To dobra wiadomość - tak minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski odniósł się w poniedziałek w Łodzi do informacji o zabiciu Osamy bin Ladena. Przyznał jednak, że jako minister sprawiedliwości wolałby, aby terrorysta stanął przed sądem.
Osama bin Laden, twórca sieci terrorystycznej al Kaida, został zabity podczas akcji sił amerykańskich 1 maja w Pakistanie.
Kwiatkowski przypomniał, że terroryzm nie ma jednego adresu. "W sposób szczególny występuje na takich terenach jak Afganistan, Irak, ale przypomnijmy sobie wydarzenia z Madrytu, Londynu czy Moskwy. Zamachy terrorystyczne mogą wystąpić wszędzie. To że tego +numeru jeden+ na światowej liście terrorystów już nie ma, to dla nas wszystkich dobra wiadomość" - powiedział minister dziennikarzom w Łodzi.
Oczywiście - jak mówił - to że nie ma Osamy bin Ladena, nie oznacza, że "od jutra będziemy żyć w szczęśliwym i bezpiecznym świecie". Jednak - jak uważa minister sprawiedliwości - taka informacja w dłuższej perspektywie ma szansę doprowadzić do tego, że potencjalnych następców Osamy bin Ladena będzie mniej.
Kwiatkowski zwrócił jednak uwagę, iż dla ministra sprawiedliwości najlepszą sytuacją jest przeprowadzenie procesu sądowego i osądzenia każdego zbrodniarza czy terrorysty. Jego zdaniem proces sądowy m.in. umożliwia przedstawienie opinii publicznej tego wszystkiego, za co dana osoba jest sądzona, za co odpowiada. "Z drugiej strony pamiętamy poczucie bezsilności jakie nam towarzyszyło we wrześniu 2001 roku (atak terrorystów na wieże Trade Center w Nowym Jorku)" - dodał.
Kwiatkowski przyjechał do Łodzi, aby wziąć udział w podpisaniu porozumienia w sprawie przeprowadzenia w dwóch łódzkich niepublicznych szkołach wyższych - Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania oraz Wyższej Szkole Informatyki - pilotażowego programu z edukacji prawnej. Podobny program przeprowadzono już w szkołach ponadgimnazjalnych. (PAP)
jaw/ par/
