Na karę trzech i pół roku więzienia skazał w czwartek łódzki sąd okręgowy 31-latka ze Zduńskiej Woli zatrzymanego podczas nieudanego napadu na placówkę bankową w Łodzi. Bezrobotny mężczyzna ma na koncie dwa inne napady - na aptekę i sklep.
Przed sądem Piotr U. przyznał się do winy. Początkowo chciał bronić się bez adwokata i dobrowolnie poddać karze, nie potrafił jednak określić jej wysokości. Najpierw prokurator miał wnioskować o skazanie go na 4,5 roku więzienia, ale oskarżony nie zgodził się na to. Na kolejnej rozprawie wyznaczony przez sąd obrońca po uzgodnieniu z oskarżonym zaproponował karę 3,5 roku więzienia, na co zgodziła się prokuratura, a sąd zaakceptował wymiar kary.
Wyrok nie jest prawomocny; mężczyzna pozostaje w areszcie. Za rozbój i dwa usiłowania rozboju groziła mu kara nawet do 12 lat więzienia.
Piotr U. został zatrzymany w grudniu ub. roku podczas napadu na niewielką placówkę bankową przy ul. Legionów w Łodzi. Okazało się, że kilka dni wcześniej przyjechał do Łodzi w poszukiwaniu pracy. Nocował w hostelach; sprzedał samochód i telefon komórkowy.
Miał bardzo poważne długi u różnych osób oraz w bankach - w sumie ponad 450 tys. zł. Z jego relacji wynikało, że jego kłopoty zaczęły się także, gdy zaczął grać hazardowo przez internet i w punktach gier losowych.
Ponieważ nie znalazł pracy, postanowił dokonać rozbojów, uznając, że to najprostszy sposób zdobycia pieniędzy. Wykorzystywał do tego plastikową atrapę pistoletu, którą 1,5 roku wcześniej kupił na jarmarku.
W ciągu trzech dni - od 10 do 12 grudnia - dokonał trzech napadów, w tym jednego udanego na aptekę, z której zrabował 140 zł. Następnego dnia napadł na sklep spożywczy w centrum miasta, ale tam spotkał się ze zdecydowaną reakcją ekspedientki, która odmówiła wydania pieniędzy. Sam nie umiał otworzyć kasy i spłoszony uciekł.
Dzień później wtargnął do niewielkiej placówki bankowej i grożąc pistoletem, zażądał od kasjerki wydania gotówki; ta odmówiła i zablokowała sejf. Świadkiem napadu była klientka, która zablokowała drzwi wejściowe i zaalarmowała przechodniów; ci powiadomili policję. Sprawca, który szarpiąc drzwiami usiłował uciec, urwał wewnętrzną klamkę i w ten sposób utknął w banku; zrezygnowany usiadł na krześle i tak czekał na przyjazd policji.
W śledztwie przepraszał pokrzywdzonych; badający go biegli stwierdzili, że mężczyzna był poczytalny, ale jest uzależniony od hazardu. (PAP)
szu/ abr/