Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Łódź: Obrona Pęczaka domaga się uniewinnienia

0
Podziel się:

O uniewinnienie od wszystkich zarzutów wniosła
we wtorek obrona b. posła SLD Andrzeja Pęczaka, oskarżonego w
sprawie niegospodarności w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska
i Gospodarki Wodnej (WFOŚiGW) w Łodzi w latach 1999-2000.

O uniewinnienie od wszystkich zarzutów wniosła we wtorek obrona b. posła SLD Andrzeja Pęczaka, oskarżonego w sprawie niegospodarności w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (WFOŚiGW) w Łodzi w latach 1999-2000.

Wcześniej w procesie toczącym się przed łódzkim sądem okręgowym prokuratura zażądała dla Pęczaka 7 lat więzienia. Według oskarżenia Pęczak - ówczesny szef SLD w Łódzkiem - wydawał polecenia m.in. b. szefowi WFOŚiGW Markowi K., aby podejmować inwestycje, na których Fundusz stracił ponad 42 mln zł.

Obrońca b. posła Marian Koperski w mowie końcowej podważał wiarygodność b. prezesa Funduszu Marka K., który obciążył pozostałych oskarżonych. K. jest w tej sprawie tzw. małym świadkiem koronnym i oskarżyciel zażądał dla niego kary 11 miesięcy więzienia.

"Są olbrzymie wątpliwości co do jego wiarygodności" - mówił mec. Koperski. To, iż po wyborach następuje podział łupów przez zwycięskie partie, czyli dzielenie stanowisk w różnych instytucjach, nie świadczy o tym, że liderzy tych ugrupowań mają wpływ na decyzje podejmowane przez osoby zajmujące te stanowiska - przekonywał obrońca. "Bronię się przed stwierdzeniem, że jest to proces polityczny, ale to jest proces Pęczaka a reszta oskarżonych jest przez przypadek" - podkreślił mec. Koperski.

W jego ocenie Marek K. nie podlegał w żaden sposób Pęczakowi, a jeżeli miał tego świadomość, że ten nie może go "ruszyć", to dlaczego miałby słuchać jego poleceń. Według obrońcy K. jako wytrawny menedżer manipulował ówczesnymi regionalnymi szefami SLD i PSL tak, że teraz zasiadają oni na ławie oskarżonych

Pęczak w ostatnim słowie przekonywał, że wyrok w tej sprawie zapadł, zanim jeszcze proces się zaczął. "Odbył się kapturowy proces i zapadł kapturowy wyrok" - mówił. Jego zdaniem sprawa ma charakter polityczny i był to "polityczny scenariusz, który zrealizowano za pomocą wymiaru sprawiedliwości".

B. poseł przekonywał, że Marek K. mówił nieprawdę, żeby ratować siebie. "Powiedział to, co chciały usłyszeć służby" - mówił Pęczak. Zaznaczył, że prokuraturze nie udało się namówić go do potwierdzania zdarzeń, których nie było i obciążania m.in. byłego premiera Leszka Millera.

Termin kolejnej rozprawy, na której mowy wygłoszą ostatni oskarżeni, wyznaczono na 23 stycznia.

Na ławie oskarżonych obok Pęczaka zasiadają jeszcze 22 osoby m.in. b. marszałek województwa z ramienia SLD Waldemar Matusewicz, b. szef łódzkiego PSL Wiesław S. oraz b. członkowie zarządu i rady nadzorczej tej instytucji. Żaden z nich nie przyznaje się do winy.

Prokurator żąda dla nich kar od roku pozbawienia wolności w zawieszeniu do siedmiu lat więzienia oraz wysokich grzywien sięgających setek tysięcy złotych i wieloletnich zakazów zajmowania stanowisk m.in. w organach samorządu terytorialnego i w Funduszu. Oskarżenie chce także, aby wszyscy solidarnie naprawili szkody w łącznej wysokości ok. 38 mln zł.

Proces toczył się ponad 2,5 roku. Sąd miał do przesłuchania ponad 140 świadków; jednym z nich był m.in. b. premier Leszek Miller.

Zarzuty dotyczą przeznaczania pieniędzy na cele niezgodne ze statutem Funduszu. Inwestycje okazały się chybione i przyniosły wielomilionowe straty. Zdaniem prokuratury, olbrzymie szkody przyniosły Funduszowi m.in. zakup akcji Banku Częstochowa czy pożyczki udzielane rodzinie Kazimierza Grabka - "króla żelatyny".

Według prokuratury, zarówno Pęczak, jak i Matusewicz mieli wpływać na decyzje podejmowane przez prezesa WFOŚiGW Marka K. Pęczak był w tym czasie (w latach 1999-2000) przewodniczącym klubu radnych SLD w sejmiku województwa łódzkiego i szefem tej partii w Łódzkiem. Z kolei Matusewicz pełnił funkcję marszałka województwa łódzkiego.

Wspólne zarzuty stawiane Pęczakowi i Matusewiczowi dotyczą nabycia przez Fundusz papierów dłużnych spółki Leasco SA, co miało związek z zamiarem przejęcia pakietu kontrolnego akcji Banku Częstochowa oraz zakupu od kilku spółek i osób prywatnych 218 tys. akcji tego banku po cenie znacznie przewyższającej cenę giełdową akcji. Fundusz stracił na tych operacjach prawie 28 mln zł.

W śledztwie obaj nie przyznali się do zarzucanych im przestępstw. B. poseł wyjaśniał, że tylko interweniował w sprawach Funduszu, a b. marszałek stwierdził, że zarzuty wobec niego opierają się na pomówieniach Marka K. Jego zdaniem, stał się on "kozłem ofiarnym afery w Funduszu".

B. prezes funduszu Marek K. oraz b. członków zarządu oskarżono o przekroczenie uprawnień, niedopełnienie obowiązków i wyrządzenie ponad 42 mln zł szkody w mieniu Funduszu. Zarzuty sprawstwa polecającego na karalnej niegospodarności na taką samą kwotę oraz miliona złotych w mieniu spółki-córki Funduszu, sieradzkiej "Warty", przedstawiono także Pęczakowi.

Zarzuty stawiane b. władzom funduszu i Pęczakowi dotyczą również sprawy udzielenia dwóch pożyczek - łącznie ponad 8,4 mln zł - na zakład utylizacji odpadów poubojowych w Zgierzu należącego do rodziny "króla żelatyny" Kazimierza Grabka. Oskarżeni są oni również w sprawie udzielenia prawie milionowej pożyczki firmie odzieżowej Pilica w Tomaszowie Mazowieckim oraz kupno akcji tej spółki za 5 mln zł.

Prokuratura oskarżyła też b. barona SLD o wyłudzenie wspólnie z Markiem K. i Szczepanem M. na podstawie fikcyjnych umów 40 tys. zł z kasy Agencji Poszanowania Energii, jednej ze spółek-córek Funduszu. (PAP)

szu/ wkr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)