Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Jutrznia na Gody - zapomniana mazurska tradycja

0
Podziel się:

W nocy z 24 na 25 grudnia w kościołach, szkołach, a nawet prywatnych domach
na Mazurach obchodzono bożonarodzeniowe widowisko misteryjne zwane Jutrznią na Gody. Obrzęd ten
zanikł dopiero w latach 50. XX wieku.

*W nocy z 24 na 25 grudnia w kościołach, szkołach, a nawet prywatnych domach na Mazurach obchodzono bożonarodzeniowe widowisko misteryjne zwane Jutrznią na Gody. Obrzęd ten zanikł dopiero w latach 50. XX wieku. *

Jutrznia na Gody częściowo odpowiadała pasterce, a częściowo - jasełkom. Zaczynało ją wejście do pomieszczenia, w którym odbywał się obrzęd (mógł być to kościół, szkoła, a nawet duży prywatny dom) procesji ubranych na biało dzieci, które w rękach trzymały zapalone świece, a nawet udekorowane świeczkami choinki. Dzieci usadowione następnie w różnych miejscach (np. przy ołtarzu, pod chórem itp.) recytowały, śpiewały pieśni, przywoływały dialogi Pasterzy, czy Trzech Króli - wszystko to miało sławić zgromadzonym nadzieję na zbawienie objawioną w narodzinach Jezusa.

Jak w spisanych w 1870 roku "Wierzeniach mazurskich" (wyd. 2008) zapewniał badacz, znawca i dokumentator życia Mazurów Max Toeppen była to "bardzo charakterystyczna i wielce lubiana uroczystość".

Pierwsze notatki o obchodzeniu Jutrzni na Gody pojawiły się już w 1753 roku w Jansborku tj. dzisiejszym Piszu. Ponieważ Jutrznia na Gody odbywała się w języku polskim i uczestniczyli w niej przede wszystkim mówiący po polsku Mazurzy w XIX wieku tradycja ta zaczęła być tępiona przez władze pruskie. Te argumentowały, że obrzęd, w którym dzieci chodzą ze świecami jest niebezpieczny dla uczestników i stwarza zagrożenie pożarowe.

Na początku XX wieku tradycję Jutrzni na Gody próbował wskrzeszać nauczyciel i folklorysta z powiatu działdowskiego (z czasem nazwany Królem Mazurów) Karol Małłek, który opracował i wydał scenariusz tego obrzędu. Wysiłki Małłka nie były bezowocne, bo jak wspomina w zbiorze esejów "Szkice z mazurskiego brulionu" (wyd. 2003) pisarz i poeta Erwin Kruk, jako dziecko brał on udział w Jutrzni.

"Na długo przed świętami ksiądz wyznaczał nam oracje, których trzeba było się nauczyć, a także pieśni o narodzinach Pana Jezusa. Ważne przy tym było, aby każdy zapamiętał, w którym momencie ma wystąpić przed zborem" - napisał w felietonie "Jutrznia na gody" urodzony w 1941 roku Kruk i ubolewał, że tuż po wojnie stroje dzieci przedstawiających Jutrznię na Gody były skromne i niczym nie wyróżniały się od strojów tych, którzy widowisko oglądali.

Biskup diecezji mazurskiej kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce Rudolf Bażanowski powiedział PAP, że inscenizacje, które opisuje Kruk mogły być ostatnimi, które odbywały się na Mazurach. "Wystawianie Jutrzni na Gody całkowicie już na Mazurach zanikło, nie znam żadnego miejsca, w którym by się one odbywały. Jutrznię zastępują dziś po prostu jasełka" - powiedział Bażanowski.

Etnograf z Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie Izabela Szmuc powiedziała PAP, że zanik tradycji Jutrzni na Gody wiązał się z masową emigracją Mazurów do Niemiec, która rozpoczęła się właśnie w latach 50. "Dziś jutrznię czasem wystawiają zespoły folklorystyczne, ale ma to wyłącznie charakter spektaklu, a nie autentycznego obrzędu" - powiedziała Szmuc.(PAP)

jwo/ ls/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)