Problemy Polaków na Litwie przypominają problemy Rosjan na Łotwie, gdzie w sobotę odbyło się referendum w sprawie uznania języka rosyjskiego za drugi język państwowy - pisze w wtorek w komentarzu redakcyjnym dziennik "Lietuvos Rytas".
"Problemy Polaków na Litwie to bezpośrednie, chociaż w mniejszej skali i dlatego być może nie tak skomplikowane, odbicie problemów Rosjan na Łotwie" - twierdzi gazeta.
Autor komentarza nie zgadza się z opinią litewskiego europosła Vytautasa Landsbergisa, który w niedzielę ocenił, że wynik sobotniego głosowania "zademonstrował zjednoczenie i lojalność obywateli wobec Łotwy". "Lietuvos Rytas" ocenia, że "referendum pokazało, iż społeczeństwo łotewskie jest bardziej rozbite, niż prognozowali eksperci".
Dziennik przypomina, że prognozy wskazywały, iż za językiem rosyjskim jako drugim językiem oficjalnym opowie się 200-250 tys. osób. Tymczasem zrobiło to ponad 270 tys. obywateli. "Lietuvos Rytas" zaznacza też, że łotewscy politycy po zakończeniu referendum "wyglądali tak, jakby raptem otworzyły im się oczy" i zaczęli mówić o tym, że wreszcie należy rozwiązać zaistniałe problemy Rosjan na Łotwie.
"Tak jak Łotwa przez ponad 20 lat niepodległości nie potrafiła przezwyciężyć podziału między Łotyszami i Rosjanami, tak też Litwa w ciągu tego samego czasu nie potrafiła zlikwidować podziału między Litwinami i Polakami. A to jest poważny problem dla każdego państwa, chociaż nie zawsze chcemy się do tego przyznać" - pisze dziennik.
Zaznacza też, że zarówno Łotwa jak i Litwa nie mogą pochwalić się znajomością swych największych mniejszości narodowych: rosyjskiej i polskiej.
Rosjanie na Łotwie stanowią około 30 proc. mieszkańców, a Polacy na Litwie - 6,6 proc. (PAP)
aki/ jhp/ ap/ mag/
