Zarzut oszustwa usłyszała ajentka dwóch punktów kasowych w Krakowie. Kobieta jest podejrzana o przywłaszczenie wpłat kilkudziesięciu klientów. Policja przypuszcza, że poszkodowanych może być więcej i prosi ich o kontakt - podała we wtorek Katarzyna Padło z zespołu prasowego małopolskiej policji.
Według prowadzących sprawę policjantów, kobieta przywłaszczyła sobie ponad 30 tys. zł. Zawiadomienie o oszustwie złożyło kilkudziesięciu klientów, których pieniądze nie dotarły do adresatów.
"Od jakiegoś czasu do krakowskich policjantów napływać zaczęły informacje o prawdopodobnym oszustwie. Klienci dwóch punktów kasowych, korzystając z oferty pośrednictwa finansowego, dokonywali opłat, wykonywali przelewy i wpłaty. Jednak po jakimś czasie okazało się, że pieniądze nie docierają do adresatów. Niekiedy docierały, ale ze znacznym opóźnieniem, np. po skargach wnoszonych do właścicielki prowadzonych ajencji" - relacjonuje policjantka.
Na początku stycznia obydwa punkty kasowe zostały zamknięte, a klienci stracili kontakt z ajentką. Policjanci odnaleźli kobietę. Po przesłuchaniu postawiono jej zarzuty i objęto dozorem policyjnym.
"Policjanci proszą o zgłaszanie się osób, które dokonywały wpłat w punktach przy ul. Wysłouchów i Na Kozłówce i mają podstawy twierdzić, że przelewy te nie zostały zrealizowane" - powiedziała Padło.(PAP)
czo/ abr/ woj/