Władze Korei Północnej zaprzeczyły w sobotę, że były zaangażowane w zatopienie 26 marca południowokoreańskiego okrętu wojennego na Morzu Żółtym - poinformowała oficjalna agencja północnokoreańska KCNA.
Jest to pierwsza reakcja Phenianu w sprawie zatonięcia okrętu po tajemniczej eksplozji.
KCNA zaprzeczyła - jak to określiła - spekulacjom w Korei Południowej, że okręt zatonął po północnokoreańskim ataku torpedowym. "Ponieważ Korea Płd. nie może ustalić przyczyny wypadku, władze tego kraju wykorzystują media, żeby przypisać ją nam" - poinformowała KCNA.
Jak na razie nie udało się określić przyczyn eksplozji, choć nieoficjalnie Seul podejrzewa działania Korei Północnej. Nie wyklucza się, że okręt został trafiony torpedą lub wpłynął na minę z czasów wojny koreańskiej z lat 1950-1953.
Seul o pomoc w ustaleniu przyczyn jednej z największych południowokoreańskich katastrof morskich poprosił ekspertów z USA, Wielkiej Brytanii, Australii i Szwecji.
Ratownikom udało się uratować 58 ze 104 marynarzy z okrętu, który 26 marca wykonywał rutynowy patrol. Z morza wyłowiono także dwa ciała. Do tej pory wydobyto część wraku okrętu. Wszystko wskazuje na to, że w okręcie wciąż znajdują się ciała 44 marynarzy. (PAP)
cyk/ ro/
6057409 6057388 arch.