Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kraków: Sąd oddalił pozew budowlańca przeciwko b. ministrowi

0
Podziel się:

Krakowski Sąd Okręgowy oddalił we wtorek pozew
przedsiębiorcy budowlanego Janusza D. przeciwko rodzinie b.
ministra Zbigniewa Wassermanna o zapłatę 40 tys. zł jako reszty
należności za budowę domu.

Krakowski Sąd Okręgowy oddalił we wtorek pozew przedsiębiorcy budowlanego Janusza D. przeciwko rodzinie b. ministra Zbigniewa Wassermanna o zapłatę 40 tys. zł jako reszty należności za budowę domu.

Sąd uznał, że wykonawca budynku nie przedłożył inwestorowi prawidłowej dokumentacji powykonawczej, koniecznej do ostatecznego odbioru, pomimo że dokonał wielu odstępstw od projektu.

Ponadto - wskazał sąd - w wybudowanym przez niego budynku stwierdzono szereg nieprawidłowości, których wartość przekracza wartość wstrzymanej przez inwestora raty.

W ogłoszonym we wtorek wyroku sąd wskazał, że niezależnie od prawa budowlanego i cywilnego także zasady współżycia społecznego oraz normy godziwości i słuszności nakazywały sporządzić dokumentację powykonawczą. Skoro jej nie było - nie było także podstaw do tzw. odbioru wspólnego budynku, a zatem ostatecznego rozliczenia. Podkreślił także, że brak dokumentacji w przypadku kolejnych prac może nawet stanowić zagrożenie zdrowia i życia mieszkańców budynku.

Ujawnione natomiast wady budowy przekraczają żądania powoda i dają podstawy do potrąceń, które będą umarzać zobowiązania inwestora wobec wykonawcy - podkreślił sąd.

Sąd nazwał sprawę "banalnym sporem budowlanym między wykonawcą a inwestorem, który nabrał rozgłosu z powodów politycznych". Stwierdził także, że prawdopodobnie zbyt szeroki front robót sprawił, że posiadający znakomite referencje przedsiębiorca nie zapewnił sobie odpowiednio fachowej ekipy i zatrudnił taką, która popełniała błędy.

Jak powiedział PAP po ogłoszeniu wyroku przedsiębiorca Janusz D., decyzję o tym, czy będzie składał apelację, podejmie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.

Reprezentująca pozwanego właściciela nieruchomości mec. Małgorzata Wassermann zapowiedziała, że jej rodzina będzie domagała się od przedsiębiorcy zapłaty za wszystkie stwierdzone usterki, w tym dachu, instalacji elektrycznej, ogrzewania podłogowego, garażu, bramy i drenażu. W toku procesu usterki te zostały oszacowane trzy lata temu na kwotę 135 tys. zł.

Sprawa dotyczy głośnego sporu między Wassermannem a ekipą budowlaną, która w 2003 r. budowała mu dom w Krakowie. Ówczesny poseł nie chciał zapłacić wykonawcom, argumentując, że wadliwe podłączenie elektryczne wanny z hydromasażem stanowiło zagrożenie dla życia jego rodziny i jego samego. Ekspertyzy wykazały wadliwość instalacji, co mogło grozić porażeniem prądem.

Śledztwo przez trzy lata prowadziła prokuratura w Nowej Hucie, która sześciu pracownikom budowlanym, elektrykom i hydraulikom postawiła zarzuty narażenia rodziny Wassermannów na groźbę utraty życia lub zdrowia oraz oszustwa. W grudniu 2005 r. ówczesny prokurator krajowy Janusz Kaczmarek podjął decyzję, by śledztwo przekazać z Krakowa do innej prokuratury. Dwa lata później śledztwo zostało umorzone. Postanowienie nie jest prawomocne, ponieważ były minister, a obecny poseł złożył zażalenie.

W styczniu 2007 krakowski sąd warunkowo umorzył na dwa lata postępowanie karne wobec Wandy Gąsior, teściowej przedsiębiorcy budowlanego, oskarżonej przez Wassermanna o pomówienie. W listach do mediów pisała ona o gnębieniu prywatnych przedsiębiorców przez nieuczciwych zleceniodawców i jako przykład podawała budowę domu Wassermanna. Zarazem sąd uznał, że Gąsior pomówiła ministra i nakazał przeproszenie go.

W sierpniu 2007 r. Gąsior złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przeciw Polsce za to, że polskie sądy nakazały jej przeproszenie ministra. Domaga się 10 tys. euro.

W sprawie domu Zbigniewa Wassermanna toczyło się jeszcze jedno śledztwo, dotyczące wypadku przy pracach remontowych. Do wypadku doszło 14 września 2006 roku. 46-letni mężczyzna prawdopodobnie spadł z dachu i w ciężkim stanie trafił do szpitala, gdzie po blisko trzech miesiącach zmarł. Winnym tego wypadku częstochowska prokuratura w lutym br. uznała przedsiębiorcę zaangażowanego do prac przy remoncie dachu przez Wassermanna - brata zmarłego robotnika.

Podejrzany od początku zaprzeczał, by zatrudniał brata lub powierzał mu wykonanie robót na terenie posesji. Również Zbigniew Wassermann zaprzeczał, by zatrudniał robotnika. Postępowanie w tej sprawie przez ponad rok prowadziła Prokuratura Okręgowa w Krakowie. W grudniu ub. roku śledczy z Krakowa wnioskowali o przeniesienie sprawy poza ich apelację dla uniknięcia posądzeń o stronniczość. Uznali, że musieliby m.in. oceniać działania inwestora, czyli Zbigniewa Wassermanna, który przez wiele lat pracował w krakowskiej prokuraturze. Śledztwo przeniesiono do Częstochowy jeszcze przed końcem ub. roku.(PAP)

hp/ wkr/ mhr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)