Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kielce: Ruszył proces właściciela kantoru oskarżonego o oszustwa

0
Podziel się:

Przed Sądem Okręgowym w Kielcach ruszył w czwartek proces 35-letniego
właściciela kantoru, którego prokurator oskarżył o oszustwa na kwotę ponad 4 mln złotych oraz
prowadzenie działalności parabankowej. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Przed Sądem Okręgowym w Kielcach ruszył w czwartek proces 35-letniego właściciela kantoru, którego prokurator oskarżył o oszustwa na kwotę ponad 4 mln złotych oraz prowadzenie działalności parabankowej. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Zdaniem prokuratury Aleksander Z. w czasie, gdy prowadził kantor w centrum Kielc, przyjmował od klientów pieniądze, którymi miał obracać na korzystny dla nich procent. Wpłacający pieniędzy jednak nie odzyskali.

Oskarżony oszukał w ten sposób 22 osoby na kwotę ok. 4 mln zł, ok. 100 tys. euro i 6,7 tys. dolarów amerykańskich. Właściciel kantoru ma też zarzut wyłudzenia kredytu bankowego na kwotę ok. 80 tys. zł.

Do przestępstw opisanych w akcie oskarżenia miało dochodzić od sierpnia 2009 r. do czerwca 2013 r.

Aleksander Z. przed sądem nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, oświadczył jednak, że faktycznie z większością osób się jeszcze nie rozliczył. Jak zaznaczył, chciałby te pieniądze oddać.

W swoich wyjaśnieniach oskarżony przyznał, że przyjmował kwoty od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych. Część pieniędzy miał wymieniać na inną walutę po korzystnym kursie, a pozostałe kwoty miały wypracowywać zysk lepszy, niż gdyby były lokowane w banku. Według niego co miesiąc od danej kwoty wypłacał klientom od 1,5 do 4 procent odsetek.

"Odsetki co miesiąc płaciłem prawie wszystkim" - powiedział.

Jak przyznał, od 2008 roku grał w kieleckich kasynach, pieniądze brał z kantoru. Dziennie mógł przegrywać nawet kilkadziesiąt tys. złotych. Nie był jednak w stanie powiedzieć, ile przez pięć lat pieniędzy tam stracił. Swoje zadłużenie oszacował na ok. 3 mln złotych, jednocześnie zaznaczył, że nie robił żadnych zestawień rocznych czy miesięcznych.

"Nie panowałem nad swoimi finansami" - zaznaczył.

Przyznał również, że kolejne kwoty brał od klientów, aby spłacać poprzednie zaległości. Ostatnie 20 tysięcy przyjął w czerwcu 2013 roku, mimo że wiedział, że jest bankrutem, i wyjechał.

"Wystraszyłem się ludzi, którzy chcieli zwrotu pieniędzy i zbierali się przed kantorem, dlatego postanowiłem wyjechać nad morze" - powiedział.

Aleksander Z. prowadził swój kantor na głównym miejskim deptaku w Kielcach, przy ul. Sienkiewicza. Na początku czerwca ubiegłego roku na policję zaczęli zgłaszać się pierwsi klienci właściciela kantoru; z zawiadomień wynikało, że przywłaszczył on sobie gromadzoną w kantorze gotówkę i uciekł. Mężczyzna sam zgłosił się do prokuratury. (PAP)

kps/ itm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)