Gospodarz ma obowiązek gasić pożar, szukać żywych we wraku samolotu" - podkreślił.

Pytany przez senatorów PiS, czemu strona polska nie zwróciła się do strony rosyjskiej o przejęcie śledztwa, Miller odpowiedział pytaniem: "czy chcecie, aby przesłuchania rosyjskich kontrolerów odbywały się w Polsce? Gwarantujecie, że oni pojawią się w Polsce i będą zeznawać?". "Interesuje nas ustalenie faktów i to metodami, które są profesjonalne. Nie populizm, a profesjonalizm" - podkreślił. "Czy Federacja Rosyjska chciałaby się ośmieszyć przed całym światem, podając raport, który jest dziurawy i pomija istotne sprawy?" - tak odpowiadał na zarzuty, że rosyjski raport może być niepełny i nieobiektywny.

Podobnie Miller odpowiedział na pytanie, czemu w wieży kontroli lotów w Smoleńsku nie było 10 kwietnia polskiego kontrolera. "Gdybym zaproponował, żeby na polskim lotnisku wojskowym w czasie lądowania rosyjskiego samolotu z delegacją państwową był rosyjski kontroler, chyba uznalibyście, że powinienem pracować w innym ministerstwie" - odparł szef polskiego MSWiA.

Senatorowie pytali, czy rzeczywiście to szef protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusz Kazana jest jedną z osób, której głos nagrał rejestrator dźwięku z kabiny pilotów rządowego samolotu - jak nieoficjalnie dowiedziała się we wtorek PAP. Jak mówił Miller, dwóch polskich ekspertów przesłuchiwało nagrania rozmów z kokpitu samolotu Tu-154M i nie rozpoznali głosu dyrektora Kazany.

Miller przestrzegł przed formułowaniem pochopnych i przedwczesnych wniosków na temat przyczyn tragedii. Zastrzegł, że sam także takich unika w toku prowadzonych badań. Podkreślał, że jako przewodniczący komisji nie będzie podawał wniosków oraz poruszał kwestii dotyczących przebiegu zdarzeń w samolocie do czasu zakończenia jej prac. "Na pewno większość z państwa poznała ujawniony stenogram, ale czy z tego stenogramu wynika zachowanie osób, które się znajdowały w kokpicie?" - pytał Miller. Dodał, że stenogram jest zapisem tego, co słyszały mikrofony. "Ale część osób w kokpicie miała słuchawki na uszach i nie słyszała tego, co słyszały mikrofony" - zaznaczył.

Jak dodał, takich niedopowiedzeń jest dużo, a proces analizy musi być bardzo dokładny. "Skrzywdzić kogoś jest bardzo prosto, ale nieraz jest to krzywda, której nie da się wymazać" - zaznaczył. Miller dodał, że nie ma wystarczających kwalifikacji, aby zajmować się awioniką, przygotowaniem pilota, stanem pogody. "I w związku z tym taki jest podział wewnątrz naszej komisji, ja mam obowiązki zewnętrzne" - powiedział. Szef MSWiA dodał, że nigdy nie odważyłby się podejmować dyskusji z członkami komisji, którzy są specjalistami w różnych szczegółowych dziedzinach.

"Natomiast jeśli komisja będzie w swoim programie zajmowała się pracą jakiejkolwiek instytucji mnie podległej, to ja się po prostu wyłączę ze wszystkich czynności związanych z takim wątkiem" - mówił. "Nie poświęcimy jakości pracy na ołtarzu pośpiechu; proszę o cierpliwość, wyrozumiałość i zaufanie" - powiedział, deklarując upublicznienie prac komisji.

Poinformował też, że "strona rosyjska w pierwszych godzinach i dniach wykazała chęć współpracy i takiego działania, które odpowiadałyby obu stronom". Przypomniał, że wobec braku dwustronnych regulacji prawnych "adekwatnych do zdarzenia", przyjęcie jako podstawy działań tzw. konwencji chicagowskiej było "dobre z punktu widzenia interesu polskiego". Dodał, że wszystko to gwarantuje, że "będziemy mogli zwieńczyć prace publicznym raportem".

"Nam nie wolno ujawniać przebiegu procesu badawczego; dbamy o to, by każdy, kto wie o czynnikach mających wpływ na zdarzenie z 10 kwietnia, mógł nas zapoznać ze swoim poglądem" - dodał Miller. "Nie przyspieszymy pracy, dopóki wszystkich wątków nie rozpatrzymy z wszelką dokładnością" - oświadczył. Miller dodał, że nie będzie informacji o codziennych wynikach prac tej komisji, ale zarazem zapowiedział: "jesteśmy gotowi zapoznawać społeczeństwo z raportami cząstkowymi, jeśli będą obejmować swoim zakresem skończone fragmenty procesu badawczego". (PAP)

wkt/ mja/ sta/ wkr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)