Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Koncertowe lato "dinozaurów" rocka

0
Podziel się:

Trasy koncertowe The Rolling Stones, Paula McCartneya i Neila Younga będą
jednymi z głównych atrakcji muzycznych tego lata. "Dinozaury rocka" wciąż przyciągają tłumy, choć -
jak zapowiada część z nich - tegoroczne koncerty mogą być pożegnalnymi.

Trasy koncertowe The Rolling Stones, Paula McCartneya i Neila Younga będą jednymi z głównych atrakcji muzycznych tego lata. "Dinozaury rocka" wciąż przyciągają tłumy, choć - jak zapowiada część z nich - tegoroczne koncerty mogą być pożegnalnymi.

Jednym z najgłośniejszych muzycznych tematów 2012 roku była brytyjska legenda rock and rolla, The Rolling Stones. Dziennikarze muzyczni na całym świecie prześcigali się w spekulacjach, czy grupa wyruszy w trasę koncertową, świętując 50-lecie swojego istnienia, czy też animozje między liderami, Keithem Richardsem i Mickiem Jaggerem, okażą się zbyt silne.

Jedna z najpopularniejszych rockowych formacji ostatecznie rozpoczęła koncertowanie - wystąpiła w Londynie, Nowym Jorku i New Jersey. W trasie towarzyszą jej zaproszeni goście, m.in. Bruce Springsteen, The Black Keys, Lady Gaga, Jeff Beck a także byli "Stonesi": basista Bill Wyman (odszedł z zespołu w 1991 r.) i gitarzysta Mick Taylor (odszedł w 1974 r.).

W kwietniu zespół ogłosił daty amerykańskiej trasy koncertowej. Trasa "50 and Counting" rozpocznie się w Los Angeles a jej amerykański etap zakończy się czerwcowym występem w Filadelfii. Wciąż nieznane są plany "Stonesów" odnośnie Europy. Jak dotąd, zapowiedzieli jedynie występy na festiwalu Glastonbury oraz w londyńskim Hyde Parku. Spekuluje się, że będzie to ostatnia trasa koncertowa brytyjskiej grupy, jednak podobne plotki pojawiały się już w latach 80.

Bilety na wszystkie dotychczasowe koncerty w ramach "50 and Counting", rozeszły się w kilka godzin.

Jednym z wydarzeń lata w Polsce będzie koncert Paula McCartneya 22 czerwca na Stadionie Narodowym w Warszawie. 71-letni wokalista, były członek The Beatles, wystąpi w Polsce po raz pierwszy, promując swój ostatni krążek "Kisses on the Bottom" (2012).

"Występy McCartneya trwają nawet trzy godziny. Nie spodziewałbym się supportu" - mówił dziennikarz muzyczny Piotr Metz, podczas konferencji prasowej, na której ogłoszono szczegóły występu Brytyjczyka w Polsce.

McCartney jest autorem takich przebojów "fantastycznej czwórki" z Liverpoolu, jak "Yesterday", "Let it Be" czy "Eleanor Rigby". Po rozpadzie The Beatles w 1970 r., prowadził pełną sukcesów karierę solową; występował także w grupie Wings. Podczas trasy koncertowej "Out There!" muzyk zaśpiewa największe przeboje z repertuaru The Beatles a także solowego katalogu.

"To prawdopodobnie ostatnia trasa. Czuję to w kościach" - zapowiedział na łamach "New Musical Express", gitarzysta Frank "Poncho" Sampedro, odnosząc się do planów najnowszej trasy koncertowej Neila Younga. Sampedro towarzyszy kanadyjskiemu wokaliście od lat końca lat 60. jako członek zespołu The Crazy Horse.

68-letni muzyk wyruszył właśnie w trasę koncertową ze swoją ostatnią płytą "Psychedelic Pill" (2012). Towarzyszy mu grupa The Crazy Horse, z którą współpracuje od 1968 r. Wspólnie nagrali takie albumy jak "Everybody Knows This is Nowhere" (1969), "Zuma" (1975) i "Sleeps With Angels" (1994). Young jest jedną z ikon pokolenia dzieci-kwiatów; jako członek grupy Crosby, Stills, Nash and Young, wystąpił w 1969 r. na festiwalu Woodstock.

W latach 90. Young stał się "guru" młodego pokolenia muzyków rockowych. Grupy grunge'owe chętnie wykonywały jego utwory i przyznawały się do inspirowania muzyką Kanadyjczyka. W 1995 r. do sklepów trafił album "Mirror Ball", na którym w obowiązku grupy akompaniującej Youngowi pełnił Pearl Jam. Następnie muzycy wyjechali w 11-miesięczną trasę koncertową. Grupa została nazwana przez fanów "Neil Jam".

Mimo zaawansowanego wieku,a także choroby (muzyk cierpi na padaczkę), Young pozostaje aktywny twórczo nieprzerwanie od lat 60. XX. Tegoroczna trasa koncertowa faktycznie może okazać się jednak pożegnalną, jak sugeruje Sampedro.

W "pożegnalną" trasę w listopadzie wyruszyła także inna zasłużona brytyjska grupa, The Who. "Chcieliśmy jeszcze coś pograć, zanim padniemy trupem" - żartował w lipcu 2012 r. gitarzysta grupy Pete Towshend. Muzycy zapowiadali wówczas rozpoczęcie trasy koncertowej, z okazji 36-lecia wydania albumu "Quadrophenia". Zakończyła się ona w lutym 2013 r.

"Mam nadzieję, że umrę zanim się zestarzeję" - śpiewał Roger Daltrey w utworze "My Generation", jednym z największych przebojów The Who. Dziś wokalista ma 69 lat, drugi żyjący członek-założyciel grupy, Townshend jest o rok młodszy. Dwaj inni członkowie grupy już nie żyją: perkusista Keith Moon zmarł w 1978 r., basista John Entwistle w 2002.

The Who zdobyło rozgłos dzięki występowi podczas festiwalu w Monterey w 1967 r. Zespół dał się poznać z dawania niezwykłych koncertów, często kończonych zniszczeniem sprzętu przez samych muzyków. Townshend roztrzaskiwał gitary, Moon ciskał po scenie elementami perkusji. Koncert w Monterey zakończył się właśnie rytualnym zniszczeniem sprzętu. W 1969 r. grupa nagrała swój najgłośniejszy album "Tommy", wystąpiła także na festiwalu Woodstock, grając dla 300. 000 widzów.

Po śmierci Moona The Who kontynuowało działalność do 1983 r., gdy Townshend ogłosił rozwiązanie formacji. Grupa nadal występowała okazjonalnie; na perkusji występował Zakk Starkey, syn byłego perkusisty The Beatles, Ringo Starra. Trasa koncertowa, zakończona w lutym, zapowiadana była jako ostatnia. (PAP)

pj/ mhr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)