Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Krzysztofek: same technologie nie zmieniają społeczeństwa

0
Podziel się:

Internet i komórki to narzędzia, które wspomagają postęp cywilizacyjny, ale
go nie tworzą. Korzyści z technologii zależą od poziomu wykształcenia - mówi PAP prof. Kazimierz
Krzysztofek socjolog internetu ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.

Internet i komórki to narzędzia, które wspomagają postęp cywilizacyjny, ale go nie tworzą. Korzyści z technologii zależą od poziomu wykształcenia - mówi PAP prof. Kazimierz Krzysztofek socjolog internetu ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.

PAP: Czy w Polsce mamy społeczeństwo informacyjne?

Profesor Kazimierz Krzysztofek: Polska jest w Europie dość szczególnym przypadkiem. Należeliśmy do obszarów najbardziej zacofanych w Europie. Przejawiało się to np. w poziomie rozwoju usług telekomunikacyjnych. Takim granicznym momentem był rok 2006, w którym powstał portal społecznościowy Nasza Klasa. To było ważne wydarzenie, jeśli chodzi o kulturę uczestnictwa Polaków w społeczeństwie informacyjno - sieciowym. W ciągu kilku lat zarejestrowało się na nim kilkanaście milionów ludzi (w 2010 roku na portalu Nasza Klasa było 14 mln aktywnych kont; później portal stracił na popularności na rzecz Facebooka - PAP). Z Naszej Klasy korzystali również ludzie w starszym wieku a nie tylko młodzież. Dzięki temu uczyli się korzystania z komputera i internetu. Nie dorównujemy jeszcze w rozwoju społeczeństwa informacyjnego krajom zachodnim, ale nadrabiamy zaległości.

PAP: Czy jednak korzystanie z serwisów społecznościowych, pozwala już mówić o społeczeństwie informacyjnym w Polsce?

K.K.: Tu można mówić o różnych planach. Jeśli weźmiemy pod uwagę kwestie ekonomiczne, to polska nie jest jakiś zagłębiem innowacyjnym. Nie ma u nas wielkiej firmy typu np. Nokia. Nie lekceważyłbym jednak uczestnictwa w serwisach społecznościowych. Wystarczy spojrzeć na język, jakim się posługujemy, często używa się takich słów jak cyberrandkowanie, czatowanie, blogowanie to jest jakiś udział w kulturze popularnej. To jest z jednej strony nastawienie na odbieranie różnych informacji, ale z drugiej strony jest to tworzenie, polegające na wrzucaniu zdjęć, komentowaniu ich, tworzeniu memów internetowych itp.

PAP: Jak zmieniło się nasze społeczeństwo pod wpływem rozwoju społeczeństwa informacyjnego?

K.K.: Generalnie technologie takie jak internet czy telefony komórkowe uruchomiły działania społeczne. W tym się ujawnia siła komunikacji, jako czynnika, który intensyfikuje działania ludzkie. Ale pamiętajmy, że same narzędzia nie zmieniają społeczeństwa, one pewne rzeczy utwierdzają. To nie jest tak, że rozwój społeczeństwa informacyjnego radykalnie zmieni np. konserwatyzm polaków. To jest taki katalizator zmian, ale nie jest to źródło zmian.

PAP: Czy rozwój technik informacyjnych będących częścią rozwoju społeczeństwa informacyjnego nie doprowadził do polaryzacji społeczeństwa? Chodzi mi o agresję na forach internetowych.

K.K.: To prawda, że poziom agresji i frustracji w internecie jest w Polsce bardzo wysoki. To jednak nie jest wina narzędzi. Tacy jesteśmy. Polacy są pełni agresji i frustracji, a że mają możliwość wylać tą frustrację nie narażając się na kary, gdyż w internecie są w jakimś sensie anonimowi to robią to. Ta agresja mogła istnieć wcześniej a rozwój internetu umożliwił jej pokazanie. Agresja na forach pokazuje też, że mamy niski poziom kapitału społecznego. Jesteśmy nieufni wobec innych.

PAP: Można to zmienić?

K.K.: Zmiana będzie zależeć od tego czy ludzie mają zasoby, aby zagospodarować własne potrzeby intelektualne i duchowe. Jeśli nie mają, to nastawiają się na wylewanie swojej frustracji. Korzyści ze społeczeństwa informacyjnego zależą od tego, jaki będzie poziom wykształcenie społeczeństwa. Internet nie załatwi sprawy, jeśli chodzi o podniesienie poziomu wykształcenia.

Na początku w cyberprzestrzeni dominowali artyści, naukowcy, studiująca młodzież, ale w miarę rozwoju, internet się demokratyzował się i zaczął odzwierciedlać społeczeństwo w złym i dobry aspekcie. Jak w tym przysłowiu rzeka szeroko rozlana traci głębię. Badania, nie tylko polskie, pokazują - i to można uznać za negatywny skutek - że ludzie nastawiają się coraz częściej na jak najmniejsze przetwarzanie wiedzy, bo wszystko albo prawie wszystko można znaleźć w internecie. W niedawnych badaniach gimnazjalistów większość nie wiedziała ile rok ma dni. Z mojej perspektywy to jest aż niewiarygodne, ale dla nich to nie ma znaczenia, bo po co mają sobie zapychać pamięć taką informacją, jeśli wszystko jest w internecie.

rozmawiał Krzysztof Markowski (PAP)

krm/ ula/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)