Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kraków: Lekarze Jerzego Ziobry staną przed sądem

0
Podziel się:

Czwórka lekarzy leczących ojca Zbigniewa Ziobry stanie przed sądem -
postanowił we wtorek krakowski sąd okręgowy w wydziale odwoławczym. Według sądu sprawa powinna
zostać wyjaśniona podczas procesu sądowego.

Czwórka lekarzy leczących ojca Zbigniewa Ziobry stanie przed sądem - postanowił we wtorek krakowski sąd okręgowy w wydziale odwoławczym. Według sądu sprawa powinna zostać wyjaśniona podczas procesu sądowego.

Sprawa dotyczy subsydiarnego aktu oskarżenia przeciwko czwórce lekarzy. Akt taki może wnieść pokrzywdzony w sprawach ściganych z oskarżenia publicznego w sytuacji, gdy dwukrotnie odmówi tego prokurator (po uprzednim wykorzystaniu drogi zażalenia sądowego). Przeciw lekarzom ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie złożyła go Krystyna Kornicka-Ziobro, a przyłączyli się do niego synowie Witold i Zbigniew.

W akcie oskarżenia czworgu lekarzom ze szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie zarzucono, że "pomimo ciążącego na nich szczególnego obowiązku opieki nad pacjentem (...) narażony on został na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, skutkiem czego pacjent 2 lipca 2006 r. zmarł".

W lutym 2012 r. krakowski sąd rejonowy umorzył postępowanie w tej sprawie, uznając na podstawie opinii biegłych, że czwórka lekarzy nie popełniła przestępstwa w trakcie leczenia ojca b. ministra sprawiedliwości. Od tego postanowienia odwołała się rodzina.

Przed sądem odwoławczym powoływała się ona na wewnętrzne sprzeczności w opinii biegłych, wskazywała m.in. wadliwą metodę leczenia i błędy, które - jej zdaniem - doprowadziły do śmierci. Jednym z nich miało być zaprzestanie podawania leku przeciwzakrzepowego. Rodzina przywołała inne opinie lekarskie, uzyskane przez nią w różnych ośrodkach medycznych.

W czerwcu 2012 r. sąd odwoławczy utrzymał w mocy postanowienie o umorzeniu postępowania w stosunku do trzech lekarzy. Wskazał, że prywatne opinie medyczne nie mogą być dowodem w sprawie, a opinia uzyskana w toku śledztwa zdaniem sądu jest spójna i nie budzi wątpliwości. Uznał jednak, że wyjaśnienia wymaga kwestia zaprzestania podawania pacjentowi leku przeciwzakrzepowego. Dlatego uchylił postanowienie o umorzeniu postępowania przeciwko lekarzowi Dariuszowi D. i sprawę skierował do sądu pierwszej instancji.

Z kasacją nadzwyczajną w tej sprawie na wniosek oskarżycieli subsydiarnych wystąpił do Sądu Najwyższego Prokurator Generalny. W marcu br. SN uznał, że krakowski sąd powinien rozpoznać argumenty i jeszcze raz zdecydować, czy umarza sprawę, czy też przekazuje ją sądowi rejonowemu do przeprowadzenia rozprawy.

Na wtorkowym posiedzeniu sąd w wydziale odwoławczym uznał, że sprawę trzeba skierować na rozprawę, by umożliwić stronom aktywny udział w procesie i dokonać należytej oceny dowodów. M.in. ustalić, kiedy pacjent znalazł się w bezpośrednim zagrożeniu życia, czy było to wynikiem błędu i który ewentualnie lekarz jest za to odpowiedzialny. Dlatego uchylił postanowienie o umorzeniu i sprawę skierował do sądu pierwszej instancji.

"To rozstrzygnięcie niewątpliwie jest konsekwencją wcześniejszego postanowienia Sądu Najwyższego, który w swoim orzeczeniu zdecydowanie opowiedział się za tym, iż ocena dowodów przeprowadzona przez sądy obydwu instancji była opatrzona istotnymi uchybieniami i wadami. Cieszymy się, że sprawa trafia w końcu do sądu rejonowego i że będzie wyjaśniona w bezpośrednim procesie, w którym strony będą miały możliwość udowodnienia swoich racji" - powiedział PAP pełnomocnik rodziny adw. Adam Gomoła.

"Poświęciłam na tę sprawę już siedem lat, wiem, że mężowi nic życia nie wróci, ale walczę o podniesienie standardów służby zdrowia, żeby inni pacjenci nie musieli przechodzić przez to, co my" - powiedziała PAP Krystyna Kornicka-Ziobro, podkreślając, że ogromna większość lekarzy pracuje z wielkim poświęceniem i oddaniem dla dobra pacjentów.

Ojciec Zbigniewa i Witolda Ziobrów był leczony z powodów kardiologicznych w II Klinice Kardiologii Szpitala Uniwersyteckiego UJ w Krakowie. Zmarł 2 lipca 2006 r. Miesiąc po jego śmierci Witold Ziobro złożył doniesienie w prokuraturze, wskazując na możliwość nieprawidłowości w sposobie leczenia. Początkowo śledztwo prowadziła Prokuratura Rejonowa dla Krakowa Śródmieścia-Wschód. W marcu 2007 r. śledztwo przeniesiono z Krakowa do Prokuratury Rejonowej w Ostrowcu Świętokrzyskim. W czasie jego trwania media donosiły o naciskach na prokuratorów prowadzących sprawę. Zaprzeczali temu: Zbigniew Ziobro, ówczesny minister sprawiedliwości, oraz kierownictwa prokuratur.

W kwietniu 2008 r. prokuratura w Ostrowcu po raz pierwszy umorzyła postępowanie w tej sprawie uznając, że lekarze i pielęgniarki nie narazili pacjenta, nawet nieumyślnie, na utratę zdrowia i życia, a śmierci pacjenta nie można było zapobiec. Po zażaleniu rodziny, która dostarczyła m.in. uzyskane przez siebie opinie ekspertów zagranicznych, we wrześniu 2008 r. krakowski sąd uchylił decyzję o umorzeniu śledztwa i nakazał prowadzić je dalej. Uznał, że opinia uzyskana przez prokuraturę nie daje podstaw do merytorycznej oceny prawidłowości leczenia Jerzego Ziobry, jest niekonsekwentna i nie zawiera odpowiedzi na kluczowe pytania śledztwa.

20 czerwca 2011 r. Prokuratura Rejonowa w Ostrowcu Świętokrzyskim ponownie umorzyła śledztwo z powodu braku znamion czynu zabronionego, gdyż według nowej opinii biegłych personel medyczny nie dopuścił się błędu w sztuce medycznej. (PAP)

hp/ abr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)