Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Litwin: MSZ nie ma argumentów formalno-prawnych ws. tablicy

0
Podziel się:

MSZ nie ma argumentów formalno-prawnych, by sprzeciwić się zdjęciu przez
Rosjan tablicy na miejscu katastrofy smoleńskiej - mówił w czwartek wiceszef MSZ Henryk Litwin.
"Nie jesteśmy w stanie z argumentów natury emocjonalnej uczynić argumentów natury formalno-prawnej"
- dodał.

MSZ nie ma argumentów formalno-prawnych, by sprzeciwić się zdjęciu przez Rosjan tablicy na miejscu katastrofy smoleńskiej - mówił w czwartek wiceszef MSZ Henryk Litwin. "Nie jesteśmy w stanie z argumentów natury emocjonalnej uczynić argumentów natury formalno-prawnej" - dodał.

"Ta tablica została umieszczona z całkowitym pominięciem procedury. Niezależnie od temperatury naszych uczuć związanych z tym miejscem, jego status formalny nie zmienił się. Nie jesteśmy w stanie z argumentów natury emocjonalnej uczynić argumentów natury formalno-prawnej. Możemy tylko apelować do strony rosyjskiej" - powiedział na posiedzeniu plenarnym Sejmu Litwin.

Wiceminister SZ odpowiadał posłom na pytanie ws. wymiany tablicy.

Tłumaczył też: "Nie jesteśmy w stanie uniemożliwić stronie rosyjskiej zdjęcia tych tablic, jeśli ona takie stanowisko zajmie. To jest tylko kwestia uwzględnienia - lub nie - przez stronę rosyjską naszej wrażliwości. (Rosja) działa na swoim terytorium, w zakresie swojej jurysdykcji".

Stwierdził też, że skłonność strony rosyjskiej do czynienia postępów w uzgodnieniach dotyczących katastrofy smoleńskiej jest uwarunkowana "temperaturą dyskusji na tematy związane z katastrofą w Polsce i ocenami na temat tego, co dzieje się w tej sprawie w Rosji, formułowanymi w Polsce".

Litwin zaznaczył też, że żadna agenda rządowa nie została poinformowana o zamiarze umieszczenia pierwszej tablicy w Smoleńsku. "Konsul towarzyszył pielgrzymce, która dokonała zawieszenia tablicy i był świadkiem tego zawieszenia, ale był zaskoczony tym faktem" - mówił wiceszef MSZ. Jak podkreślił, nie było konsultacji, więc "nie mogło być żadnego wsparcia". "Inicjatorzy działający z potrzeby serca dokonali tej czynności stawiając zarówno polskich przedstawicieli, jak i przedstawicieli władz miejscowych, przed faktem dokonanym" - dodał Litwin.

Dodał, że już po wymianie tablic rozmawiał z ambasadorem Rosji i poinformował go o polskiej ocenie tego działania.

Wcześniej w czwartek w telewizji Polsat News Litwin był pytany o słowa rzecznika rządu Pawła Grasia, który w środę ocenił, że zamiana tablic "to było zupełnie niepotrzebne zagranie ze strony lokalnej administracji".

"Nie sądzę, żeby to było - prawdę mówiąc - decydowane na poziomie lokalnym" - przyznał wiceminister. Jak wyjaśnił, polski resort był w kontakcie z rosyjskim MSZ, które sygnalizowało swoje stanowisko, w tym - kolejny raz - przed wydarzeniami 9 kwietnia. "Powtórzyliśmy swoją argumentację wzmocnioną - w stosunku do tych wcześniejszych - właśnie o szczególny wymiar tych uroczystości 9 i 11 kwietnia" - relacjonował.

Jak dodał Litwin, polskie MSZ przedłożyło "szereg propozycji konkretnego zorganizowania protokolarnego programu tak, żeby można było pewne niedogodności związane z istnieniem tej tablicy, które występowały dla strony rosyjskiej, niejako pominąć, obejść". "Ale strona rosyjska uznała, że jednak musi, czy powinna, tablicę zdemontować i o tej decyzji ostatecznej już nas nie powiadomiła. Przekonaliśmy się sami 9 kwietnia rano" - zaznaczył wiceminister.

Z kolei rzecznik prasowy MSZ Marcin Bosacki wyjaśnił w czwartek w TVN24, że pierwsze sygnały o zastrzeżeniach strony rosyjskiej do napisu na umieszczonej w Smoleńsku tablicy MSZ otrzymało w listopadzie, tuż po jej zawieszeniu. Jak zaznaczył, do tego zawieszenia doszło "społecznie, bez konsultacji z władzami rosyjskimi", bez informowania MSZ "o samym fakcie zawieszenia, ani o treści napisu".

"Rosjanie powiedzieli wtedy, że im się ten fakt zawieszenia nie podoba i to był ich najmocniejszy do zeszłego tygodnia sygnał w tej sprawie" - powiedział Bosacki.

"Powiedzieliśmy, że za parę miesięcy (...) będziemy mieli konkurs na pomnik, pod którym też musi być nowy napis. Wydawało nam się, że Rosjanie przyjęli tę argumentację" - dodał Bosacki.

Zamiana przez Rosjan tablicy na kamieniu upamiętniającym w Smoleńsku katastrofę polskiego samolotu wywołuje kontrowersje od soboty. O zmianie tablicy opinia publiczna dowiedziała się w sobotę rano, w przeddzień pierwszej rocznicy katastrofy. Władze obwodu smoleńskiego decyzję motywowały koniecznością zmiany tablicy na nową, w języku rosyjskim i polskim.

Na nowej dwujęzycznej tablicy znajduje się napis: "Pamięci 96 Polaków na czele z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim, którzy zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku". Poprzednia tablica informowała tylko po polsku, że ofiary katastrofy zginęły "w drodze na uroczystości upamiętnienia 70. rocznicy sowieckiej zbrodni ludobójstwa w Lesie Katyńskim dokonanej na jeńcach wojennych, na oficerach Wojska Polskiego w 1940 r.".

We wtorek klub SLD zaapelował o zwołanie posiedzenia komisji SZ z udziałem Sikorskiego w sprawie zamiany tablicy. Takich wyjaśnień chce również PiS.

Na najbliższym posiedzeniu komisji w piątek MSZ ma przedstawić informację o stosunkach polsko-rosyjskich i obchodach rocznicy zbrodni katyńskiej. Na piątkowe posiedzenie Sikorski nie przybędzie. MSZ informuje, że minister cały tydzień przebywa za granicą.

Litwin powiedział w czwartek w telewizji Polsat News, że podczas posiedzenia komisji to on będzie odpowiadał na pytania posłów. Pytany, co powie posłom, odparł, że najpierw musi spytać, z "jakiego paragrafu oskarżają MSZ" za wydarzenie związane z wymianą tablic. Zapowiedział też, że jest już "zaplanowane kolejne spotkanie, w którym ma wziąć udział minister Sikorski". (PAP)

ann/ wni/ ajg/ son/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)