Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

KRS o sprawie Sakiewicza i Hejke

0
Podziel się:

Działania podjęte przez sąd w sprawie
naczelnego "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza i jego zastępczyni
Katarzyny Hejke są "prawną konsekwencją lekceważenia przez
oskarżonych swoich podstawowych obowiązków procesowych" i są bez
związku z gwarancjami wolności słowa - uważa Krajowa Rada
Sądownictwa.

Działania podjęte przez sąd w sprawie naczelnego "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza i jego zastępczyni Katarzyny Hejke są "prawną konsekwencją lekceważenia przez oskarżonych swoich podstawowych obowiązków procesowych" i są bez związku z gwarancjami wolności słowa - uważa Krajowa Rada Sądownictwa.

Stanowisko KRS o sprawie nakazu doprowadzenia Sakiewicza i Hejke do sądu w związku z ich niestawiennictwem na pierwszy termin procesu karnego, jaki wytoczył im TVN, otrzymała we wtorek PAP.

Rada skrytykowała słowa premiera Jarosława Kaczyńskiego, który po spotkaniu z Sakiewiczem i Hejke mówił na konferencji prasowej: "szykuje się +putinada+, polegająca na tym, że ci, którzy mają poglądy inne niż ekipa rządząca, niż media, które wywierają dziś największy wpływ na opinię publiczną, tak jak +Gazeta Wyborcza+, będą sekowani".

KRS "z niepokojem" zauważyła, że ta wypowiedź premiera "godzi bezpodstawnie w dobre imię sędziów i podważa wiarygodność wymiaru sprawiedliwości poprzez sugestię koniunkturalnego orzekania na skutek wyniku wyborów parlamentarnych".

Przewodniczący KRS sędzia Stanisław Dąbrowski podkreślił, że w wypadku, gdy oskarżony nie stawia się na pierwszą rozprawę, sąd nie ma możliwości przymuszenia go do tego w inny sposób, jak zarządzenie zatrzymania i przymusowego doprowadzenia - nie ma zaś prawnej możliwości wymierzenia grzywny czy innej kary porządkowej, co można uczynić jedynie względem świadków.

Samo zatrzymanie oskarżonego w celu doprowadzenia na rozprawę, według Dąbrowskiego, służy "tylko i wyłącznie egzekwowaniu przez sądy zlekceważonych przez stronę obowiązków procesowych, co - w konsekwencji - ma zapewnić sprawne orzekanie" - bez znaczenia kogo zatrzymanie dotyczy i w jakiej sprawie jest stosowane.

"W przekonaniu KRS zwłaszcza krytyka przedstawiana przez Prezesa Rady Ministrów winna mieć na celu dbałość o wiarygodność organów państwa, w tym wymiaru sprawiedliwości i w żadnym wypadku nie powinna podważać podstaw państwa prawa" - podkreśla Rada. Dodaje, że dotyczy to również dziennikarzy i wydawców, którzy komentując decyzje sądu, powinni - zgodnie z prawem prasowym - "szczególnie dbać o pełne, rzetelne i prawdziwe przedstawianie poglądów, bacząc by nie wprowadzały one w błąd społeczeństwa".

KRS uznała za "wysoce niestosowne" wystąpienie prezesa TVN Piotra Waltera do sądu, w którym - nie kwestionując prawnej poprawności działania sądu - zwrócił się o niestosowanie wobec dziennikarzy przewidzianych prawem środków, czyli zatrzymania.

Decyzja stołecznego sądu z 30 października o doprowadzeniu przez policję Sakiewicza i Hejke na następną rozprawę w procesie karnym o pomówienie, wytoczonego im przez TVN, jest już prawomocna. Sakiewicz mówił PAP, że nie odwołał się, bo postanowienie sądu dostał już po uprawomocnieniu. Przedstawiciele sądu odpowiadali, że adwokat Sakiewicza mógł wcześniej otrzymać ten dokument.

Postanowienie sądu, do którego dotarła PAP, powołuje się na art. 75 Kodeksu postępowania karnego. Stanowi on: "Oskarżony, który pozostaje na wolności, jest obowiązany stawić się na każde wezwanie w toku postępowania karnego oraz zawiadamiać organ prowadzący postępowanie o każdej zmianie miejsca swego zamieszkania lub pobytu trwającego dłużej niż 7 dni, o czym należy oskarżonego uprzedzić przy pierwszym przesłuchaniu. W razie nieusprawiedliwionego niestawiennictwa oskarżonego można zatrzymać go i sprowadzić przymusowo".

Teoretycznie oskarżeni mogą się jeszcze starać o tzw. przywrócenie terminu do złożenia zażalenia (jest to możliwe np. jeśli termin upłynął z przyczyn niezależnych od osób chcących je złożyć).

Powodem decyzji, wydanej przez sędziego Sądu Rejonowego Macieja Jabłońskiego była nieusprawiedliwiona nieobecność obojga oskarżonych. Za niewystarczające uznano usprawiedliwienie Sakiewicza, który napisał sądowi, że "jest na ślubie przyjaciół za granicą". Sąd uznał, że Sakiewicz "nie może przedkładać okoliczności towarzyskich nad obowiązki w toku postępowania". Jego zastępczyni Katarzyna Hejke nie podała sądowi powodów niestawiennictwa (ona sama mówi, że nie wiedziała w ogóle o terminie rozprawy).

Kolejny termin rozprawy to 14 grudnia, na który policjanci z komendy na Ochocie mają doprowadzić oboje, z "prawem zatrzymania do 48 godz.". "Z nakazu doprowadzenia wynika, że mają nas zatrzymać w redakcji +GP+, na oczach dziennikarzy" - powiedział Sakiewicz. Uznał on decyzję sądu za "błędną i skandaliczną", bo "musi być ona odebrana jako próba zamknięcia ust +GP+". "Do rangi symbolu urasta fakt, że kierownictwo +GP+ spędzić ma w areszcie 13 grudnia (dzień później odbyć ma się rozprawa). Fakt ten każe zastanowić się, czy wypowiedzi o nowym 13 grudnia po odsunięciu od władzy zwolenników IV RP, były faktycznie bezpodstawne" - pisał Sakiewicz w swym blogu.

Decyzja sądu przywołała dyskusję na temat odpowiedzialności karnej za zniesławienie. Art. 212 kk przewiduje do 2 lat więzienia za pomówienie w mediach o "postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć kogoś w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności".

SDP i działające przy nim Centrum Monitoringu Wolności Prasy oświadczyły, że "Sakiewicz jest ofiarą absurdalnego art. 212 kk." Helsińska Fundacja Praw Człowieka domaga się wykreślenia tego artykułu. Zaniepokojenie wyraziła Izba Wydawców Prasy.

Przeciw Sakiewiczowi, Hejke oraz Piotrowi Lisiewiczowi i Teresie Wójcik toczy się proces karny z art. 212 kk, wytoczony przez spółkę TVN za artykuł pt. "WSI na wizji" z października 2006 r. Napisano w nim, że Milan Subotić z TVN doradzał przy akceptacji programów publicystycznych stacji, m.in. programu "Teraz My" - gdzie ujawniono rozmowy Renaty Beger z politykami PiS - oraz że od 1984 r. współpracował on z wywiadem wojska PRL, a od ok. 1993 r. - z WSI. TVN zarzuca "GP", insynuację, by służby specjalne miały wpływ na program "Teraz My" oraz fałszywe zarzucenie TVN stronniczości - co godzi w dobre imię spółki i jej dziennikarzy. (PAP)

wkt/ wkr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)