Gen. Czesław Kiszczak, były szef MSW, oskarżony o przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek" w grudniu 1981 r., nie przyznaje się do winy.
"Do żadnej winy się nie przyznaję, a oskarżenia po 14 latach nadal nie rozumiem" - powiedział Kiszczak przed Sądem Okręgowym w Warszawie, gdzie we wtorek zaczął się jego ponowny, trzeci już, proces. Dodał, że oskarżenie spreparowano w celach politycznych.
Kiszczak składa obszerne wyjaśnienia, korzystając z notatek. Ujawnił wcześniej, że pobiera "ok. 5 tys. złotych renty".
Według oskarżenia, Kiszczak, jako szef MSW, "sprowadził powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 r. - pierwszego dnia stanu wojennego - tajny szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować strajkujące zakłady w stanie wojennym. Grozi mu do 10 lat więzienia. (PAP)
sta/ bno/