Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Koniec akcji przeciwpożarowej w kopalni "Mysłowice-Wesoła"

0
Podziel się:

Po blisko trzech dobach od wykrycia podziemnego pożaru w kopalni
"Mysłowice-Wesoła", w nocy z czwartku na piątek ratownicy zakończyli akcję przeciwpożarową 665
metrów pod ziemią. Zagrożony rejon odizolowano od pozostałej części kopalni tzw. korkiem wodnym.

Po blisko trzech dobach od wykrycia podziemnego pożaru w kopalni "Mysłowice-Wesoła", w nocy z czwartku na piątek ratownicy zakończyli akcję przeciwpożarową 665 metrów pod ziemią. Zagrożony rejon odizolowano od pozostałej części kopalni tzw. korkiem wodnym.

"Korek wodny jest również formą tamy. Do jego stworzenia wykorzystuje się naturalne zagłębienia terenu, które są zalewane wodą. Taki korek odcina dopływ powietrza w rejon pożaru i działa jak tama w przypadku ewentualnego wybuchu" - wyjaśnił rzecznik Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach Krzysztof Król.

Pożar w "Wesołej" (części kopalni "Mysłowice-Wesoła") odkryto w nocy z poniedziałku na wtorek w stropie chodnika wentylacyjnego 665 m pod ziemią. Wszystko wskazuje na to, że był to typowy w górnictwie pożar endogeniczny, czyli spowodowany samozagrzaniem węgla. Taki pożar przejawia się głównie podwyższonymi stężeniami tlenku węgla, bez ognia i dymu. Z zagrożonego rejonu bezpiecznie wycofano ponad 50 osób.

Akcja przeciwpożarowa polegała przede wszystkim na stworzeniu w chodniku korka wodnego. Kontrolowano też skład atmosfery za pomocą chromatografu. Nie stwierdzono mieszanin wybuchowych. Na dół dostarczono wentylator z oprzyrządowaniem elektrycznym i tzw. lutniami, by uruchomić tam odrębną wentylację.

W miniony wtorek nad ranem podziemny pożar odkryto także w chodniku wentylacyjnym Zakładu Górniczego "Piekary" w Piekarach Śląskich, 415 metrów pod ziemią. Dym z ociosu, czyli bocznej ściany wyrobiska, odkryli ratownicy górniczy, prowadzący w tym rejonie prace profilaktyczne. Bezpiecznie wycofano trzy osoby. Akcję przeciwpożarową zakończono jeszcze tego samego dnia.

Podwyższenie stężeń tlenku węgla i innych gazów, zwiększona temperatura lub zadymienie, oznaczają zwykle w kopalni powstanie pożaru endogenicznego. Powodem jest samozagrzanie węgla np. w tzw. zrobach ściany wydobywczej, czyli niedostępnych pustych przestrzeniach po eksploatacji.

Pożary endogeniczne to naturalne i stosunkowo częste zjawisko w górnictwie. W tego typu przypadkach zwykle nie występuje otwarty ogień. Pożar jest wykrywany najczęściej przez czujniki. Po otamowaniu zwykle wygasa, jednak może to trwać nawet kilka miesięcy. Aby przyspieszyć wygaśnięcie pożaru, do otamowanego wyrobiska często tłoczy się gazy, np. azot, które wypierają z wyrobiska powietrze.(PAP)

mab/ bno/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)