Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kierat: nie proponowaliśmy zmian ustawy odnośnie wideoloterii

0
Podziel się:

Szef GTech Polska Jacek Kierat oświadczył w środę przed hazardową komisją
śledczą, że kierowana przez niego spółka nie brała udziału w tworzeniu projektów ustaw dotyczących
wideoloterii. Ocenił jednocześnie, że opodatkowanie wideoloterii było nieracjonalne.

Szef GTech Polska Jacek Kierat oświadczył w środę przed hazardową komisją śledczą, że kierowana przez niego spółka nie brała udziału w tworzeniu projektów ustaw dotyczących wideoloterii. Ocenił jednocześnie, że opodatkowanie wideoloterii było nieracjonalne.

"Chcę stanowczo oświadczyć, że spółka GTech Polska nie brała udziału w sporządzeniu jakichkolwiek propozycji ustaw dotyczących wideoloterii. Nigdy też między GTech a Totalizatorem Sportowym nie podjęto żadnych negocjacji w celu określenia zasad wprowadzenia wideoloterii dla TS" - oświadczył dyrektor generalny Gtech Polska w swobodnej wypowiedzi przed komisją.

Wideoloterie podobne są do gier na tzw. jednorękich bandytach, z tym, że dzięki połączeniu urządzeń w sieć dają one możliwość wygrania skumulowanej sumy, znacznie wyższej niż na zwykłym automacie o niskich wygranych. Zostały one wprowadzone na polski rynek nowelą ustawy hazardowej z 2003 roku. Monopol na ich prowadzenie miał Totalizator, jednak duże obciążenie podatkowe (45 proc.) sprawiło, że gra ta nigdy nie została uruchomiona. TS zabiegał o obniżenie podatku od wideoloterii; w czasie rządów PiS przygotował nawet specjalny projekt ustawy w tej sprawie. Uchwalona w listopadzie 2009 roku - po wybuchu tzw. afery hazardowej - nowelizacja ustawy hazardowej przewiduje zakaz urządzania wideoloterii.

Kierat odniósł się także do kosztów wprowadzenia wideoloterii. Jak zaznaczył, "w większości przypadków inwestycje finansowe wymagane do wprowadzenia wideoloterii czynione są przez dostawców terminali i systemów centralnych (jakim jest m.in. GTech - PAP)". Zaznaczył, że jeżeli stałoby się tak również w Polsce, to TS nie byłby obciążony ryzykiem inwestycyjnym związanym z wprowadzeniem wideoloterii.

Szef Gtech Polska podkreślił, że zagadnienia związane z uruchomieniem wideoloterii w Polsce nigdy nie były negocjowane z TS, dlatego "jakiekolwiek szacunki, jak dużo TS zapłaciłby za usługi lub urządzenia przy wprowadzaniu wideoloterii lub też czy i ile GTech by na nich zarobił, to spekulacje".

Jednocześnie powiedział, że GTech ma doświadczenia we wprowadzaniu wideoloterii na wielu rynkach na świecie i "dostarczał swojemu klientowi, TS, informacje o najlepszych praktykach dotyczących potencjalnego wprowadzenia wideoloterii w Polsce". "Zrobiliśmy to na wyraźną prośbę naszego klienta" - zaznaczył.

W opinii Kierata, dużo wyższe opodatkowanie wideoloterii niż automatów o niskich wygranych było "nieracjonalne" z punktu widzenia wpływów do budżetu państwa oraz niekorzystne dla Totalizatora Sportowego.

"Wydawało się rzeczą oczywistą, że (...) od 2004 do 2009 roku opodatkowanie było tak dramatycznie różne i nie pozwoliło Totalizatorowi na wprowadzenie wideoloterii" - powiedział Kierat. Jego zdaniem, gdyby opodatkowanie wideoloterii i automatów do gier było proporcjonalne, to wpływy do budżetu państwa mogłyby być większe.

Jak zaznaczył, w latach 2004-2009 udziały TS w rynku hazardowym spadły z ponad 50 proc. do 20 proc. "Jest rzeczą naturalną, że ten rynek został zagospodarowany przez innych operatorów, którzy mieli akurat korzystniejsze opodatkowanie" - powiedział.

Dlatego, jak zaznaczył, GTech starał się zwrócić uwagę resortowi finansów na różnice podatkowe. "Polegało to na dwóch spotkaniach wynajętej przez nas firmy Central European Consulting z przedstawicielami ministerstwa finansów" - powiedział.

Jak tłumaczył, firma Central European Consulting został wynajęta przez GTech Polska, aby "objaśnić i doradzić centrali firmy GTech Corporation w kwestiach związanych z obszarem prawa i polityki w Polsce". Jednocześnie przyznał, że GTech zaangażował firmę CEC "do przekazania informacji do Ministerstw Finansów w kwestii opodatkowania wideoloterii".

"CEC opracowało z naszą pomocą materiały i przekazało je przedstawicielom Ministerstwa Finansów podczas dwóch spotkań: w czerwcu i lipcu 2008 roku" - powiedział. Dodał, że wszystkie dokumenty dotyczące tych spotkań są dostępne na stronie internetowej MF, a ich kopie zostały przekazane komisji.

Szef GTech Polska wyjaśnił, że spotkania te, do których doszło w siedzibie resortu, miały na celu "poinformowanie MF o najlepszych praktykach i były w pełni zgodne z obowiązującym prawem".

Zaznaczył, że działania lobbingowe GTech w Polsce, dotyczące opodatkowania produktów loteryjnych, były "nieznaczne, prowadzone w pełni transparentnie i w zgodzie z obowiązującą ustawą o działalności lobbingowej".

Pytany, czy GTech-owi zależało na obniżeniu opodatkowania, powiedział: "Zależało nam przede wszystkim na tym, żeby przekazać (MF) informację, jak to opodatkowanie mogłoby wyglądać, jak system opodatkowania wygląda w innych krajach".

Jak tłumaczył, było to spowodowane tym, że GTech - na życzenie TS - podjął rozmowy z Totalizatorem na temat wideoloterii. Miały one dotyczyć tego - powiedział - "co to za produkt, kiedy można by go zrealizować i czy ten produkt ma sens być wprowadzony w Polsce".

Jak zaznaczył, "w czasie tych rozmów elementem, który wydawał się krytyczny była kwestia opodatkowania". "Nie można konkurować na rynku z produktem, który jest opodatkowany 600 proc. niżej niż produkt, który się wprowadza. Z tego względu postanowiliśmy przekazywać te informacje zarówno do TS jak i do MF" - wyjaśniał Kierat.

Pytany o spotkania przedstawicieli GTech z politykami i urzędnikami oświadczył, że on w takich spotkaniach nie uczestniczył. Jedyne spotkanie, które - jak powiedział - sobie przypomina odbyło się w roku 2007 w siedzibie GTech. Uczestniczyli w nim przedstawiciele ministerstwa finansów - m.in. p.o. z-ca dyrektora departamentu służby celnej w MF Anna Cendrowska - a także przedstawiciele Totalizatora i firmy GTech.

"Było to spotkanie zorganizowane przez TS. Polegało na zademonstrowaniu (przedstawicielom resortu finansów - PAP) przez naszych specjalistów od informatyki modelu, w jakim pracuje wideloteria" - powiedział.

Jako "za daleko posuniętą" określił sugestię, że współpraca GTech z CEC i chęć wpłynięcia na wysokość opodatkowania wideoloterii wynikała z życzenia TS.

"Nasze działanie polegało na następujących elementach: dyskusji z TS na jego życzenie o produkcie wideoloterii, przekazanie wszystkich aspektów związanych z możliwością wprowadzenia tego produktu na rynek polski. W momencie, kiedy rzeczą ewidentną było, że opodatkowanie nie zachęca do wprowadzenia wideoloterii przekazaliśmy takie informacje TS, a następnie po wynajęciu firmy CEC do MF" - powiedział.

Jak wyjaśnił, w GTech zajmował się TS od 2005 roku i od samego początku "były jakieś dyskusje o wideoloterii". Ocenił, że jest to rzeczą naturalną. "Te rozmowy były na przestrzeni tych pięciu lat nieintensywane, ale w przypadku rozważań na temat wprowadzenia nowych produktów, jestem przekonany, że każde przedsiębiorstwo loteryjne musi takie elementy (jak wideoloteria - PAP) także wziąć pod uwagę" - powiedział.

"Nie mieliśmy w naszych planach biznesowych ani finansowych przychodów wynikających z wprowadzenia wideloterii w Polsce" - powiedział pytany, kiedy GTech w swoich planach strategicznych umieścił sprzedaż TS terminali do wprowadzenia wideoloterii. Dopytywany, czy GTech chciał wprowadzenia wideloterii, odparł, że kierowana przez niego firma nie może ich wprowadzić a jedynie dostarczyć odpowiednią technologię podmiotowi do tego uprawnionemu, czyli TS.

Pytany, kto wyszedł z inicjatywą wprowadzenia przez TS wideloterii, powiedział: "W 2007 roku TS w jednym z artykułów - myślę, że to było wystąpienia prezesa Jacka Kalidy - ogłosił, że będzie wprowadzał wideloterie".

Jak zaznaczył, kierowana przez niego firma - w momencie, kiedy TS zwracał się do niej z prośbą o informacje o różnych aspektach wideloterii - "oczywiście" przekazywała wszystkie informacje. "Nie ukrywam, że z chęcią, bo oczywiście jest to (wprowadzenie wideoloterii - PAP) dla TS możliwość zaistnienia w tym sektorze rynku i odbudowania swojej pozycji na rynku. Jako dostawca usług naturalnie byliśmy zainteresowani tym, żeby TS w tym zakresie pomagać" - powiedział.

Pytany, czy jakakolwiek inna firma niż GTech mogłaby wprowadzić "w zgodzie z polskim prawem i umowami (GTech z TS - PAP)" wideoloterie na polski rynek, powiedział, że o umowie między TS i GTech może mówić tylko na posiedzeniu zamkniętym. Jak tłumaczył, umowa ta jest bowiem objęta tajemnicą handlową.

W analizie Biura z 2007 r. na temat prac nad ustawą hazardową w czasie rządów PiS napisano, że na zmianach w ustawie o grach, które umożliwiłyby Totalizatorowi Sportowemu organizowanie wideoloterii, najbardziej skorzystałaby właśnie GTech. Według autora tego dokumentu, wynikać to miało z zapisów niejawnej umowy między tą spółką a TS, w świetle których państwowy monopolista byłby zmuszony z korzystania z oprogramowania i urządzeń dostarczanych przez GTech.

O sprawie tej mówił też śledczym były szef Rady Nadzorczej TS Andrzej Rzońca. W jego ocenie Totalizatorowi byłoby niezmiernie trudno uruchomić wideoloterie bez udziału w tym przedsięwzięciu GTech. (PAP)

mzk/ luo/ la/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)