Kilkudziesięciu przedstawicieli organizacji smoleńskiej Dom Polski czeka w niedzielę w Katyniu na rozpoczęcie uroczystości z udziałem uczestników pielgrzymki rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.
"Przyjechałam, aby pobyć tu ze wszystkimi, by pomodlić się za wszystkich, którzy zginęli" - powiedziała PAP Lidia, nauczycielka w szkole w Smoleńsku. Polakiem z pochodzenia jest jej mąż; pani Lidia, która nie ma polskich korzeni, należy do Domu Polskiego, bo organizacja ta - jak podkreśla - zrzesza także "tych, którzy interesują się kulturą polską, lubią ją i przestrzegają polskich tradycji".
"To, co zdarzyło się w naszym mieście pół roku temu, głęboko nami wstrząsnęło, przeżywaliśmy to wtedy i do tej pory to przeżywamy" - mówiła pani Lidia. Dodała też, że przedstawiciele Domu Polskiego pomagają troszczyć się o miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu.
W rozmowie z PAP 52-letni pan Stanisław, w którego rodzinie wszyscy byli Polakami, powiedział: "Jesteśmy przecież Polakami. Czekaliśmy tu wtedy na prezydenta. To było straszne przeżycie" - wspominał ranek z 10 kwietnia.
20-letnia Anastasja, która w rodzinie ma tylko bardzo dalekich polskich przodków, powiedziała, że Dom Polski istnieje od 15 lat i należy do niego 200 osób. "Jest mi bliska kultura polska. Sama jestem katoliczką" - mówiła.
Jak podkreślił pan Stanisław, do Domu Polskiego należą głównie katolicy i dlatego Dom Polski co roku organizuje spotkania np. w Boże Narodzenie. "Co roku też są organizowane Dni Kultury Polskiej w październiku" - dodał.(PAP)
mw/ awl/ nno/ itm/
