Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

L.Kaczyński odwołał się od decyzji o nieodrzuceniu pozwu Wałęsy

0
Podziel się:

Pełnomocnik Lecha Kaczyńskiego odwołał się od decyzji Sądu Okręgowego w
Warszawie, który nie odrzucił pozwu Lecha Wałęsy wobec obecnego prezydenta za określenie
historycznego lidera "Solidarności" mianem agenta SB o kryptonimie Bolek.

*Pełnomocnik Lecha Kaczyńskiego odwołał się od decyzji Sądu Okręgowego w Warszawie, który nie odrzucił pozwu Lecha Wałęsy wobec obecnego prezydenta za określenie historycznego lidera "Solidarności" mianem agenta SB o kryptonimie Bolek. *

Jak ustaliła PAP w źródłach sądowych, kilka dni temu do Sądu Apelacyjnego w Warszawie wpłynęło odwołanie w tej sprawie. Wkrótce zostanie wyznaczony termin posiedzenia. Decyzja SA będzie prawomocna. Jeśli podtrzymałby on decyzję I instancji, proces będzie się przed nią toczył; odrzucenie pozwu oznaczałoby zakończenie sprawy bez jej merytorycznego badania.

18 grudnia 2009 r. sąd okręgowy oddalił wniosek prezydenckiego prawnika o odrzucenie pozwu uznając, że fakt, iż prezydent RP podlega odpowiedzialności w sprawach karnych przed Trybunałem Stanu, nie wyklucza jego odpowiedzialności cywilnej. Ponadto sąd uznał, że pozwanym "jest osoba fizyczna, a nie prezydent jako organ sprawujący władzę".

Ten precedensowy proces między byłym a obecnym prezydentem RP ruszył w listopadzie 2009 r. Wniosek o odrzucenie pozwu, bez merytorycznego badania sprawy, złożył z uwagi na "niedopuszczalność drogi sądowej" pełnomocnik L. Kaczyńskiego mec. Rafał Kos. Podkreślał on, że za działania w związku ze swą funkcją prezydent może odpowiadać tylko przed TS, a nie przed sądem.

Pełnomocnik Wałęsy mec. Ewelina Wolańska mówiła, że inkryminowana wypowiedź nie należy do urzędowych funkcji prezydenta, za których naruszenie mógłby odpowiadać on przed TS. "To nie był wywiad ściśle polityczny; to był prywatny pogląd pana Lecha Kaczyńskiego nt. pana Wałęsy" - dodała. Mec. Kos replikował, że "pozwany - podejmując opisane w pozwie zachowania - działał nie jako osoba prywatna, lecz jako organ państwa, prezydent RP".

W grudniu 2009 r. sędzia Anna Falkiewicz-Kluj podkreśliła, że zgodnie z konstytucją prezydent odpowiada przed TS w przypadku naruszenia ustawy zasadniczej, innej ustawy, bądź popełnienia przestępstwa. "Nie obejmuje to jednak wykonywania przez sądy powszechne wymiaru sprawiedliwości w zakresie spraw cywilnych, a w tym możliwości dochodzenia przez prezydenta roszczeń przeciw innym osobom, jak również możliwości dochodzenia takich roszczeń przeciw prezydentowi" - uzasadniała. Sąd podkreślił, że przed TS nie jest możliwe dochodzenie roszczeń cywilnych.

"Gdyby więc przyjąć koncepcję, że osoba prezydenta w ogóle nie odpowiada przed sądami powszechnymi, bo przysługuje jej całkowity immunitet, to uznalibyśmy, że osoba ta w ogóle nie odpowiada cywilnie. Prowadziłoby to w konsekwencji do uznania, że prezydenta nie można pozwać np. o rozwód z jego winy, alimenty, o wydanie rzeczy czy zapłatę długu" - mówiła sędzia. "W państwie prawa, jakim jest Rzeczpospolita Polska, nie jest możliwe, w ocenie sądu, absolutne wyłączenie odpowiedzialności żadnej osoby, nawet jeżeli tą osobą jest prezydent" - podkreśliła.

"Powoływane przez stronę pozwaną postanowienie sądu o odrzuceniu pozwu dotyczące kwestii, gdy Lech Wałęsa jako prezydent został pozwany przez Jarosława Kaczyńskiego miało miejsce w 1995 r.(...) ta data świadczy o tym, że nie miały wówczas zastosowania przepisy ustawy o Trybunale Stanu obowiązujące w chwili obecnej" - dodała sędzia. J. Kaczyński mówił, że skoro on nie mógł przed laty wytoczyć procesu prezydentowi Wałęsie (za wypowiedź o "mężu J. Kaczyńskiego" - PAP), to teraz podobnie sąd powinien postąpić w sprawie wytoczonej przez Wałęsę.

Mec. Wolańska mówiła, że w procesie powinien być przesłuchany i powód, i pozwany. Mec. Kos nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy, którzy chcieli m.in. wiedzieć, czy wniesie o przesłuchanie jakichś świadków lub o jakieś dowody z IPN nt. "Bolka".

Przedmiotem pozwu jest wywiad L. Kaczyńskiego z czerwca 2008 r. dla Polsatu. Rozmowa dotyczyła mającej się wtedy ukazać książki historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa", którzy napisali, że w pierwszej połowie lat 70. Wałęsa miał być agentem gdańskiej SB. Na słowa dziennikarki, że Wałęsa jest naszym autorytetem i nie należy atakować go w taki sposób, L. Kaczyński odparł, że "demokratycznemu społeczeństwu należy się prawda, nawet jeżeli jest trudna". Dopytywany, czy Wałęsa był agentem "Bolkiem", odparł, że wie o tym niezależnie od lektury książki, której jeszcze nie czytał.

Wałęsa wiele razy zaprzeczał, by był "Bolkiem". Jego pozew o ochronę dóbr osobistych wnosi, by prezydent odwołał swe słowa - jako niezgodne z prawdą - na antenie Polsatu między godz. 21 a 22. Ponadto pozew formułuje żądanie "zaniechania takich wypowiedzi w przyszłości" oraz zapłaty Wałęsie przez L. Kaczyńskiego 100 tys. zł zadośćuczynienia. W pozwie przytoczono wyrok Sądu Lustracyjnego z 2000 r., w którym za prawdziwe uznano oświadczenie lustracyjne Wałęsy, że nie współpracował ze służbami specjalnymi PRL.

By nie przegrać merytorycznie procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi udowodnić, że mówił prawdę lub przynajmniej dowieść, że działał w interesie publicznym i dlatego jego działanie nie może być uznane za bezprawne. (PAP)

sta/ wkr/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)