Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Łódzkie: Zakończył się proces kierowcy Kazimierza Olejnika - wyrok we wtorek

0
Podziel się:

(dochodzi informacja o zakończeniu procesu oraz nowe szczegóły)

(dochodzi informacja o zakończeniu procesu oraz nowe szczegóły)

8.3.Tomaszów Mazowiecki (PAP) - Dwóch lat więzienia w zawieszeniu na cztery żąda prokuratura dla kierowcy samochodu służbowego Ministerstwa Sprawiedliwości Andrzeja B., oskarżonego o spowodowanie wypadku, w którym ciężko ranny został b. zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik.

Prokuratura domaga się też dla oskarżonego zakazu prowadzenia pojazdów na dwa lata.

Na ławie oskarżonych zasiada też kierowca innego samochodu, który w czasie wypadku jechał sąsiednim pasem i którego zachowanie - według prokuratury - przyczyniło się do zdarzenia. Prokurator domaga się wymierzenia temu kierowcy kary 9 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata.

W środę przed tomaszowskim sądem rozpoczął się i po kilku godzinach zakończył proces w sprawie wypadku. Wyrok ma zostać ogłoszony w najbliższy wtorek. Obaj oskarżeni nie przyznają się do winy.

Do wypadku doszło pod koniec czerwca ubiegłego roku na drodze krajowej nr 8 Warszawa-Wrocław w Tomaszowie Mazowieckim. Służbowy opel, którym jechał Olejnik, przebił metalową barierkę, zjechał z nasypu i przewrócił się na dach. Kierowca i jadący samochodem prokurator trafili do szpitala. Stan prokuratora określany był jako ciężki. Przebywał w szpitalu przez trzy miesiące. Samochód został całkowicie zniszczony.

Według prokuratury, winę za wypadek ponosi kierowca służbowego opla, który umyślnie naruszył przepisy ruchu drogowego znacznie przekraczając dozwoloną prędkość. Prokuratura opierając się m.in. na opinii biegłych z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych ustaliła, że samochód w chwili zdarzenia jechał z prędkością co najmniej 150 kilometrów na godzinę, podczas gdy na tym odcinku trasy dozwolona prędkość to 100 km/h.

Prokuratura uważa, że kierowca opla zareagował zbyt gwałtownie, bojąc się, że wpadnie na samochód sygnalizujący zmianę pasa ruchu, a jadąc z nadmierną prędkością stracił panowanie nad autem.

Z zarzutami prokuratury nie zgadza się Andrzej B. W środę powiedział przed sądem, że jechał nie szybciej niż 110 km/h, a wyleciał z trasy, bo wpadł w poślizg po uderzeniu w jego samochód innego auta, które - jak twierdzi - nie wiadomo w jaki sposób znalazło się na jego pasie ruchu.

Andrzeja B. bronił w swoich zeznaniach prokurator Olejnik, który powiedział, iż pamięta chwilę, kiedy jakiś samochód zajechał im drogę. Nie potrafił jednak odpowiedzieć na pytanie, z jaką prędkością poruszał się służbowy opel. Zaznaczył, że nie ma pretensji do swojego kierowcy, wręcz odwrotnie ma do niego pełne zaufanie.

Inną wersję wydarzeń przedstawił drugi z oskarżonych, 30-letni Rafał S., który w czasie zdarzenia jechał sąsiednim pasem. Zdaniem prokuratury, kierowca ten nieumyślnie naruszył zasady ruchu drogowego. Chcąc zmienić pas ruchu włączył kierunkowskaz, ale wcześniej nie upewnił się dostatecznie, czy manewrem tym nie doprowadzi do zajechania drogi innemu pojazdowi. Ostatecznie jednak do zmiany pasa ruchu nie doszło.

S. potwierdził, że miał zamiar zmienić pas ruchu, bo chciał wyminąć jadący przed nim samochód. Kiedy spojrzał w wsteczne lusterko nie widział za sobą żadnego samochodu. Włączył kierunkowskaz i jeszcze raz spojrzał w lusterko i wtedy zauważył jadące auto. Twierdzi, że nie przekroczył pasa ruchu, widział mijający go samochód, który wpadł w poślizg i wypadł z trasy. Po wypadku, zatrzymał auto i próbował wezwać policję. Jego słowa potwierdziła kobieta, która jechała wraz z nim samochodem. (PAP)

jaw/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)