Wicepremier, przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper powiedział, że na jego partię czeka jeszcze 11 stanowisk w rządzie, w tym 3 sekretarzy stanu. Podkreślił jednocześnie, że Samoobrona nie jest partią "pazerną na stołki".
"Jesteśmy oficjalnie w koalicji trzy miesiące. Z podziału przypada nam 24 stanowisk +erki+ (czyli najwyższych stanowisk państwowych - PAP), ale dla dobra sprawy - żeby PiS się nakarmił - z sześciu stanowisk zrezygnowaliśmy. Na dzisiaj mamy zatrudnionych 7 osób. Jeszcze 11 stanowisk brakuje, w tym trzech sekretarzy stanu" - powiedział Lepper na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie.
Wcześniej Lepper mówił PAP, że Samoobrona chce mieć sekretarzy stanu w ministerstwie pracy, ochrony środowiska oraz "być może" w ministerstwie polityki regionalnej. Pozostali kandydaci Samoobrony mają objąć stanowiska podsekretarzy stanu.
Lepper zaznaczył, że Samoobrona miała nie mieć swojego podsekretarza stanu w ministerstwie finansów. "Mieliśmy go nie mieć, a pomalutku myślę, że będziemy go mieć" - dodał. Przyznał, że Samoobrona ma trzech kandydatów na to stanowisko. Nie chciał jednak zdradzić nazwisk.
Lider Samoobrony przyznał, że przekazał PiS listę wielu kandydatów Samoobrony na stanowiska rządowe do - jak to określił - "sprawdzenia". "Każdego człowieka, który idzie na stanowisko sekretarza, czy podsekretarza stanu, ABW i inne służby muszą dokładnie sprawdzić. To nic nowego" - zaznaczył.
Pytany, czy jest za powrotem do rządu Zyty Gilowskiej, Lepper powiedział: "To nie zależy ode mnie, ale od premiera Jarosława Kaczyńskiego. W środę premier rozmawiał z Gilowską i z tego co wiem wszystko jest na dobrej drodze". Jak dodał, był przeciwny dymisji Gilowskiej, bez "całkowitego" wyjaśnienia sprawy.
W środę wieczorem premier Jarosław Kaczyński spotkał się z Zytą Gilowską. Według rzecznika rządu Jana Dziedziczaka, premier ponowił ofertę powrotu Gilowskiej do rządu po oczyszczającym ją wyroku Sądu Lustracyjnego.(PAP)
mrr/ la/