Ratownicy z Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Jeleniej Górze sprawdzają czy można w niedzielę wznowić poszukiwania snowboardzisty, którego w sobotę porwała lawina w Białym Jarze k. Karpacza (woj. dolnośląskie).
Poszukiwania przerwano z powodu złych warunków atmosferycznych i możliwości zejścia wtórnej lawiny.
Jak poinformował w niedzielę PAP ratownik z GOPR w Jeleniej Górze, nie wiadomo kiedy zostaną wznowione poszukiwania zaginionego, muszą być do tego sprzyjające warunki atmosferyczne. "Na miejsce pojechał lawinista, który sprawdzi, czy nie ma zagrożenia lawinowego i czy mogą tam wejść nasi ludzie, żeby szukać snowboardzisty" - powiedział GOPR-owiec.
Snowboardzista to najprawdopodobniej młody mężczyzna z Jeleniej Góry, który był widziany w Białym Jarze na chwilę przed zejściem lawiny. GOPR nie ma jednak 100-procentowej pewności co do płci poszukiwanej osoby.
Wiadomo natomiast, że snowboardzista przebywał tam nielegalnie. Biały Jar jest zamykany na zimę z powodu częstych lawin, które schodzą w tym rejonie. Szczególnie niebezpiecznie jest tam wczesną wiosną, gdy topi się śnieg i lawiny schodzą jeszcze częściej.
Zaginionego poszukiwali w sobotę polscy i czescy ratownicy oraz straż pożarna. Tuż po zawieszeniu poszukiwań w sobotę wieczorem, PAP udało się porozmawiać z ratownikiem, który sam brał udział nie tylko w poszukiwaniu snowboardzisty ale i w poszukiwaniach radzieckiej wycieczki w 1968 r., kiedy to w Białym Jarze doszło do największej wtedy tragedii w górach całej Europy.
GOPRowiec przypomniał, że dokładnie 40 lat temu - 20 marca 1968 r. właśnie w Białym Jarze lawina porwała 24 turystów, głównie nauczycieli z ZSRR. "Pięciu turystów z 24 lawina sama wypluła. Nie uratowali ich GOPRowcy - jak to się dzisiaj mówi. Lawina sama ich uwolniła" - opowiadał ratownik. Zginęło wtedy 19 osób.
Według GOPRowca, gdy lawina porwie człowieka, najbardziej mogą pomóc świadkowie, którzy byli na miejscu, widzieli zdarzenie i od razu mogą przystąpić do wydobywania porwanej osoby. "Staramy się pomóc, odszukać porwaną osobę ale najczęściej mamy dwie godziny na poszukiwania żywego człowieka" - podkreślił ratownik. Dodał, że raz udało się uwolnić człowieka, który przeżył pod lawiną 9 godzin.
Biały Jar to niewielka nisza poniżej Równi pod Śnieżką, gdzie długo utrzymuje się pokrywa śnieżna. (PAP)
umw/ wkr/