Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Łódź: Posłanka PO: polityka państwa musi pomagać kobietom łączyć różne role

0
Podziel się:

Posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska uważa, że nie wystarczy zdobycie
przez kobiety miejsc w parlamencie; polityka państwa musi im pomagać w obszarze zawodowym czy
rodzinnym, łączyć różne role.

Posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska uważa, że nie wystarczy zdobycie przez kobiety miejsc w parlamencie; polityka państwa musi im pomagać w obszarze zawodowym czy rodzinnym, łączyć różne role.

Startująca z drugiego miejsca łódzkiej listy PO do Sejmu Iwona Śledzińska-Katarasińska zaznaczyła, że po przyjęciu tzw. ustawy kwotowej, która zobowiązuje partie do umieszczenia na listach wyborczych co najmniej 35 proc. kobiet, średnia liczba kobiet na listach w tych wyborach wynosi 42 proc.

Śledzińska-Katarasińska jest także autorką wewnętrznej uchwały PO, która zobowiązała do umieszczenia na listach Platformy przynajmniej jednej kobiety w pierwszej trójce i dwóch w pierwszej piątce kandydatów. W jej ocenie, posłanki są bardziej obowiązkowe, bardziej pracowite, a w komisjach sejmowych prowadzą większość ustaw.

Zdaniem posłanki PO, nie wystarczy jednak wprowadzenie kobiet do parlamentu. "Jeszcze polityka państwa musi pomagać tym kobietom. Tak jak w obszarze politycznym, tak samo w obszarze zawodowym czy rodzinnym potrzebne są mechanizmy, które pomagają kobiecie łączyć różne role" - mówiła w środę na konferencji prasowej w Łodzi Śledzińska-Katarasińska.

Jej zdaniem mijająca kadencja parlamentu była naprawianiem zaległości. "Mamy ustawę żłobkową, ponad 200 tys. nowych miejsc w przedszkolach, rozpowszechnił się system telepracy" - wymieniała.

Przypomniała, że w programie PO wśród 21 postulatów ogłoszonych na konwencji programowej, jest postulat dążenia do wyrównywania, wzorem europejskim, płac kobiet i mężczyzn na porównywalnych stanowiskach. Zdaniem posłanki PO, w Europie te dysproporcje sięgają 15 proc., a w Polsce wynoszą 30-40 proc.

"Chcemy nawiązać współpracę z organizacjami przedsiębiorców i wykazywać te różnice, liczymy bardzo na wsparcie organizacji pozarządowych, w tym tych, które działają w Kongresie Kobiet. Natomiast jeszcze istnieje cała sfera podlegająca kontroli państwa i tu państwo ma możliwości regulowania, wprowadzenia wymogów i piętnowania, wyszukiwania przykładów, gdzie można o to walczyć" - mówiła.

W jej ocenie, wszystkie udogodnienia, które służą rodzinie de facto służą aktywności zawodowej kobiet. Wymieniła m.in. dążenie do wyrównania płacy, wydłużenie urlopów macierzyńskich, wprowadzenie urlopów ojcowskich, podniesienie zasiłków rodzinnych na trzecie i następne dziecko.

"W ślad za chęcią wprowadzenia kobiet szerszą ławą do życia publicznego muszą iść rozwiązania, które kobietom to umożliwią. Jestem przekonana, że następna kadencja będzie kolejnym krokiem w tę stronę" - podkreśliła Śledzińska-Katarasińska.

Posłanka PO nie uważa, że wprowadzenie parytetów spowodowało, że na listach niektórych ugrupowań pojawiły się kobiety "z łapanki", a - jej zdaniem - nawet "taka kobieta pozornie z łapanki łatwiej się wdraża w codzienność parlamentarną". "Zawsze jakiś procent to kandydaci przypadkowi, ale od tego mamy mądrych wyborców, żeby starali się wybierać" - zaznaczyła.

Śledzińska-Katarasińska liczy, że w nowej kadencji parlamentu pojawi się więcej kobiet. Podkreśliła, że w Platformie kobiety zawsze były, a kandydatkami PO "nie są żadne paprotki", a kobiety tak samo dobrze przygotowane, z doświadczeniem m.in. z kultury, oświaty, z zawodów prawniczych, uczelni czy samorządów.

Śledzińska-Katarasińska, która startuje w wyborach do Sejmu z drugiego miejsca listy PO w okręgu łódzkim nie pojawiała się na kilku wyborczych wydarzeniach z udziałem większości kandydatów Platformy. Nie uważa się jednak za outsiderkę, a swoją mniejszą aktywność tłumaczyła dużą liczbą zobowiązań w Warszawie związanych z mijającą kadencją parlamentu.

Dopytywana przez dziennikarzy podkreśliła, że nie jest "w grupie" ani ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka, który jest "jedynką" listy PO w Łodzi, ani ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego, który jest na liście tuż za nią (o konflikcie między tymi politykami od dawna mówią lokalne media).

"Ja jestem w grupie Platformy Obywatelskiej" - zaznaczyła. "Od początku mówiłam, że nie chcę drugiego miejsca. Przecież jak ci dwaj giganci zaczną ze sobą konkurować, to mnie w ogóle nie będzie widać. Ja robię to, co robię" - dodała Śledzińska-Katarasińska.

Przyznała też, że nie rozumie, dlaczego na łódzkiej liście PO znalazł się Zbigniew Papierski. Śledzińska-Katarasińska wnioskowała wcześniej o jego ukaranie zarzucając mu, że pomawiał ją na forach internetowych. Jak informowała w marcu przewodnicząca krajowego sądu koleżeńskiego PO Katarzyna Matusik-Lipiec, posłanka wycofała wówczas wniosek o ukaranie Papierskiego i doszło między nimi do porozumienia. (PAP)

szu/ mok/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)