Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lech Kaczyński z 8-godzinnym opóźnieniem przyleciał do Japonii

0
Podziel się:

Prezydent Lech Kaczyński przyleciał w nocy z
wtorku na środę czasu lokalnego z Mongolii do Japonii.

Prezydent Lech Kaczyński przyleciał w nocy z wtorku na środę czasu lokalnego z Mongolii do Japonii.

Prezydent wraz małżonką przybył do Osaki z 8-godzinnym opóźnieniem samolotem wyczarterowanym od mongolskich linii lotniczych.

W rządowym samolocie Tu-154, którym Lech Kaczyński miał poruszać się w trakcie swojej azjatyckiej wizyty wykryto awarię. Dalszą podróż po Dalekim Wschodzie prezydent będzie prawdopodobnie odbywał samolotami czarterowymi. W Tu-154 nie działa elektryczna część odpowiedzialna za odladzanie samolotu w czasie lotu.

"Poczułem, że w końcu stało się to, co od lat, wziąwszy pod uwagę wiek tych samolotów, musiało się zdarzyć prędzej czy później" - powiedział dziennikarzom prezydent na pokładzie wyczarterowanego Boeinga-737, który bezpiecznie wylądował w Osace. Według Lecha Kaczyńskiego, "na szczęście" stało się to "w okolicznościach szczęśliwych, bo (...) nie w powietrzu".

"Jak się dowiedziałem, co się dzieje, to chwalę Boga, ponieważ państwo i ja możemy dalej rozmawiać, także moi współpracownicy, i najważniejsze - moja żona jest tutaj istotna" - powiedział prezydent.

Jak poinformował, pierwszy, przekazany mu, komunikat mówił o godzinnym opóźnieniu. "Potem się okazało, że nie godzinę, a wiele godzin, a później, że nie oblodzenie a awaria" - podkreślił Lech Kaczyński.

Dziennikarze pytali prezydenta, jak zareagował na informacje o awarii samolotu, czy bardzo się zdenerwował. "Powiedział pan: Marysiu...?" - spytał jeden z dziennikarzy. "Nie, nie" - śmiał się prezydent. "Ja w ogóle nigdy nie mówię Marysiu do żony, tylko najwyżej Maryla, Marylka" - dodał.

Lech Kaczyński podkreślił, że jeżeli ktoś się "zgadza być prezydentem, zajmować inne ważne stanowiska w państwie, to musi sobie zdawać sprawę, że to się wiąże z pewnym ryzykiem". "W tym roku miałem kilkaset lotów (...) tylko to ja, a nie wszyscy na pokładzie, są prezydentami" - stwierdził.

W jego ocenie, rząd powinien podjąć "stosowne kroki w sprawie kupna samolotów" dla najważniejszych osób w państwie. "Przy czym myślę, że kupowanie używanych samolotów, bo taką propozycję słyszałem, dla takiego kraju jak Polska, czyli dużego europejskiego państwa (...) to jest całkowite nieporozumienie, brak szacunku dla państwa" - powiedział.

Lech Kaczyński podkreślił, że jest głęboko wdzięczny władzom Mongolii za pomoc w zorganizowaniu czarteru. Okazuje się, że na lot prezydenta wyczarterowanym samolotem cywilnym potrzebne były nowe zezwolenia na przeloty nad Chinami i Koreą oraz lądowanie w Japonii.

"To z powodu tych formalności jesteśmy opóźnieni 7-8 godzin" - tłumaczył Lech Kaczyński.

Minister w Kancelarii Prezydenta Małgorzata Bochenek, informując dziennikarzy o szczegółach zdarzenia, powiedziała, że okazało się, że wystąpiła awaria części odpowiedzialnej za możliwość odladzania samolotu.

Według niej, ta część (elektryczna kostka) w środę powinna dotrzeć do stolicy Mongolii Ułan Bator, jednak nie oznacza to na pewno, że rządowy samolot będzie mógł kontynuować podróż. Dlatego załatwiane są loty czarterowe, które zawiozą prezydenta z Tokio do Seulu i z powrotem do Warszawy.

"W tej chwili jesteśmy nastawieni na obie ewentualności, ale załatwiane są czartery" - mówiła minister.

Zdaniem Bochenek, to co się stało w Mongolii pokazuje, że "czas najwyższy" na zakup nowych samolotów.

"Tupolewy już się naprawdę nie nadają do podróży i bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie jest zagrożone non stop" - podkreślała prezydencka minister.

"Mam nadzieję, że ta sytuacja pokazała rządowi - MSWiA i MON, które zdaje się ogłasza przetarg na samoloty VIP-owskie - że jest najwyższy czas, żeby ten przetarg został ogłoszony i zakończony" - oświadczyła Bochenek.

Minister pytana przez dziennikarzy, czy w całej sprawie współdziałano z rządem, powiedziała, że w delegacji znajduje się wiceminister spraw zagranicznych Jan Borkowski, który razem z przedstawicielami prezydenckiej Kancelarii na bieżąco koordynował akcję wyczarterowania samolotu.

Z rozmów z przedstawicielami Kancelarii prezydenta wynika, że jeżeli samolot nie byłby oblodzony na lotnisku w Mongolii, to mogłoby się tak stać, że awarię elektrycznego elementu odkryto by dopiero w powietrzu. (PAP)

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)